Dlaczego?

110 5 13
                                    

Rukia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rukia...

Pamiętasz dzień, w którym spotkaliśmy się po raz pierwszy? Każdego dnia walczyliśmy z przeciwnościami losu. Dorastając z przyjaciółmi w Inuzuri, byliśmy niemal nierozłączni. Ich śmierć dopadła nas nagle, ale ty nie płakałaś nad ich grobem. Podjęłaś decyzję, która zmieniła nasze życia na zawsze. Dołączenie do Gotei — do tego samego miejsca, które nas poróżniło.

To w Akademii pierwszy raz widziałem łzy w twoich oczach, kiedy ostatni raz cię zobaczyłem. Nigdy nie mówiłaś mi o swoich uczuciach. Zgrywałaś twardzielkę, ratując życie na pozór zwykłego człowieka, nawet gdy wiedziałaś co to oznacza. Uratowaliśmy cię, a ja żałuję, że nie miałem wystarczająco dużo siły, by dokonać tego sam. Od tamtego czasu przeżyliśmy wiele, twoje oczy jednak nigdy nie patrzyły na mnie w ten sam sposób jak na Niego. Byłem przy tobie jak cień i, nie chcąc pozwolić na twoją ponowną lekkomyślność, byłem gotów ponieść za ciebie wszelkie konsekwencje. Ty wciąż patrzyłaś tylko na Niego.

Odnoszę wrażenie, że pomimo naszego małżeństwa, wciąż tak jest. Błysk szczęścia w twoich tęczówkach zarezerwowałaś tylko dla Niego, Rukia?

Dzisiaj koniec kolejnego spędzonego z tobą roku, a jeszcze nigdy nie powiedziałaś „kocham". Ukrywasz to słowo tak, jakby miało należeć do kogoś innego. Pamiętam, gdy złożyłaś wizytę Kapitanowi Dowódcy z prośbą o przepustkę do Świata Żywych. Chciałaś iść sama pod pretekstem dostarczenia towarów do sklepu Urahary. Prawda była jednak zupełnie inna i wszyscy ją znamy.

Wróciłaś zmieniona.

Umiałem dostrzec smutek w twych szarych tęczówkach. Co mu powiedziałaś? Co takiego stało się tego dnia, że zmieniło się twoje podejście do wszystkiego, nawet do mnie? Nagle. Ta zmiana sprowokowała mnie do oświadczyn.

Byłem głupi, łudząc się, że zechcesz zrzec się tytułu i przywilejów; że przejmiesz moje nazwisko. Czy gdybym był Shibą, postąpiłabyś inaczej? Piszę te słowa jak ostatni kretyn, za jakiego niejednokrotnie mnie uznawałaś.

Wmawiam sobie, że jestem przewrażliwiony, bo przecież przyjęłaś oświadczyny. Wydałaś na świat najcudowniejszy skarb, jakiego w swoim życiu nie mógłbym się spodziewać.

Ty nadałaś jej imię...

— Ojcze!

Dłoń zatrzymała się przed postawieniem kolejnej linii znaków w otwartym dzienniku, gdy usłyszał głośne tupanie, które zatrzymało się tuż przy otwartych drzwiach na taras. Renji ostrożnie odłożył zabrudzony czarnym tuszem pędzel. Co roku starał się wypisywać swoje cele i zamierzenia: sytuacje, jakie nastąpiły przez te paręnaście miesięcy. Chciał pozostawić po sobie jakiś ślad, nawet jeżeli słowa, które spisywał wydawały się nieudolne i przesycone zbędnymi emocjami.

Dlaczego?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz