- Cholera! Młocie, patrz jak łazisz!
- O, Sasuke...
Naruto z trudem łapał oddech po tym morderczym biegu. Przez całą drogę zastanawiał się jak w zasadzie ma ,,wpaść" na tą przeznaczoną mu ukochaną, ale do żadnych konkretnych wniosków nie doszedł. Ostatecznie uznał więc, że kiedy ją spotka, będzie o tym wiedział. Tak po prostu. W końcu chyba takie rzeczy się czuje? W każdym razie nie przewidywał, że pierwszą osobą, na którą faktycznie wpadnie w drodze do sali wykładowej będzie wychodzący z bocznego korytarza Sasuke... Aż parsknął śmiechem, gdyż przez głowę przeszła mu absurdalna myśl, że ten wypadek to też jakieś zrządzenie losu, bo o tej porze zazwyczaj się nie spotykali na uczelni. Oboje wybrali różne fakultety, więc zasadniczo Sasuke nie powinno być w tej części budynku, a jednak był. No prawie jak przeznaczenie! Może swoją wybrankę również spotka w tak niespodziewany sposób?
- Z czego rżysz?! – ostry głos chłopaka przywrócił go do rzeczywistości. – Pomóż mi z łaski swojej pozbierać ten scenariusz, w końcu przez ciebie się wszystko rozsypało.
- Niech żyje zgrabność, Panie Uchiha – zaśmiał się, kucając obok chłopaka i łapiąc pierwsze z brzegu kartki. Zauważając co konkretnie zbiera nie mógł sobie również darować, aby przy okazji nie sprawdzić jaką rolę otrzymał Sasuke w ,,Królewnie Śnieżce", którą mieli wystawiać w ramach zajęć z Kakashim i której scenariusz właśnie przejął funkcję wykładziny na uniwersyteckim korytarzu. – Łowca?
- Kakashi uznał, że Lee jest zbyt... - Sasuke zastanowił się przez chwilę marszcząc brwi – wyrazisty do tej roli, więc ja ją zgarnąłem.
Naruto wzruszył tylko ramionami. Skoro tak zdecydował Kakashi widocznie tak musiało być najlepiej... Podał ostatnie kartki Sasuke i już miał odejść w swoją stronę, gdyż przez ten mały wypadek zostało mu raptem kilka minut do rozpoczęcia wykładu, kiedy jakby czymś tchnięty odwrócił się jeszcze do Sasuke ze słowami:
- Ja tam sądzę, że najlepiej byś się sprawdził jako Śnieżka.
- Jasne – prychnął w odpowiedzi Sasuke i również odwrócił się w swoją stronę. – Nie zapominaj tylko kto byłby wówczas moim księciem...
****
- Przepraszam za spóźnienie, Panie Profesorze – rzucił Naruto półgłosem licząc na to, iż jego wejście do auli dwie minuty po planowym rozpoczęciu wykładu zostanie niezauważone pośród zamieszania panującego na sali. Lekko się zgarbił i czym prędzej skierował do wyższych rzędów, gdzie dostrzegł siedzących przyjaciół.
- Panie Uzumaki, zapraszam do pierwszego rzędu – usłyszał za sobą głos tak pogodny, że mógłby przysiąc, iż takim tonem oznajmia się wygraną w Totolotka, a nie kolejne dodatkowe zadanie.
Obejrzał się za siebie gwałtownie a torba, którą miał na ramieniu zsunęła się tak, że z bocznej kieszeni wypadł mu scenariusz, w którym jeszcze rano zaznaczał swoje kwestie. A tak dokładnie to wypowiedzi Księcia z ,,Królewny Śnieżki". Dopiero w tej chwili uświadomił sobie co tak właściwie powiedział kilka chwil wcześniej Sasuke i jak to mogło zabrzmieć. Przecież on wcale nie chciał, żeby Sasuke mu robił za jakąś księżniczkę! Kto jak kto, ale na pewno nie Sasuke! Może jednak Kiba miał rację i był kompletnym idiotą? Że też nigdy nie umiał zapanować nad językiem, tylko mówił to, co akurat mu przychodziło do głowy... Choć jeśli miał być ze sobą absolutnie szczery, Sasuke naprawdę by się sprawdził jako Śnieżka... Z tymi jego czarnymi jak węgiel włosami, jasną cerą, tymi jego błyszczącymi, czarnymi ślepiami patrzącymi na każdego z góry i tymi wąskimi, czerwonymi ustami...
– Podczas pierwszego wykładu umawialiśmy się: żadnych spóźnień, prawda? – Naruto pokiwał głową, tym samym wyrywając się z myśli, które zdecydowanie błądziły w złych kierunkach. W duchu podziękował nawet Gaiowi za przywrócenie go do rzeczywistości — Prawda! – odpowiedział sam sobie mężczyzna. – Ale skoro już się zdarzyło, to na następne zajęcia przygotuje pan dla nas i przedstawi monodram na podstawie wybranego dzieła. Dziesięć do piętnastu minut.

CZYTASZ
Uśmiech ślepego losu
FanfictionCzym jest przeznaczenie? Czym jest los? Co prowadzi nas do miejsca, w którym jesteśmy? Przeznaczenie to nie siła nadprzyrodzona. Los nie jest ciągiem nieuniknionych zdarzeń, które oddziałując na siebie, prowadzą z punktu A do B. To nie siła pchająca...