Rozdział 27

508 21 0
                                    

Wiecie, co by było fajne? Gdybym chociaż jedna z magicznych podróży nie wywoływała u mnie uczucia, jakby ktoś próbował mi wyrwać kręgosłup przez nos. Leżałam na zimnym, kamiennym gruncie, a moje organy wewnętrzne próbowały się przemieszczać. Słyszałam, jak ktoś obok mnie się dławił i sapał oraz jak znajomy głos mówi:

- Wszystko dobrze. Daj sobie jeszcze kilka minut.

Mama.

Obróciłam głowę, by zobaczyć, jak klęczy obok Jenny, która kuliła się obok i drżała. Podróż przez Itineris była jeszcze cięższa dla wampirów. Oparłam się na rękach i kolanach, rozglądając się dookoła. Był wieczór i znajdowaliśmy się obok jakiegoś wielkiego zbiornika wodnego. Słyszałam, jak fale rozbijają się o wybrzeże, a powietrze było wilgotne. Za mną był duży głaz z małą altanką pośrodku.

Zgadywałam, że to Itineris. Zaraz za mamą i Jenną siedział Archer, rozglądając się, zdezorientowany. Cal stał obok... zmrużyłam oczy, starając się lepiej przypatrzyć. Finley. Rozpoznałam jej długi, rudy warkocz.

Spanikowana, nagle przypomniałam sobie o księdze czarów, moje ręce zaczęły jej szukać. Ku mojemu zdziwieniu oraz uldze, wciąż tam była, zaklinowana bezpiecznie przy mojej skórze.

Wstałam, ale nogi miałam jak z waty i ziemia nagle się przede mną zakołysała.

Jakaś ręka podtrzymała mnie za łokieć.

- Spokojnie - powiedział mój tata.

Uśmiechał się do mnie, ciemne znaki na jego twarzy czerniały w świetle księżyca. Z drobnymi łzami ulgi, owinęłam ręce wokół jego szyi i schowałam twarz w jego marynarce. Kiedy poczułam, że mogę już mówić, odsunęłam się i wyskrzeczałam:

- Jak? Jak udało wam się przysłać Torin do Hex Hall?

Tata szybko zamrugał i na początku myślałam, że jest zaskoczony moim pytaniem. Wtedy zorientowałam się, że próbował powstrzymać łzy. Widok mojego taty, który mógł dostać doktorat z oschłości, na granicy płaczu ze szczęścia, że mnie widzi sprawił, że mnie też zaczęły piec oczy. Wtedy odchrząknął, wyprostował ramiona i powiedział:

- To było nadzwyczaj trudne.

Zaśmiałam się przez łzy.

- Domyślam się.

- To był pomysł Torin - powiedział ktoś za mną, obróciłam się, by zobaczyć, że stała tam Izzy. Tak jak moi rodzice i jej siostra, była ubrana w jeansy i czarną marynarkę, chociaż miała też jeszcze czarną czapkę nałożoną na jej jaskrawe włosy. - Mieliśmy tony starych ksiąg z zaklęciami i po tym jak ty i Cal zniknęliście, zaczął je przeglądać. Znalazł zaklęcie, które pozwoliło mu przemieszczać się z lustra do lustra.

- Oczywiście problemem było znalezienie twojego lustra - powiedziała Aislinn, wyłaniając się z ciemności.

- Nie boicie się, że na stałe zacznie wymykać się ze swojego lustra do damskich szatni, czy coś?

Oczy Aislinn powędrowały w kierunku Izzy.

- Torin ma swoje powody, żeby z nami zostać - powiedziała i nawet w tym słabym świetle widziałam, jak Izzy się zarumieniła. Może któregoś dnia dowiem się, o co w tym chodzi. Aktualnie jednak miałam tysiące innych spraw w terminarzu.

Jenna zaczęła już znowu normalnie oddychać, jej palce były zaciśnięte na krwawym kamieniu. Usatysfakcjonowana mama poklepała ją po ramieniu i powiedziała:

- Posiedź jeszcze chwilkę. Odpocznij.

Jenna skinęła głową i zamknęła oczy. Dopiero wtedy moja mama podeszła do mnie i mnie przytuliła.

Dziewczyny z Hex Hall. Zaklęcie WiążąceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz