Szkolne dziwne rzeczy część 1.
Hejka, witam Was z powrotem po przerwie, ale powracam, żeby podzielić się z Wami sytuacjami ze szkoły, które według mnie do normalnych nie należą, ale to już ocenicie sami... 😂
Tak więc wczoraj, czyli w piątek rozpoczynałam lekcje od dwóch angielskich. Nauczycielka jest dosyć specyficzną osobą, z dziwnym charakterem i sposobem bycia, ale o niej to chyba napiszę osobny rozdział, bo można się o niej naprawdę bardzo dużo rozpisać (jak mi się będzie chciało oczywiście, nic nie obiecuję!😅). Na owych lekcjach mieliśmy zadania na temat opisu budynku, domu, pokoju itd. W treściach zadań z podręcznika było dużo nowych przymiotników, których znaczenia większość jeszcze nie znała. Ale nasza "kochana" pani nie podała nam od razu tłumaczenia na polski, tylko kazała zgadywać je po skojarzeniach z innymi angielskimi wyrazami. Po naszych kilku nieudanych próbach powiedziala nam, że jeden wyraz (bodajże zatęchły) jest związany z angielskim słowem lochy, a my możemy znać tenże wyraz z (cytuję) głupich gierek komputerowych. Ku jej zdziwieniu nikt się nie odezwał jak brzmi ten wyraz, co było jednoznaczne z tym, że nikt tego nie wie. Wtedy babka napisała na tablicy to słówko i stwierdziła, że nazywa się tak ze względu na panujące tam warunki - ciemność, wilgoć i chłód. I tutaj zaczyna się najlepsze: powiedziała nam, że osobiście nie chciałaby trafić do więzienia we Francji, bo tam nie ma taryfy ulgowej dla skazanych, że tam więzienia to są właśnie takie lochy, a jeżeli więźnia przeniosą stamtąd gdzieś indziej, to będzie to dla niego raj. Zaczęła nam to bardziej szczegółowo omawiać, oczywiście po angielsku. W tym miejscu chcę Was poinformować, że takie kazania o humanitarnych zachowaniach, zasadach poprawnej polszczyzny i wielu innych rzeczach to u niej na lekcji chleb powszedni.
Na koniec dodała:"Jeżeli chcecie się przekonać, jak wyglądają więzienia we Francji, to obejrzyjcie sobie film pt. Catch me if you can, polski tytuł to będzie: Złap mnie jeśli potrafisz." Jeszcze powiedziała, że główną rolę gra tam znany aktor, ale zapomniała jaki (na pewno kłamała) i zapytała się klasy czy może nie wiemy jaki. Jedna dziewczyna powiedziała, czy może nie był to Johny Deep, ale ta zaprzeczyła. Wspomniała, że ten aktor grał między innymi w filmie Wilk z Wall Street, ale ja tego nie oglądałam i dalej nie wiedziałam, o kogo chodzi. Dopiero gdy koleżanka, która siedziała obok mnie, powiedziała, że to DiCaprio, babka od razu z entuzjazmem przyznała jej rację i zaczęła nam opowiadać fabułę tego filmu. Mówiła, że oglądała go i czytała książkę, bo film jest na podstawie książki. Dodała jeszcze, że książka jest oparta na faktach, jej autor jeszcze żyje (skąd ona to wszystko wie?!) a książka jest dobra, natomiast film taki sobie. No i dobra, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że dosłownie dzień wcześniej natrafiłam całkiem przypadkiem na ten film na jednej z facebookowych grup, i miałam go sobie obejrzeć w najbliższym czasie, bo wydał mi się nawet fajny. Przez fakt, że to akurat ta nauczycielka poruszyła temat tego filmu, przez chwilę pomyślałam nawet, że ona może czytać mi w myślach! Wiem, że to dziwne i głupie, ale no co mogłam sobie w zaistniałej sytuacji pomyśleć?
Lekcja dobiegła końca, potem miałam wiedzę o kulturze, na której nie zrobiliśmy dosłownie nic, oprócz rozdania sprawdzianów i wpisania przez nauczycielkę ocen półrocznych do dziennika.
Następnie miała miejsce religia, na której ku zaskoczeniu wszystkich ksiądz pytał każdego z osobna z tzw. Małego Katechizmu.
O ile innych pytał z łatwych rzeczy, tak mi dał trudne pytanie, czyli uczynki miłosierne co do duszy. Na szczęście przypomniałam je sobie jakimś cudem i powiedziałam, dostając tym samym ocenę bardzo dobrą. 😎
Potem mieliśmy matmę z naszą wychowawczynią. Miała być powtórka do sprawdzianu i teoretycznie była, ale zrobiliśmy na tablicy chyba tylko ze trzy zadania, a jednego nawet nauczycielka nie potrafiła rozwiązać. Tłumaczyła nam przez dosłownie 15 minut, dlaczego zapisała na tablicy takie, a nie inne równanie, a gdy już doszła do końca feralnego zadania, to okazało się, że wynik na tablicy nie zgadza się z tym z odpowiedzi na końcu zbioru zadań. Babka stwierdziła, żebyśmy już zostawili to zadanie w spokoju, a gdy chciała zrobić kolejne, zadzwonił już dzwonek na przerwę. Możecie się domyślić, jak zostało to skomentowane przez ludzi z klasy na przerwie. 😁
Naszą ostatnią lekcją w tym dniu był język polski. Ona też nie przebiegła normalnie. Babka najpierw gadała nam na temat ostatniej lekcji, a potem puściła jakąś według mnie nienormalną piosenkę jakiegoś śląskiego amatorskiego zespołu o Rycerzu Rolandzie. Cała klasa się z tego śmiała, ale nauczycielka zdawała się nie zwracać na to uwagi i sama zachowywała na ten czas powagę. Później podała nam nowy temat lekcji, który powtarzała chyba trzy razy, za pierwszym razem mówiąc na początku słowo śmiech, a w dwóch kolejnych przypadkach słowo śmierć, tak, że nadal nikt nie wiedział, jak brzmi prawdziwa treść tematu i musieliśmy dopiero spojrzeć do książki, gdzie był on podany prawidłowo. Po tym incydencie wydarzył się drugi, w którym babka do kontekstu obrazu użyła słowa tekst. Później było coś jeszcze, w czym się pomyliła mówiąc, ale już tego nie pamiętam bo wtedy już był prawie koniec lekcji i w klasie panował hałas i rozgardiasz. Po lekcji miałam wrażenie, że ta babka coś brała i jest pod wpływem czegoś. 😅 Na serio tak myślałam, bo nigdy jej się takie coś nie zdarzyło.
To tyle, co chciałam Wam opowiedzieć. Mam nadzieję, że przeczytaliście wszystko i jakimś cudem dobrnęliście do końca. 😌 Jak widać, w tej szkole również dzieją się śmieszne i dziwne rzeczy, co mnie w sumie cieszy, bo jest to w pewnym sensie urozmaiceniem życia szkolnego.
A, zapomniałam jeszcze dodać, że dziś obejrzałam film "Złap mnie jeśli potrafisz" i jeśli ktoś z Was go jeszcze nie oglądał, to polecam sprawdzić sobie; w mojej ocenie jest bardzo dobry, pomimo tego, iż został nakręcony w 2002 roku. 😉
KONIEC
CZYTASZ
Życiowo Nieżyciowe
Non-FictionOpisy mniej lub bardziej powalonych sytuacji z mojego życia. Piszę to od gimnazjum, więc początkowe rozdziały mogą wywołać u niektórych ataki cringe'u, więc nie mówcie, że nie ostrzegałam 💁🏻♀️