19. Półfinał

1.9K 57 23
                                    

She Looks So Perfect podbija listy przebojów w szczególności u nas, w Australii, więc gdy dziewczyny puszczają ją w szatni, wcale mnie to nie dziwi. Czasami kiedy spaceruję po sklepach i słyszę tą piosenkę, przypomina mi się ten koncert, nasze spojrzenia, nasze stykające się dłonie. Kiedy ją słyszę, mam wrażenie, że on jest obok mnie. Czuję jego obecność. Jakby przy mnie był. Śpiewał dla mnie.

– Hej, Aria – z przemyśleń wyrywa mnie głos przyjaciółki. – Łazisz w kółko jak duch, zaczynam się bać – jej donośny śmiech roznosi się po pomieszczeniu.

– Po prostu... – zastanawiam się, co mam powiedzieć. – Stresuję się tym półfinałem. Wiesz... Dzisiejszy mecz jest meczem o wszystko. Jak wygramy to mamy zagwarantowany medal – wzdycham, a dłonie mi się trzęsą.

Znowu. Znowu nie umiem nad sobą zapanować. Emocje uciekają ze mnie, wychodzą na jaw, a ja jestem podatna na wszystkie bodźce.

– Aria – Jenny łapie mnie za obie dłonie, patrzę w jej zielone oczy, bije z nich dobro i troska, robi mi się cieplej na sercu. – Będzie dobrze – zapewnia mnie.

Rzucam się jej na szyję i mocno tulę. Tak mocno, że dziewczynie zaczyna brakować powietrza.

– Aria... Nie mogę oddychać! – wydusza z siebie, a ja ją puszczam.

Zdaję sobie sprawę, jak ważną rolę odgrywa w moim życiu. Jest moją najlepszą przyjaciółką. Na dobre i na złe. Na zawsze.


Kiedy wywołują naszą drużynę, wybiegamy gęsiego z szatni.
Ilość publiczności na trybunach mrozi mi krew w żyłach.
Po dłuższej obserwacji, gdzieś w tłumie, dostrzegam moją mamę, Mię... i Cole'a. Wow, Cole! Macham im, a oni po kolei unoszą kciuki w górę. Szeroko się uśmiecham. Wszyscy skandują. Pisk, krzyk, wrzask.

– Blacktown, Blacktown!

Krew pulsuje mi niesamowicie szybko. Klepię się po udach. Jestem gotowa wygrać, choćby nie wiem co.


*


– O matko - szepczę w myślach. – O MATKO! – krzyczę, a Jenny wskakuje na mnie i zawiesza się niczym małpka.

Całuje mnie w policzek, a ja mocno zaciskam dłonie na jej plecach.

– Wygrałyśmy! – wrzeszczy, ale ja ledwo co ją słyszę pośród wszystkich wiwatów i oklasków.

Zbieramy się z dziewczynami w kółko, dołącza do nas nawet nasza trenerka, która nie może nas nachwalić i nacieszyć się finałem. Kółko z każdą sekundą się zmniejsza, a po chwili wszystkie się przytulamy.

Gramy w finale.

Finał.

F

I

N

A

Ł.

Czuję łzy w swoich oczach, ale nie chcę dać im wygrać. Nie chcę się bazgrać. Nie dziś, nie teraz.
Opuszczamy koło i podchodzimy pod siatkę. Przybijamy piątki z naszymi rywalkami i schodzimy do szatni.

Szczęśliwe, jak nigdy dotąd.

Dumne, jak nigdy dotąd.

Silne, jak nigdy dotąd.

Gotowe na finał, jak nigdy dotąd.

Siadam na ławce i próbuję ochłonąć. Kilka głębokich wdechów. Na nic. Moje serce kotłuje niczym lokomotywa, a ja nie kryję swojego szczęścia. Uśmiech nie schodzi mi z ust od dobrych dziesięciu minut. Jakby mi go ktoś przykleił. Najszerszy, jaki kiedykolwiek zagościł w moim życiu.

In Your Eyes • Hemmings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz