Przysięgam

42 5 1
                                    

     Gwiazdy świeciły dzisiaj jasno. Jaśniej niż kiedykolwiek. Księżyc wydawał się otulać czule swoim blaskiem wątłe ciało dziewczyny. Piękne, hebanowe włosy córki Selene jaśniały, rozwiewane przez delikatną, morską bryzę, momentami przypominając swoim odcieniem czyste srebro. Czekała. Czekała ze świadomością, że to wszystko się dzisiaj zakończy. Zostanie odtrącona albo przyjęta.

     Już z daleka dostrzegł jej sylwetkę. Znajome smukłe ramiona, które tyle razy miał okazję obejmować. Długie, zgrabne nogi, idealne wcięcie w tali, blada, delikatna skóra, niczym u porcelanowej lalki. Już z odległości kilku metrów mógł poczuć tak znajomy, słodki zapach miodu i wrzosów. Taki sam, niezmienny od ich pierwszego spotkania. Zapach, który prześladował go niemal na każdym kroku. Zapach który otumania jego zmysły i towarzyszy nawet w słodkich marach sennych. Obserwował jak delikatnie odchyla głowę i spogląda na niego. Oczy niby dwie tarczki księżyca patrzyły na niego tak jak za pierwszym razem, kiedy się spotkali.

     - Leo.

     Jej głos, cichy szept, który sprawiał, ż jego serce szalało. Uśmiech tak nieśmiały, niezręczny, błagalny. Czuł, że powoli wariował. Wariował na jej punkcie, co nie powinno mieć nigdy miejsca.

     - Chciałaś się ze mną zobaczyć. - miał wrażenie, że w jego gardle jest wielka gula - Więc jestem.

     - Leo. - spojrzała na niego czule - Doskonale wiesz po co chciałam się z tobą spotkać.

     - Wiem. - zatrzymał się parę metrów przed skrajem klifu, na którego krawędzi stała młoda heroska. - Ale nie chcę tego. - przyznał - Nie chcę wybierać i odrzucać którąś z was. Ja, znaczy... zależy mi na was. I ty i ona jesteście dla mnie ważne, więc...

     - Więc wolisz dawać mi fałszywe nadzieje, raz uśmiechając się w moją stronę i zapewniając, że jestem ważna, by w drugiej kompletnie mnie ignorując pobiec do Kalipso, opsypując ją pocałunkami. - Przerwała mu, spoglądając znowu w kierunku morza. Chyba zaczęła rozumieć, czemu Percy tak bardzo je lubi. Widok każdej kolejnej rozbijającej się o brzeg fali, przynosił jej niezwykłą ulgę. - Przez długi czas udawałam, że tego nie widzę. Ignorowałam to uznając, że nie powinnam się wtrącać, że to nie moja sprawa, że jestem problemem, który wtrąca się do twojego związku. Ale to się zmieniło. Coraz częściej zacząłeś mnie zaczepiać, by zamienić ze mną kilka, być może nic nie wartych słów. Coraz częściej zacząłeś kręcić się koło mnie uśmiechając się do mnie i rzucając na prawo i lewo dennymi tekstami na podryw. - zaśmiała się krótko, a Leo czuł jak pod powiekami zbierają mu się łzy - Coraz częściej... coraz częściej zacząłeś wkradać się do moich myśli. Nawet nie wiem, kiedy to się tak na prawdę zaczęło. Kiedy cię pokochłam.

     - Ja...

     - Leoś - zaczęła znów się do niego odwracając - Kocham cię.

     Naprawdę chciało mu się płakać. Stała przed nim, w tej samej, zwiewnej, białej sukience, którą miała na sobie w dniu, kiedy ją poznał i kiedy wywróciła jego świat do góry nogami. Tamtego dnia też była pełnia, a niebo było usiane gwiazdami. Pamiętał, że walczył wtedy z gromadką potworów, które wysłał w najgłębsze czeluście Tartaru, by po chwili paść jak długi na ziemię, wyczerpany długą, męczącą walką. A kiedy się obudził zobaczył jej twarz. Zmartwione, srebrzyste tarcze z troską spoglądały na jego poharataną twarz. Z początku miał wrażenie, że to Kalipso, jego ukochana dziewczyna, która za chwilę znowu zacznie prawić mu morały, że nie powinien się tak narażać. Szybko jednak odtrącił od siebie tę myśl. To nie była ta sama twarz, nie te same, ciepłe, bursztynowe oczy. Ale im bardziej jego wzrok się wyostrzał, im więcej szczegółów wychwytywał, tym bardziej miał wrażenie, iż trafił na pola elizejskie, bo z ręką na sercu mógł przyrzec, że właśnie ujrzał najprawdziwszą boginię. Długie do pasa, gęste włosy, wydatne piersi, malinowe usta i drobne, pojedyncze piegi, którymi miała usiane całe policzki. Pamięta jak kręciła z niedowierzaniem głową, kiedy ledwo przytomny wymruczał jakiś denny tekst typu "Umarłem? Bo chyba widzę anioła". I naprawdę go widział, tyle że nie anioła w pełnej postaci tylko, jak się okazało po dotarciu do obozu, córkę skrzydlatej bogini księżyca. I jeśli dziewczyna odziedziczyła urodę po matce, to na prawdę nie dziwił się Zeusowi, że swego czasu stracił głowę dla Selene. Z początku była tylko jego małą, prywatną zagadką. Intrygowała go, dlatego nie mógł odpędzić od siebie tego pragnienia odkrycia jej tajemnic. Z czasem jednak pragnął więcej. Przyciągała go, tak jak to robiła jego ukochana. Pragnął jej bliskości i czułych słów, chciał być z nią tak blisko jak z Kalipso. I to pragnienie go zgubiło. Był samolubny, wiedział o tym ale...

PrzysięgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz