Rozdział 1

462 39 10
                                    

Otwieram oczy, jednak oślepia mnie słońce przebijające się przez konary drzew za moim oknem, dlatego od razu je zamykam. Leżę tak jeszcze 10 minut, kiedy słyszę otwieranie się drzwi. Tak, tutaj nie można wymagać ani trochę prywatności. Siadam na łóżku i widzę jak zwykle znudzoną minę Allana.

- Pamiętaj, że to ty dzisiaj robisz śniadanie. Lepiej się pospiesz. - mówi twardo i tak po prostu wychodzi.

Przyzwyczaiłam się już do jego humorków, dlatego nawet nie reaguję. Głośno wypuszczam powietrze i kieruję się w stronę mojej małej łazienki aby opłukać twarz i umyć zęby. Patrzę się na siebie w lustrze. Mam wrażenie, że ostatnio jeszcze bardziej schudłam. Prawdopodobnie przez ciągły stres i wysiłek fizyczny. Moje czekoladowe oczy ukazują zmęczenie i smutek. Ciemnobrązowe włosy do ramion lekko falują się na końcach. Próbuję się do siebie uśmiechnąć, jednak wychodzi tylko brzydki grymas. Przymykam na chwilę oczy i wreszcie zaczynam myć zęby. Przemywam szybko twarz zimną wodą i wychodzę z pokoju. Kieruję się na wprost, gdzie mieści się kuchnia. Okazuje się, że wszyscy już tam czekają, a w powietrzu unosi się zapach naleśników. Przecież dzisiaj moja kolej na przygotowanie śniadania.  Marszczę brwi i patrzę po kolei na twarze innych i wtedy całe wczorajsze jedzenie podchodzi mi do gardła, a smak na pyszne śniadanie przechodzi tak szybko jak przyszedł. Jutro są moje 16 urodziny.

Każdy normalny człowiek wyczekuje urodzin z niecierpliwością. Jednak nie ja. I nikt w tym "domu". Trafiłam tu kiedy miałam 6 lat wraz z moim bratem Blasem. Porwali nas, bo nasi rodzice byli u nich zadłużeni na wielkie sumy. W sumie, ja podobno znalazłam się tu przypadkiem. Mieli mnie zabić, ale Mike i Isaac się nade mną zlitowali. Jakoś trudno mi wyobrazić sobie stojącego w mojej obronie Isaaca. Od zawsze pokazuje wszystkim jaki jest bezwzględny i oschły.  Aaron, czyli szef tego całego gówna, postanowił wytrenować dzieci, na seryjnych morderców, kierując się hasłem "Wyłączyć sumienie". Przez lata wpajano nam, że nie możemy mieć litości dla ludzi, nigdy nie możemy nikogo pokochać. Mamy zabijać.

Do dziś pamiętam, jak każdemu z nas kupili po jednym zwierzątku. Miałam wtedy 10 lat. Mi do opieki przypadł mały chomiczek. Naprawdę go pokochałam. Po tygodniu kazali nam zabić swojego zwierzaka. Wylałam tony łez. Chłopaki zrobili to bojąc się kary. Ja jednak nie potrafiłam. Mój kochany chomik został zabity nożem na moich oczach, a ja sama wyszłam z tej całej sytuacji cała pobita.

Takich i innych akcji było więcej, ale mimo tego  myślę, że plan wyłączenia naszego człowieczeństwa do końca im się nie udał, ponieważ kocham nad życie mojego brata i moich rodziców, których praktycznie już nie pamiętam. Wiem jednak, że nie byłabym zdolna pokochać i zaufać komuś innemu niż tym trzem osobom.  To im się udało. Boli mnie, że Blase i inni  zabijają. Jednak wiem też, że bez wykonywania poleceń Aarona, wszyscy by zginęli.  Pierwsza misja rozpoczyna się zawsze w dzień 16 urodzin. Nikt jednak nie wie, czy mi także będą kazać wykonywać zadania.

- Hej, spokojnie, jeszcze nie wiesz czy... - zaczyna mówić do mnie Chris, obejmując mnie.

- Stary, nie rób jej nadziei. Wszystkiego dowie się dzisiaj. - odzywa się Evan.

- Ja myślę, że jej odpuszczą. - dołącza się Jamie.

- Też myślę, że jej odpuszczą, na pewno by sobie nie poradziła.- mówi Allan i chyba pierwszy raz muszę się z nim zgodzić.

Patrzę na swojego brata. Ten jednak nie odzywa się ani słowem. Jedynie dłubie widelcem w naleśniku. Temat moich urodzin przerywa wejście Mike'a i Isaaca.

- Siema chłopaki, cześć Melanie! - krzyczy pierwszy z nich i czochra mnie po głowie. Ten drugi nawet się nie odzywa, co nie jest dla nikogo zdziwieniem. - Oo czyżby Evan zrobił naleśniki? - pyta i bez wahania łapie za jednego.

Ani Isaac, ani Mike chyba nie zauważają naszych dziwnych nastrojów. Wszyscy siadają więc do stołu i zajmują się jedzeniem.

- Może zagramy na x-boxie? - pyta Jamie, po czym spotyka się z dużym poparciem chłopaków.

- Bedzie teraz trening. Za 5 minut na zewnątrz. Widzę wszystkich. - odzywa się Isaac, tym samym gasząc zapał reszty.

- Wiesz Isaac, ja chyba sobie dzisiaj odpuszczę...  - zaczynam.

- Znasz zasady.


^_^_^_^


Stoimy wszyscy na wielkiej pustej przestrzeni, a Isaac ustawia puszki na stole. Jako pierwszy pistolet dostaje Blase. Jak zwykle trafia idealnie. Kolejny jest Chris, Jamie i Evan. Każdy z nich nieznacznie pudłuje. Przychodzi kolej na mnie. Chwytam w dłoń czarną broń. Lekko obciąża mi rękę. Mimo iż trafienie w puszkę z takiej odległości jest dla mnie banalnie proste, lekko przesuwam pistolet w prawą stronę i strzelam. Nie trafiam. Widzę jak Isaac marszczy brwi, jednak się nie odzywa. Oddaję broń Allanowi i wracam na koniec kolejki. Po kilku rundach postanawiamy skończyć. Chłopaki w dobrych humorach oddalają się, nie zwracając na mnie uwagi. Nie trafiłam ani razu, z czego bardzo się cieszę. Na pewno pokazałam, że nie nadaję się to wykonywania zadań. Że będę w tym beznadziejna i nic na mnie nie zarobią. Łapię za torbę i chcę wyjść, lecz za nadgarstek łapie mnie Isaac.

- Dobrze wiem co próbujesz osiągnąć. To że nagle będziesz we wszystkim beznadziejna nie zmieni decyzji Aarona. On już wie co zrobić i myślę, że jeszcze dzisiaj dowiesz się co postanowił. - odezwał się swoim najzimniejszym tonem.

- Nic nie próbuję udowodnić. - powiedziałam tak samo chłodno  i wyrwałam się z jego uścisku.

Odchodząc ciągle masowałam swój nadgarstek. Jutro pojawią się na nim kolejne siniaki.


^_^_^_^

Leżę na łóżku i patrzę w sufit. Wyobrażam sobie jak to jest żyć w kochającej rodzinie, kiedy ktoś wchodzi do mojego pokoju. Przez chwilę jestem niemal pewna, że jest to Aaron, który powie mi, że już jutro zmusi mnie do zabicia człowieka. W drzwiach widzę jednak Blase'a. Siada bez słowa na moim łóżku i patrzy się w podłogę. Jego twarz okazuje strach i smutek. Widzę w nim mojego dawnego brata.

Kiedy byliśmy jeszcze dziećmi, dogadywaliśmy się jak nikt inny. Mogłam powiedzieć mu wszystko, a on mógł powiedzieć wszystko mi. Czułam, że mam w nim oparcie. Wspieraliśmy się nawzajem i obiecywaliśmy sobie, że kiedyś stąd uciekniemy i odnajdziemy rodziców.  Wszystko zmieniło się, kiedy skończył 16 lat. Po swoim pierwszym zadaniu, przywdział maskę. Przestał ze mną rozmawiać, stał się oschły. To nie był już ten sam Blase. Czułam, że go tracę.

- Czy coś się stało? - spytałam słabo, jednak on się nie odezwał.

Po chwili jednak się wyprostował i popatrzył mi w oczy.

- Cokolwiek się teraz wydarzy, pamiętaj, że cię kocham i nigdy nie zostawię. Proszę cię, od teraz nie ufaj nikomu. Nawet mi. Nigdy nie chciałem, abyś zleciała na dno jak ja, ale jeżeli będzie trzeba, zrób to co ci każą. Potrzebuję cię i jeżeli cię zabiją, to sam tu nie wytrzymam.

Nie wiedziałam co powiedzieć. Już od 2 lat nie usłyszałam od niego takich słów. Wiedziałam co się teraz stanie. Zanim skierowałam się w stronę pokoju Aarona, mocno przytuliłam Blase'a. Może ostatni raz. Od teraz moje życie miało się zmienić o 180 stopni. Miałam stać się mordercą takim, jakim chcą żebym była.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 23, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wyłączyć sumienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz