7. Mystery Hospital

153 15 0
                                    

Mabel's POV:

"I jak poszło?" Spytał wyczekująco Bill.

"Gideon i jego armia nie żyją. Nie stanowili wyzwania." Odparłam.

"Miło mi to słyszeć." Oznajmił. "Jednak nie czas jeszcze na świętowanie. Mam dla ciebie kolejne zadanie. Wiem, że wiele ludzi i stworzeń z lasów Gravity Falls znalazło schronienie w Mystery Shack. Przez to głupie zaklęcie ochronne, które rzuciliście lata temu, nie mogę się dostać do środka. Za to ty możesz."

Szczerze powiedziawszy nie sądziłam, że Chata przetrwa tak długo, ale biorąc pod uwagę, że to ja zdobyłam włosy jednorożca do zaklęcia, nie było to aż takim zaskoczeniem.

"Masz się dostać do środka i zlikwidować wszystkich ocalałych, wliczając w to twojego wuja." Rozkazał Bill.

"Nie martw się, nie będę miała oporów przed pozbyciem się go." Zapewniłam.

"Wiem, że nie." Odpowiedział. "Sam widziałem, co zrobiłaś własnemu bratu bliźniakowi. Jestem pewien, że z tym starym grzybem nie będzie inaczej."

____________________________________________________________

Szłam ciemnym lasem przez dłuższy czas. Ku mojemu zdziwieniu na nic się nie natknęłam. Kiedyś w tych ostępach nie szło przejść mili bez natknięcia się na jakieś nadnaturalne gówno, a teraz... pusto. Fantastyczne stworzenia chyba rzeczywiście znalazły schronienie się w Chacie.

Gdy byłam już niemal u celu mej wędrówki usłyszałam pogwizdywanie i zbliżające się kroki. Ktokolwiek to był, dobrze było mieć przewagę zaskoczenia. Szybko wspięłam się na najbliższe drzewo i schowałam pośród gałęzi.

Z pomiędzy krzaków wyłoniła się grupa gnomów. Zaczęli zbierać rosnące wokół leśne owoce i grzyby. Jeśli wierzyć temu co powiedział Bill, musieli tu przyjść z chaty. Najwidoczniej wysłano ich tutaj by uzupełnili zapasy. Może warto by było zadać im kilka pytań przed dalszą drogą.

Zeskoczyłam z drzewa, zgrabnie lądując na ziemi. Szybko chwyciłam jednego z gnomów i podniosłam go do góry. Reszta uciekła z krzykiem, w panice upuszczając kosze z zebranym jedzeniem.

"Nie, proszę! Nie krzywdź mnie!" Jęczał przerażony gnom.

Moment, ja go znam. "Jeff?!"

"Mabel?" To był ten sam gnom, który na początku naszego pierwszego lata w Gravity Falls, razem z kilkoma swoimi kumplami przebrali się za człowieka o imieniu Norman, porwali mnie, a później próbowali zmusić do małżeństwa.

Najpierw Gideon, teraz Jeff. Jak to jest, że ciągle wpadam na moich kretyńskich byłych?

"Słuchaj..." Zaczęłam, wymuszając sztuczny uśmiech na twarzy. "Właśnie zmierzam do Chaty. Dawno mnie nie było w okolicy. Miałam nadzieję, że jeśli jest coś ważnego, o czym być może powinnam wiedzieć, mógłbyś mi powiedzieć."

"Nie wiem, czy powinienem..." Wystękał niepewnie.

Mój uśmiech z miłego zmienił się na nieco bardziej 'niegodziwy'. Wycelowałam w pobliskie drzewo i wystrzeliłam z rękawicy. Pocisk uderzył w pień wyrzucając w powietrze drzazgi i pozostawiając po sobie dziurę wielkości pięści.

"Dobrze, powiem! POWIEM!" Krzyczał przerażony. Żałosne. "Idąc od frontu natkniesz się na strażników. Lepiej będzie podejść od tyłu i skorzystać z tylnego wejścia."

"Widzisz? To nie było takie trudne." Zadrwiłam.

____________________________________________________________

Wieczny WeirdmageddonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz