Prolog

401 35 3
                                    

Isaac POV

Zaparkowałem w opuszczonej alejce, obok wejścia do parku, gdzie nikt nie zdołałby nas zauważyć. Zgasiłem samochód i odetchnąłem. Pragnąłem, aby ten dzień się już skończył i abym mógł powrócić do normalnych zadań, zamiast porywać dzieci jak jakiś zboczeniec. Niestety, robota to robota, a jeżeli Aaron czegoś żąda, trzeba spełnić jego wymagania. Inaczej możesz pożegnać się z życiem.

- Myślisz, że długo będziemy tutaj czekać? Trochę mi się nudzi i jestem głodny. Mamy jakieś chipsy? - odezwał się mój 17-letni brat, siedzący po stronie pasażera. Bez informacji o jego wieku, można pomyśleć, że jest to małe dziecko.

- Mike, skup się na pracy, bo jak nam się nie uda, osobiście skopię ci tyłek.

On, jak to w swoim zwyczaju, przewrócił tylko oczami, po czym wrócił do obserwacji terenu. Nie wytrzymał jednak długo w milczeniu.

- Jak nazywa się ten chłopak?

- Blase Toner. Ma 8 lat. Jego rodzice od razu po porwaniu zostaną wyeliminowani, ale to już nie nasza sprawa, dlatego zgaś to podekscytowanie. Czekaj, czekaj. To chyba oni. Ale... Jasna cholera, co robi tu to drugie dziecko?

Patrzyłem jakiś czas na idącą opiekunkę z dwójką dzieci - chłopcem w czerwonej kurteczce i niebieskiej czapce oraz z dziewczynką ubraną całkowicie na różowo. Wiedziałem, że Toner'owie mają też córkę, ale miało jej tutaj nie być! Popatrzyłem niepewnie na Mike'a, który wydawał się nieporuszony faktem, że coś idzie nie po naszej myśli.

- No co? Robimy wszystko tak samo, jak było ustalone, ale zamiast jednego dzieciaka, bierzemy dwójkę - wyszczerzył się do mnie i już chciał wychodzić z samochodu, aby zrealizować swój plan.

- Poczekaj. Nie widzisz, że to dziewczyna? Ona się nam nie przyda debilu. Aaron będzie wściekły. Wyobrażasz sobie dziewczynę w tym interesie?

- Dobra nie pierdol. Najwyżej będzie dawała wsparcie chłopakom. - odpowiedział niewzruszony, dodatkowo poruszając znacząco brwiami. Tym razem to ja przewróciłem oczami. Poznajmy Mike'a i jego brudne myśli.

Nie mieliśmy czasu dalej rozmawiać, ponieważ w każdej chwili, na naszej drodze, mógł pojawić się ktoś niepożądany. Bezgłośnie opuściliśmy samochód i podeszliśmy do gromadki od tyłu. Mimo, iż wiedziałem, że nasi pilnują terenu, upewniłem się, czy nikogo nie ma, po czym wyciągnąłem czarny pistolet i bez wahania oddałem strzał. Kobieta upadła na chodnik, a z jej głowy pociekła szkarłatna ciecz. Bez namysłu podniosłem zaczynającego płakać chłopca i ruszyłem do czarnego porsche. Kątem oka dostrzegłem, że Mike zabiera ze sobą dziewczynę. Chciałem mu powiedzieć, że to naprawdę nie jest dobry pomysł, że będziemy mieć kłopoty i że i tak nie ocali jej życia. Nie mieliśmy jednak czasu. Strzał z pewnością zwrócił czyjąś uwagę. Jak najszybciej udaliśmy się do samochodu i z piskiem opon opuściliśmy to miejsce.

- Źle zrobiłeś Mike. Aaron ją zabije. - odezwałem się. Może z zimną krwią potrafiłem zabijać, ale nie potrafiłem patrzyć na śmierć bezbronnych i niewinnych dzieci. Wiedziałem, że ta słabość może mnie kiedyś zgubić.

- Przekonamy go. Może nawet nie będzie musiała kiedyś wypełniać zadań. Będzie tylko mieszkać ze swoim bratem.  Radosna i szczęśliwa.

Z tą radością i szczęściem trochę przesadził, ale nic na to nie odpowiedziałem. Mike jest naiwny. Ja za to zdawałem sobie sprawę, jaka będzie jej przyszłość.


_________________________________

Może uznamy, że jest luty? XD

Wyłączyć sumienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz