Gentleman ubrany w elegancki garnitur siedział przy szklanym stole, popijając wino z kieliszka. Bar „Pryzmat" wydawał się dziwnym miejscem na tego typu spotkania. Przezroczyste stoły, ściany niemal w każdym miejscu pokryte zwierciadłami, które w najróżniejszy sposób załamywały światło. Kryształowe lampy, każda świecąca w innym kolorze. To wszystko bardziej przypominało gabinet luster niż miejsce, gdzie można się upić i zrobić karczemną awanturę czy też prowadzić ciemne interesy. I właśnie dlatego tutaj pośrednik spotykał się z płatnymi mordercami. Drake spotkał na chronometr z kwarcu. Zabójca już pięć minut temu miał zjawić się na miejscu z dowodem wykonania zadania i odebrać drugą połowę wypłaty. Czyżby poległ w trakcie misji? Niemożliwe, przecież miał gwarancję skuteczności. A może zdradził? Przez głowę pośrednika przewijały się niepokojące myśli. Starł bawełnianą chusteczką kroplę potu spływającą z czoła, przetarł nią też monokl. Postanowił poczekać jeszcze trochę.
I słusznie zrobił, gdyż po chwili do stołu dosiadł się mężczyzna w niebieskim płaszczu i brązowym kapeluszu, spod którego spływały długie, jasne włosy. Rzucił na stół gazetę. „ZUCHWAŁY ZAMACH W STOLICY! ARCYMAG PLAGIUS NIE ŻYJE!" - ogłaszał krzykliwą czcionką nagłówek na pierwszej stronie. Pośrednik wziął papier do ręki i zaczął czytać.
- Eksplozja? - Skrzywił się Drake. - Dwunastu martwych ochroniarzy i jeszcze trzech cywilów? Nie mógł pan tego zrobić trochę subtelniej?
- Chcecie po cichu, to wynajmujcie nindżę - Zabójca usiadł na krześle, wywalił nogi na stół i zapalił cygaro, zupełnie ignorując jakiekolwiek etykiety panujące w kulturalnym lokalu. - Ja tam nie lubię się ograniczać. Wypełniłem swoją część umowy, czekam na zapłatę.
Gentleman wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki pękatą kopertę i położył ją na blacie. Kowboj błyskawicznie ją chwycił i zajrzał do środka.
- Wiem, jak wygląda pół miliona dovańskich dolarów - Najemnik cisnął pieniądze na stół. - Nie muszę liczyć, żeby wiedzieć, że próbujesz mnie oszukać. Gdzie zapłata, na jaką się umawialiśmy?
- W kopercie, którą rzuciłeś - Odparł Drake, rozwijając pergamin na blacie. - Zobacz, o tutaj. Napisane jest, iż w razie spowodowania zbędnego zamieszania podczas wykonywania zlecenia, wypłata zostanie zmniejszona do sześciuset tysięcy dolarów. Czyli wraz z zaliczką i zawartością koperty wszystko się zgadza, panie Jack.
Zabójca przysunął papier do oczu.
- Napisane literami mniejszymi niż twój fiut! - Wściekły Jack zgniótł zwój i cisnął nim w kąt. - Jak miałem to zauważyć? To zwyczajne oszustwo! Dawaj mi tu zaraz resztę pieniędzy, albo rozwalę ci łeb!
Dwóch wąsatych mężczyzn w identycznych, białych garniturach, siedzących przy stoliku pod przeciwległą ścianą odwróciło wzrok w ich stronę. A wraz z nimi ich trzy odbicia. W plątaninie luster nie dało się odróżnić, którzy byli prawdziwi. Przechodząca obok kelnerka zatrzymała się. Ktoś pojawił się za zabójcą i przyłożył mu pistolet do głowy.
- Pańska matka jakoś nigdy nie narzekała na mojego penisa - Pośrednik poprawił monokl. - Proszę dotrzymywać umów i lepiej je czytać następnym razem. A teraz niech pan opuści lokal, zanim będę zmuszony zrobić coś nieprzyjemnego.
Ruchem dynamicznym jak pędzące tornado Jack obrócił się i zbił przedramieniem wycelowaną w niego broń. W tym czasie prawą ręką dobył rewolwer. Strzelił dwa razy w człowieka za sobą; błękitny błysk wydobywający się z lufy na chwilę rozświetlił mocniej salę. Zastrzelony upadł na plecy, rozbijając znajdującą się za nim szklaną ławę na drobne kawałki. Zabójca w mgnieniu oka oddał dwa kolejne strzały. Pierwszy pocisk przebił serce kobiety, nim ta zdążyła sięgnąć po pistolet, ukryty na tacce pod serwetką. Drugi trafił jednego z dwóch wąsaczy, czy też raczej w jego odbicie. Kawałki pękniętego lustra zabrzęczały na podłodze. Tymczasem mężczyźni w białych garniturach zdążyli już wstać. Jack rzucił się na ziemię, przewracając krzesło. Wypalili w niego, ale spudłowali. Raniły go jedynie spadające fragmenty kolejnego rozbitego zwierciadła. Odrzucili pistolety jednostrzałowe, sięgnęli po noże. Rewolwer kowboja wypluł ostatnie dwa naboje. Jeden z wąsaczy padł z przestrzeloną głową. Drugi oberwał w ramię. Krzyknął z bólu, ale nie przestał biec. Skoczył wściekle na zabójcę. Ten zdążył już się podnieść. Cofnął się, unikając ostrza przeciwnika, lecz niefortunnie potknął się o obalone siedzisko. Wyrżnął potylicą o wystającą ze ściany kryształową lampę, świecącą zielonym światłem. Z tyłu jego głowy trysnęła krew. Mimo wszystko mógłby to przeżyć. Gdyby nie to, że krótką chwilę później miał przebite gardło.
Drake wstał na drżących nogach. Schylił się i podniósł pistolet, należący do martwej kelnerki. Nie wyobrażał sobie, jak wytłumaczy się z takiej masakry przed szefem. Chciał uszczknąć dla siebie czterysta tysięcy i gorzko tego pożałował. Przyłożył lufę do skroni i pociągnął za spust.
CZYTASZ
Temporalny Ninja
AdventureWyobraź sobie, że potrafisz cofnąć przebieg ostatnich kilkunastu minut. Jak to wykorzystasz? Ninja chce użyć swojej niezwykłej zdolności, by dokonać zemsty. Wkrótce przekona się, że igranie z czasem jest śmiertelnie niebezpieczne. Los nie lubi, gdy...