Prolog

23 4 2
                                    

Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Szybko ją starałam i przymknełam oczy czułam, że popełniłam błąd i zrobiła coś przez co ktoś dla mnie bliski będzie smutny, załamany.

Chciałam ukryć się pod kocem z jakimś smutnym filmem do, którego mogła bym sobie popłakać lecz wiedziałam, że to w niczym mi nie pomoże. Zerwałam się z łóżka i pociaśniłam kitek. Zawsze tak robiłam gdy miałam w sobie negatywne emocje, a chciałam się wziąć w garść.

Zerknełam na moje biurko panował na nim kompletny nieład. Wrzuciłam do szafki podręczniki i zeszyty a pastele i kredki powkaładałam do pudełka. Chwyciłam brudne kubki po herbacie i zbiegłam zanieść je do kuchni.

Spojrzałam przez okno. Nienawidzę jesieni wszystkie złe rzeczy się wtedy dzieją, a po za tym jest zimna i mokra. Chciałabym teraz wyjść na rolki, włożyć słuchawki i posłuchać czegoś dobrego ale padał deszcz. Co za głupia pora roku ani nie pojedziesz na rolkach ani na łyżwach. Jeżeli ktoś ma w planach ją usunąć z kalendarza i przedłużyć lato jestem za!

Byłam zła i smutna wiedziałam, że muszę się czymś zająć bo oszalaje. Nie  miałam teraz cierpliwości na rozczytywanie nut nowego utworu, który zadał mi mój nauczyciel od pianina, a tym bardziej na grę na gitarze, która mi się kojarzyła tylko z nim i wspaniałymi chwilami które razem przeżyliśmy. Chris... naprawdę go lubiłam ale męczyło mnie to co pomiędzy nami było. Może to dlatego potraktowałam go tak oschle.

Naprawdę było mi ciężko, nigdy do końca nie rozumiałam stosunków międzyludzkich. Czułam się jak rzucona na głęboką wodę, lecz wiedziłam, że rzuciłam sama sobą. Myśli ciągle krążyły wokół jednego chłopaka. Staram się je odrzucić lecz one jak natrętna mucha ciągle powracały i kąsały mój umysł, serce i sumienie.

Spojrzałam przez okno, zrobiło się ciemno. Wyjęłam z szuflady gruba bluzę i specjalnie ukryte w kartonie buty, ubrałam je i chwyciłam poduszkę. Wyszłam na balkon, przymknęłam drzwi i usiadłam. Wpatrywałam się w dal, czerwone światła wiatraków gasły i z powrotem się pojawiały. Lubiłam ten widok, zawsze nazwałam go moim ''Prywatnym Kosmosem''. Wzięłam głęboki, oddech świeże, zimne powietrze orzeźwiało niczym prysznic rano.

Odwróciłam wzrok, który spoczął na gwieździstym niebie, oglądane w mieście nawet małym nie mogło się liczyć z tym leśny na, które się spogląda przy ognisku słyszac dźwięki gitary oraz chór głosów ludzi, których pomimo, że znasz tak krótko, to nie wyobrażasz sobie bez nich tych chwil. Właśnie w takich chwilach był przy mnie Chris, byłam wtedy taka szczęśliwa, lecz razem z wyjazdem stamtąd to się skończyło. I nie powróci.

***

Hejka ludziska! To pierwszy rozdział jakiekolwiek książki, który wypuszczam mam nadzieję, że się podoba. Naprawdę się staram. Z góry nie wiem kiedy będą się pokazywać kolejne rozdziały jestem człowiekiem spontanicznym.

Do przeczytania!

E

dit: Opowiadanie zostało usunięte, lecz chyba powróci. Jeżeli to czytacie to pewnie tak się stało!

Buziole!

Niewidzialna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz