Numer nieznany 07

23 5 2
                                    


Słońce leniwie wyłaniało się spoza chmur, pozwalając niesfornym promykom przedzierać się przez skąpą zasłonę. Vioren niechętnie rozchylił powieki, pocierając zmęczone oczy wierzchem dłoni. W pomieszczeniu panował przyjemny, wiosenny zapach.
Niemrawo podniósł się z łóżka, jednak po chwili opadł na nie niczym kłoda, wydając z siebie głośny syk. Dopiero wówczas zdał sobie sprawę z przejmującego bólu, który rozpościerał się od potylicy, ciągnąć się aż ku skroniom.
— Cholera. — Zaklął, szczątkowo przypominając sobie poprzedni wieczór. Wciąż miał na sobie szkolny mundurek. Automatycznie spróbował rozpiąć kamizelkę, jednak szybko dostrzegł brak kilku guzików. Będzie musiał przyszyć zastępcze, inaczej czeka go kolejna uwaga, na którą nie mógł sobie pozwolić.
Jednak w tym momencie ten problem mógł poczekać. Ujęty nagłą falą gorąca nie mógł złapać oddechu. Przysiadł na materacu, nerwowo przeczesując wnętrze każdej kieszeni. Nie było go. Nie mógł znaleźć telefonu. Prowizorycznie skręcony blant również gdzieś wyparował.

Na nic zdały się próby wyrównania oddechu. Na jego czole malowały się już dorodne krople potu, które zaczęły przedzierać się przez jasne, krzaczaste brwi.
Postanowił lament przełożyć na później. Dźwignął się na równe nogi, niemal tracąc równowagę, po czym w transie przerzucał ubrania, zeszyty i książki, aby odnaleźć upragnione przedmioty. Zamarł, gdy do jego uszu dotarł znajomy dźwięk. Kucnął, odnajdując komórkę pod stolikiem. Niebieska łuna bijąca spod mebla utwierdziła go w tym przekonaniu.
Nie zdążył wypuścić gromadzonego powietrza w płucach, które bezwiednie wstrzymał, gdy urządzenie zawibrowało, a rozjaśniony ekran ukazał napis "numer nieznany".
Wzdrygnął się, jednak szybko wcisnął zieloną słuchawkę, wstrzymując się przed wypowiedzeniem jakiegokolwiek słowa.
— O, w końcu.  — Po drugiej stronie ktoś westchnął, pośpiesznie przełykając coś, co zapewne miał w ustach, nie spodziewając się nawiązania udanego połączenia.  — Domyślam się, że waćpan niczego nie pamięta? — Kolejne przełknięcie, kilka gryzów, zbyt długo trwająca cisza, która rozsadzała mu bębenki. Chciał podrapać się po głowie, jednak samo zetknięcie opuszków z końcówkami włosów zesłało na niego falę cierpienia.
— Kto mówi? — zapytał, słysząc szyderczy rechot, który wdarł się, nim zdołała wybrzmieć ostatnia sylaba. Zignorował ten fakt, odchrząkując, aby dać rozmówcy do zrozumienia, iż ma zamiar coś powiedzieć.
— Mam nadzieję, że to tylko zwykła pomyłka - rzucił, czując narastającą irytację. — Żegnam.

Rozłączył się, niemal pękając z dumy. Już miał odłożyć telefon, kiedy uciążliwe brzęczenie powiadomiło go o otrzymaniu nowej wiadomości. Westchnął, klikając ikonkę skrzynki odbiorczej, natychmiast zamierając. Płynnym ruchem przesunął palcem w dół, nie mogąc zliczyć liczby otrzymanych SMS-ów.
— Co do... — warknął, marszcząc brwi. Natychmiast rozpoczął czytanie zawiłej lektury.

21:30
od: numer nieznany

Tak, to ja. Skąd masz mój numer?

21:35
od: numer nieznany

W takim razie sporo musiałeś się natrudzić. Nie, nie przeszkadzasz, baranku.

21:39
od: numer nieznany

Ja zawsze jestem chętny.

Wypuścił przedmiot z ręki jak oparzony, kucając. Poczuł, jak jego policzki stały się czerwone i piekące. Zaschło mu w gardle. Na wyświetlaczu pojawiło się kolejne powiadomienie.
Ocuciły go dopiero kroki ojca, które nieprzyjemnie niosły się po trzeszczących schodach. Miał wrażenie, jakby umierał; klamka w drzwiach uginała się pokornie, aby wpuścić niechcianego gościa do środka.
— Srasz na dywan czy płaczesz? - Staruszek obrzucił go wzrokiem, wydając z siebie gardłowy śmiech. Nawet wtedy jego struny głosowe wydawały pijacki świergot.
Machnął ręką, sygnalizując brak potrzeby uzyskania odpowiedzi na zadane wcześniej pytanie. Bez słowa postawił na stole czteropak taniego browaru, wkładając ręce do kieszeni starych, rozciągniętych dresów.
— Za przedwczoraj — oznajmił, okręcając się na pięcie, po czym wyszedł. Zatrzymał się jednak przed postawieniem kroku na pierwszym schodku, po czym z wyrzutem dodał:
— Nie twierdzę jednak, że Ci się nie należało.

REPEATOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz