11.01

8 0 0
                                    

 Jest godzina 7.15 tata wchodzi do pokoju i mnie budzi. Zaspana siedzę na łóżku przez około 10 minut. Wstaję i idę po ubrania. Biorę różowy sweter i białe skarpetki z małą złotą gwiazdką na boku. Ze względu na to, że zrobiło mi się zimno zmierzam w kierunku łóżka i szybko wchodzę pod kołdrę. Po paru chwilach nakładam sweter idę po spodnie i cała się ubieram. Idę do toalety cała się ogarnąć. Pakuję plecak do szkoły i schodzę na dół. Mówię dla taty, że jestem już gotowa. Po kilku minutach idę do samochodu, gdy zaczynamy jechać tata mówi byśmy się pomodlili (zawsze to robimy z rana). Gdy skończyłam się modlić już prawie byliśmy pod szkołą. Tata daje mi gumę do żucia i kieszonkowe. Wychodząc z samochodu życzyłam tacie miłego dnia.                   Tak szczerze nigdy nie wiem co robić w drodze między szkołą, a samochodem. Tym razem upewniałam się czy wyłączyłam powiadomienia. Po wejściu do szkoły od razu szłam do szatni, w której zostawia się buty, kurtki itp. W szatni były koleżanki, za którymi tak szczerze nie przepadam. Same fałszywe idiotki. Trudno im nawet było powiedzieć mi "Cześć.". Po przebraniu się poszłam do szatni od wf'u, gdzie były moje dwie przyjaciółki Kasia i Sandra, i koleżanka Patrycja. Na Patrycję byłam zła, ponieważ śmiała się z tępego przezwiska Sandry "Tłusty, łysy klops". Przywitałam się z nimi i już sama nie wiem o czym rozmawiałyśmy, pamiętam tylko, że się śmiałyśmy. Po paru minutach dziewczyny zaczęły się przebierać, ja nie, bo poprzedniego dnia dostałam okresu i nie byłam na siłach ćwiczyć. Na wf'ie standardowo siedziałam z dziewczynami i rozmawiałyśmy. Starałam się traktować Patrycję jak powietrze, aż w końcu powiedziałam jej "Słuchaj sama siebie ranisz paląc i to mogę przeżyć, ale nikt nie będzie śmiać się z moich przyjaciółek.". Po krótkiej rozmowie się pogodziłyśmy. Po pierwszym wf'ie i fizyce znowu miałam wf tylko, że z innym nauczycielem. W czasie lekcji siedziałam z przyjaciółkami, rozmawiałyśmy i robiłyśmy sobie głupie zdjęcia. Na kolejnej lekcji robiłyśmy to samo, aż w pewnym momencie Kasia poszła do Diany (fałszywej dziewczyny, z którą kiedyś się przyjaźniłam, ale strasznie się zmieniła na gorsze). Siedziałam z Sandrą przez jakieś 15 minut, aż ona w końcu też poszła do Diany i Kasi. Po paru minutach trochę przykro mi się zrobiło, że siedzę sama i poszłam do nich. Tak szczerze siedząc z nimi i patrząc na to jak one się zachowują czułam się skrępowana. Robiły same żałosne rzeczy. W pewny, pięknym momencie pani powiedziała, że jest przerwa. Ulżyło mi wtedy. Miałam dość siedzenia i udawania jak to fajnie jest. Na innych lekcjach i przerwach nic się szczególnego nie działo. Dopiero w czasie, którejś z dłuższych przerw zadziało się coś niespotykanego. Szłam z Sandrą i Kasią pod salę i zauważyłam krasza opierającego się o parapet. Patrzył na mnie swoimi uroczymi oczkami. Gdy wyszłam z korytarza usłyszałam jak coś krzyczy do swojego przyjaciela. Potem Kasia mi powiedziała że on krzyknął "Ej Fabia, tak długo na nią czekałem.". Jak mi o tym powiedziała przyjaciółka bardzo się ucieszyłam i zaczęłam mieć nadzieję, że może coś z tego kiedyś będzie. Pomijające inne moje nudne lekcje przejdźmy do tej w czasie, której złapałam doła. Była to plastyka. Na początku lekcji uczyłam się z przyjaciółkami piosenki na muzykę.  Niestety po paru minutach uczenia się odpuściłam to sobie. Pani od plastyki włączyła na laptopie nasze średnie, gdy zobaczyłam swoją średnią trochę przykro mi się zrobiło, ale nadal byłam uśmiechnięta. Nauczycielka powiedziała, że muszę narysować jakiś rysunek w zeszycie. Rysowałam go pół lekcji. W czasie, gdy to robiłam zrobiło mi się strasznie smutno. Powtarzałam sobie szeptem, że jestem totalnie do dupy i, że nic mi nigdy nie wychodzi. Miałam ochotę pójść do toalety płakać. Czułam się bezwartościowa. Gdy skończyłam rysować poszłam do nauczycielki oddać zeszyt do sprawdzenia. Za rysunek dostałam 5, ale to nie poprawiło mojego humoru. Spytałam panią czy mogę pójść do toalety, zgodziła się. Wychodząc z sali zauważyłam panią sprzątaczkę. Zamykając drzwi od sali mówiłam sobie w myślach bądź miła i się uśmiechaj. Z uśmiechem powiedziałam 'Dzień dobry.'. Wchodząc do toalety zamknęłam wszystkie drzwi, by nikt nie słyszał jak płaczę. Nie chciałam głupich pytań. Siedziałam tam jakoś 6 minut i powtarzałam sobie, że jestem do niczego. Koło 16:06 słyszałam już znajomych z klasy, domyślałam się, że pani wypuściła ich szybciej z lekcji. Szybko się ogarnęłam i poszła szybko po plecak. Nic nie mówiąc wyszłam jak najszybciej z sali zmierzając w kierunku szatni z kurtkami i butami. Ubierałam się w tak wolnym tempie, że moje przyjaciółki zdążyły przyjść. Gdy przyszły przez moment śmiałam się z czegoś i powiedziałam im, że mi smutno, aż w pewnym momencie prawie się popłakałam. Przypomniałam sobie, że po lekcjach jadę z rodzicami na zakupy. Nie miałam na to już psychicznie sił. Jak weszłam do samochodu rodzice zauważyli po mojej tonacji głosu, że mi smutno. Spytali co się stało , czy chodzi o oceny, a ja odpowiedziałam "Jestem głupia.". W tamtym momencie łzy same zaczęły  i lecieć z oczu. Miałam tylko ochotę na spanie. Odwieźliśmy mojego starszego brata do domu i pojechaliśmy do galerii. Kupiliśmy sporo ubrań z czego jestem szczęśliwa. Potem pojechaliśmy do mojego drugiego starszego brata i tam siedzieliśmy do około 21:00. Gdy wróciliśmy do domu wzięłam swoje zakupy i poszłam do pokoju. W sumie nic tam szczególnego nie robiłam. Koło godziny 23 zrobiłam się bardzo mocno śpiąca więc zeszłam na dół do rodziców powiedzieć im 'Dobranoc.".   Jak wróciłam do pokoju leżałam w łóżku i pisałam ze znajomymi. Dowiedziałam się, że może moja przyjaciółka Justyna przeniesie się do mojej szkoły co mnie bardzo ucieszyło. Oczywiste jest to, że nie mogę być długo szczęśliwa. Pisałam też z takim jednym chłopakiem o imieniu Natan (mój krasz ma tak samo ma imię), kory jest we mnie zauroczony. Kłóciliśmy się. Pokazywał mi jaka to ja jestem zła, że mu nie pomogła, bo nie chciałam go wkurzać... Byłam strasznie poirytowana jego zachowaniem. Postanowiłam, że napiszę w końcu do swojego krasza napisałam hej a on siemka sry ide spac xddd więc rozmowa szybko się skończyła. Przez to, że ta mało pisałam z nim czułam się głupio. Do mojej głowy ciągle przychodziły pytania "po co do niego pisałam" "czemu jestem taka głupia" "na co ja liczyłam' itp. Po kilkunastu minutach Kasia wysłała mi zdjęcie rozmowy jej z takim chłopakiem bardzo bardzo przystojnym. Byłam szczęśliwa, że jej się układa. Lecz nagle wszystkie myśli zaczęły mnie dobijać. Leżałam, myśląc nad tym czemu jestem taka beznadziejna. Czułam, że zaraz wpadnę w panikę. Zaczęły lecieć mi łzy z oczu. Zaczęłam mówić "Wyjdź ze mnie..." i zasnęłam.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 12, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

blada duszaWhere stories live. Discover now