I

235 9 2
                                    

Zapłaciłam taksówkarzowi i wysiadłam z taksówki pod lotniskiem. Deszcz lał się strugami z nieba, pokazując mi, że to był beznadziejny pomysł. Co ja o tym myślałam? Dokładnie to samo.

Czemu zawsze najpierw robię, a dopiero potem myślę?

Jednak było już za późno. Wszystko opłacone, zgłoszenie wysłane i potwierdzone. Jeśli już w to weszłam, wolę to skończyć i wyjść na idiotkę niż się poddać. Raz kozie śmierć, nie?

Założyłam kaptur bluzy, przeklinając się w duchu, że nie wzięłam nawet kurtki. Stanęłam przed pasami.

Samochody nie zwracały uwagi na to, że ktoś stoi na przejściu i czeka. Wszyscy się spieszyli.

-Nie martw się, jestem prawie na miejscu - usłyszałam męski głos po mojej prawej stronie.

Ukradkiem popatrzyłam na chłopaka z parasolem obok mnie.

Był wyższy, miał na sobie beżowe timberlandy, jeansy z dziurami na kolanach i czarny, luźny t-shirt.

Gdy stałam wpatrzona w chłopaka, nagle się odwrócił, tak że stanął do mnie plecami. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, że.. Obrócił się z parasolem, który chlapnął wodą prosto na mnie. Otworzyłam szerzej oczy i kaszlnęłam zaskoczona.

"Parasol" nawet nie zauważył, co właśnie się stało i najzwyczajniej w świecie przeszedł na drugą stronę.

-Faceci to dupki. Zdania nie zmienię, koniec, kropka. - mruknęłam wkurzona.

Jeśli nie byłam jeszcze wystarczająco mocno mokra - to teraz wyglądałam jakbym wpadła do basenu w ubraniu.

Zła weszłam na pasy, nie zwracając uwagi na trąbiące samochody z obu stron.

Stanęłam na środku drogi i robiąc obrót 360°, pokazałam wszystkim jaki mam piękny palec, który znajduje się pomiędzy palcem wskazującym, a serdecznym.

Po tym znów ruszyłam w stronę lotniska - w o wiele lepszym humorze.

***

Po całej odprawie i po prawie godzinie spędzonej w łazience na suszeniu rzeczy, wreszcie weszłam na pokład samolotu.

Wszędzie dominował kolor biały, a powietrze wydawało się tu być suche i  zimne.

Wyjęłam bilet oraz zaczęłam szukać swojego miejsca. Niestety - już w czasie kupowania wiedziałam, że nie będę mogła sobie pozwolić na miejsce przy oknie.

Miałam rząd B, który razem z rządem E znajdowały się pomiędzy dwoma innymi miejscami - tym przy oknie i przy przejściu.

Po chwili zaczęłam zbliżać się numerami w stronę mojego rzędu, gdy nagle... Zobaczyłam "parasola" (tyle że bez tego nikczemnego przedmiotu - zapewne kupił go po drodze i wyrzucił przed wejściem).

Co więcej - siedział on bliżej przejścia, a siedzenie po jego prawej było wolne, ponieważ... należało ono do mnie.

Jęknęłam.

-To będzie naprawdę dłuuugi lot.

ChoicesWhere stories live. Discover now