Biegnę, tak cicho jakby duch przemierzał las bez celu. Jednak ja mam cel, wiem że jeszcze parę kroków a będę mogła zatrzymać się, wskoczyć na drzewo i czekać na niego, już tu zmierza. Z informacji które dostałam wynika iż osoba którą miałam zabić jest grubą szychą, zapewne ze sporą obstawą. Powinno pójść po mojej myśli, zazwyczaj takie osoby mają duże mniemanie o sobie ale oprócz podziemnego światka nie mają one dużego znaczenia, wszyscy to przestępcy handlujący bronią, ludźmi, wszystkim co opłacalne. Shinobi z którymi mogłabym mieć problem nie eskortują takich typków.
Zdziwiłam się, już dawno powinnam słyszeć grupkę maszerujących mięśniaków, a tymczasem ledwo co słyszeć skrzeczenie kół wozu. Intuicja podpowiada aby jak najszybciej się stąd oddalić, jednak jestem ciekawa, zaczekam aż podjedzie bliżej. Pomimo późnej pory droga jest dobrze oświetlona dzięki światłu księżyca. Jedynie woźnica, z opartym na jego ramieniu śpiącym mężczyźnie, tylko ich widzę, mój cel jest wewnątrz. Jednak.. ten brak ochrony, może to zmyłka a prawdziwy handlarz jest gdzie indziej? Nie, wtedy wszystko zaplanowaliby tak aby nikt nie pomyślał że coś jest nie tak, a więc o co chodzi? Powóz był coraz bliżej, zaledwie cztery drzewa, co ma być to będzie, sięgnęłam po katanę którą zawsze trzymam przy moim boku i natychmiast wyszarpnęłam ją z pochwy, odbijając kunai'a lecącego między moje oczy.
W tym samym czasie wyrzuciłam trzy sztylety do miejsca skąd nadleciała broń, wbiły się w drzewo, las zamarł, jakby nie było żywej duszy. Są doświadczeni, niedobrze. Jednakże również nie jestem początkującą, dlatego potrafię wyczuć gdy ktoś skrada się za moimi plecami, tak samo wiem że jest ich trzech, wokół mnie, słyszałam jakieś poruszenie w wozie, pewnie również tak się ukrywali więc około pięciu, powinnam się wycofać ale nie mam za bardzo możliwości gdy ten gostek już chucha mi w kark, niestety, rozczaruje się. Puf! - Kawarimi no Jutsu! Podmiana! - Teraz ja byłam za plecami, a kobieta w masce wbiła kunai w kłodę natychmiastowo się przy tym odwracając, nieźle, ale i tak za wolno. Przecięłam ją w pół. Tss.. Wyparowała, to był klon, cholera! Natychmiast zeskoczyłam z gałęzi wraz z jakimś shinobi z przeciwnego drzewa, wyczuwałam go ale dopiero teraz go zauważyłam. Ledwo poczułam ziemię pod stopami a już starliśmy się z mężczyzną, on też nosi maskę, zauważyłam również kolejnego który stał nieopodal, wtedy usłyszałam. - Katon: Gōkakyū no Jutsu! Styl Ognia: Kula Ognia! - Odepchnęłam mojego przeciwnika i odskoczyłam, ogień bez przeszkód obrócił w proch wszystko wokół nas, teraz światło księżyca z łatwością dotykało ziemi, a ja z równą łatwością dostrzegam moich przeciwników, tak samo jak oni mnie w momencie kiedy mnie otoczyli. Taa, było ich pięciu.
Każdy z nich miał zwierzęce maski, wszędzie je rozpoznam, i ten ubiór, to ANBU z Konohagakure, Wioski Liścia. Ze wszystkich wiosek, akurat ta! Kocham zrządzenia losu.
-Kim jesteś?! - Odwróciłam się w stronę skąd dobiega szorstki głos, byłam pewna że jeśli postanowi iż jestem zagrożeniem, zabije mnie bez wahania. - Dlaczego atakujesz jednego z Władców Feudalnych?.
- Że co? - Wyrwało mi się. Jak to "feudalnego"? Coś tu nie gra. - Człowiek którego obraniacie to Pan Feudalny? - Muszę to potwierdzić.
- Właśnie tak, a ty zagrażasz jego życiu. - Odezwał się inny głos, mężczyzny z masce psa zaczynającego się do mnie zbliżać z bronią w ręce.
- Czekaj! - Wykrzyknął ten poprzedni, "Szorstki" w masce lisa, chyba ma platynowe włosy ale nie jestem pewna. Ciekawe dlaczego powstrzymał kolegę. - Kto był dzisiaj twoim celem? - Zwrócił się do mnie.
- Na pewno nie jeden z Feudalnych. - Odpowiedziałam, tyle wystarczy. - Mężczyzna zmarszczył czoło, a przynajmniej odczułam takie wrażenie ponieważ jedyne co widzę to wpatrujące się we mnie czarne oczy lisiej maski.
CZYTASZ
Nie Odejdę
FanfictionPrzypuszczam że co nieco wiesz o Kakashi'm, a nawet sporo, ale o głównej bohaterce, z którą ramię w ramię będziecie przechodzić od pierwszego słowa do ostatniego, wiesz niewiele, znacznie mniej od poprzednika. Czy poznasz ją już na początku, w krótk...