2

60 15 0
                                    

Co teraz, co teraz, co teraz, co teraz... Jego oddech przyspieszył. Nie wiedział gdzie sam jest, o psie nie wspominając. Mimo to dalej parł przed siebie w gęstniejący las.

"Zeus, proszę! Musimy wracać!" Nie poddawał się. Zwierzęcia jednak wciąż nie było.

Zrezygnowany usiadł pod największym drzewem jakie widział. Naprawdę jego rozmiar był imponujący, a wygląd wyróżniał się spośród bardziej przyziemnych sosen. Wokół pnia przewiązana była niebieska nitka. Chłopak wychylił się, żeby zobaczyć gdzie prowadzi, ale coś zasłoniło mu widok.

"To twój pies?" Zapytała stojąca przed nim osoba. Zaskoczony zerwał się z ziemi i zrównał wzrostem z człowiekiem, który prawdopodobnie był jego rówieśnikiem. "Jest twój?" Ponowił pytanie tym razem pokazując przy tym na ubrudzonego błotem hawańczyka nie dającego po sobie poznać, że kiedykolwiek mógł być biały.

Chłopak rzucił krótkie spojrzenie na zgubę po czym na powrót zwrócił je na nowo poznanego. "Tak" powiedział krótko. "Gdzie go znalazłeś?" Zdecydował się dodać po chwili ciszy.

"To on znalazł mnie" zaśmiał się dźwięcznie przy wypowiadaniu tego zdania. Brunet lustrował go wzrokiem. Od rudych, delikatnie wypłowiałych już włosów po obdarte od częstego używania sportowe buty. Przerwała mu dopiero wyciągnięta przed jego twarz ręka. "Jestem Donghyuck." Znów ocieplił wizerunek uśmiechem.

"Mark." Odwzajemnił gest.


the forest ↝ markhyuckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz