⬛⬛⬛
Louis wchodząc do szpitala nie wiedział czego się spodziewać. W jego głowie krążyło mnóstwo pytań. Co zrobił Harry i co oznaczał jego ostatni post. Chyba nie chciał się... To słowo nawet nie przeszło mu przez myśl. Jeśli Harry chciał to zrobić, to Louis przysiągł sobie w myślach, że nigdy mu tego nie wybaczy, ale jak mógłby tego nie zrobić skoro kocha go ponad życie. Jego rozmyślania przerwała jakaś recepcjonistka.
- W czymś panu pomóc? - powiedziała słodziutkim głosem próbując jakoś zwrócić uwagę szatyna.
- Przed chwilą przywieziono tutaj mojego męża. Nazywa się Harry Tomlinson. Gdzie jest teraz? - Louis naprawdę był bardzo zdenerwowany i chciał być już jak najszybciej przy swoim mężu.
- Harry Tomlinson to pana mąż? - to pytanie wyprowadziło szatyna z równowagi. Chciał już wiedzieć co z jego mężem i gdzie leży, a ta głupia dziewczyna wszystko przedłużała.
- Kurwa niech pani mi powie gdzie on teraz jest! - nawet ton jakiego użył nie podziałał na tą kobietę.
- Nikogo takiego tu nie przywieziono. - szatyn spojrzał na nią niezrozumiale. Czy to ona jest taka głupia czy to jednak on pomylił szpital z tych wszystkich towarzyszących mu emocji.
- Jak nie przywieziono? Słuchaj kurwa w tej chwili masz mi powiedzieć gdzie on leży, rozumiesz?
- A dasz mi swój numer? - Louis myślał, że zaraz wybuchnie. Jego mąż leży gdzieś tutaj, a ona próbuję go poderwać i wypytać o numer.
- Nie. Jestem gejem, a po za tym mam męża i córeczkę. - odpowiedział spokojnym tonem, ponieważ myślał, że może dziewczyna się odczepi i powie mu to co chciał wiedzieć.
- W takim razie nie mogę udzielić panu żadnych informacji.
- JESTEM JEGO MĘŻEM! - to był w moment w którym Lou już naprawdę nie wiedział co zrobić. Myślał, że za chwilę rozszarpię tą babę.
- Przykro mi.
- Kurwa - przeklął po cichu i odszedł, bo i tak nic by się nie dowiedział od tej sztucznej laski.
Postanowił, że zadzwoni do Zayna. Powinien zrobić to już na samym początku, a nie tracić czas na rozmowę z tą głupią recepcjonistką. Malik odebrał po trzech sygnałach, a Louis o wszystko go wypytał i już po chwili jechał windą na odpowiednie piętro.
Wchodząc na odpowiednią salę nie wiedział czego się spodziewać. Co usłyszy od Zayna i co najważniejsze co dzieję się z Harrym. Już po chwili zauważył siedzącego na krześle Zayna i szybkim krokiem do niego podszedł.
- Zayn co się stało? - zapytał roztrzęsionym głosem.
- Louis on chciał popełnić samobójstwo - odpowiedział Zayn, a Louis myślał, że za chwilę zemdleje.
- ale jak to chciał się zabić? A gdzie ty byłeś w tym czasie, co?! - nie rozumiał jak Harry mógł chcieć się zabić i gdzie w tym czasie był Zayn.
- Louis uspokój się. To nie moja wina. To ty powinieneś przy nim być, a nie ja. Poszedłem po coś do sklepu, a gdy wróciłem zastałem go w pokoju i on tam po prostu leżał na podłodze, nieprzytomny, a na stoliku leżało opakowanie po tabletkach nasennych i stała butelka po wódce. Próbowałem go jakoś może jeszcze obudzić, ale on w ogóle nie reagował, więc zadzwoniłem po karetkę, a potem do Ciebie. - Louis z każdym słowem Zayna czuł się coraz gorzej. Zee miał rację to on powinien być przy Harrym i próbować mu pomóc, a nie uciekać jak jakiś tchórz.
- Co teraz z nim? Gdzie on jest? Muszę go zobaczyć.
- Nie Lou, nie teraz. Wzięli go gdzieś, ale nie wiem gdzie, bo nie chcieli mi nic powiedzieć, bo nie jestem z rodziny.
- To ja się kurwa dowiem. Jest tu jakiś lekarz do cholery jasnej?
- Louis kazali czekać. Powiedziałem im, że Cię zawiadomiłem, a oni powiedzieli, że jak będą coś wiedzieć to lekarz przyjdzie do Ciebie. Usiądź tu i poczekaj.
- Nie mogę czekać. Jeśli on - Zayn szybko mu przerwał to co chciał powiedzieć.
- Nawet o tym nie myśl Louis. On będzie żył. Ma dla kogo, rozumiesz? Siadaj tu i czekaj. - Lou usiadł bezradnie na krześle i postanowił poczekać na lekarza.
W czasie, gdy siedział zaczął o wszystkim rozmyślać. Czy Harry chciał się zabić przez to, że stracili swoje dziecko. A może przez to, że Louis był taki głupi i po prostu od niego odszedł. Mimo to głos w głowie Louisa mówił mu, że to Harry nie chciał z nim rozmawiać, a wolał uciec w stronę alkoholu i narkotyków. Jednak teraz to wszystko nie miało znaczenia. Liczyło się to żeby z Harrym wszystko było dobrze. Przecież on nie mógł teraz umrzeć i tak po prostu zostawić jego i ich córkę. Co miał powiedzieć Emily za kilka lat, że jego drugi tatuś chciał się zabić, bo stracili swojego nienarodzonego dzidziusia, a on po prostu zostawił go ze swoimi problemami. Dopiero teraz Louis zrozumiał, że Harremu potrzebna jest specjalistyczna pomoc. Obiecał sobie, że gdy tylko Harry wróci z tego szpitala (przynajmniej taką miał nadzieję, nie było innej opcji) to od razu umówi go do jakiegoś psychologa i zapisze go na leczenie odwykowe.
Nagle usłyszał, że ktoś wychodzi z jakiejś sali. Jak się okazało był to lekarz, który zmierzał w stronę Louisa i Zayna. Szatyn obawiał się tego co może od niego usłyszeć, bo co jeśli chciał mu powiedzieć, że już nigdy nie zobaczy swojego męża albo, że ma się z nim pożegnać, bo to już koniec.
- Dzień dobry. Pan Louis Tomlinson?
- Tak. Co z moim mężem? Czy on ż-żyję? - Louis zapytał ze strachem w głosie. Obawiał się odpowiedzi lekarza.
- Niech pan posłucha. Bardzo mi przykro, ale pana mąż...
⬛⬛⬛
****
Przepraszam, ale ja nie wiem jak to wyszło. Ja chyba nie umiem pisać takich opisowych rozdziałów. Mam nadzieję, że nie jest aż tak źle.
CZYTASZ
Sexy Boy Forever/l.s ✔️
Fanfiction2 część ,,Sexy Boy'', jeśli nie czytałeś, przeczytaj! 🌵Głównie: Larry 🌵 🌵Pobocznie: Ziam, Shiall 🌵 🌵Zawiera homoseksualizm 🌵 🌵Rozdziały w formie Instagrama 🌵 🌵Mpreg🌵 20.01.2019 ~ #47 w fanfiction