00

148 33 46
                                    

,,I'm so sick of that same old love
That shit, it tears me up
I'm so sick of that same old love
My body's had enough."

***

Od zawsze wymagano ode mnie, abym była idealną córką. Wpajano mi, że życie nie jest łatwe i jeśli nie posiada się pieniędzy czy też dobrego stanowiska, jest się nikim. Wierzyłam w to, podobnie jak w prawdziwą miłość, którą moja matka zawsze mi wmawiała.

Robiłam wszystko co moja rodzicielka chciała, myślałam, że chociaż w taki sposób uzyskam jej miłość. Nic bardziej mylnego. Ukończyłam wszystkie szkoły, a także studia z wyróżnieniem, z czego się naprawdę cieszę, bo dało mi to możliwość na lepszy start.

Podporządkowywałam się jej zawsze we wszystkim, nawet w związku. Od czterech lat, właśnie przez nią, tkwię w czymś co tak naprawdę nie da się nazwać związkiem ani miłością. Jest to toksyczne, cholernie bardzo. Nigdy nie przypuszczałam, że osoby, które podobno nas kochają mogą zadać tyle bólu i cierpienia.

Przez ostatnie cztery lata, kolejna osoba wmawiała mi, że mnie kocha i chce dla mnie jak najlepiej. Jestem naiwna, to prawda, jednak po dwóch latach ciągłych kłamstw a także oszukiwania mnie, przejrzałam na oczy. Wszystko dzięki niemu.

Osobie, która zahaczyła o moje życie zupełnie przypadkowo, choć tak naprawdę nic się nie dzieje przypadkiem. Niechcący rozgościł się i stanął w poprzek mnie. Gdy patrzyłam na niego moja górna warga całowała dolną. A kiedy znikał, znikali ludzie i kaszel porannego miasta. Pulsuje teraz w moich żyłach. Noszę go rozsianego pod skórą, miliony kawałków rozproszonych w każdej sekundzie snu i czuwania.

To właśnie on dał mi nadzieję na lepsze jutro, pokazał, że wszystko może się zmienić, a także że prawdziwa miłość istnieje i ktoś jest w stanie mnie pokochać. Jednak to właśnie przez niego, moje życie zamieniło się w piekło.

Każda próba ucieczki, kończyła się tym samym. Nie było istotne, że to nie ja pierwsza posunęłam się do zdrady. W swoich oczach a także mojej matki, był niewinny, to ja byłam ta najgorsza. Przecież nie potrafiłam docenić, tego co dla mnie robił i jak mnie niby kochał.

Kłamstwo. Moje życie, to jedno wielkie kłamstwo. W którym wciąż tkwię, a raczej tkwiłam. Podobno, jeśli nie podejmuję się ryzyka, to nie pije się szampana. Właśnie nadszedł ten moment, aby zakończyć to raz na zawsze, nie widzę innego wyjścia.

– Co ty do cholery robisz?! – Usłyszałam nagle za sobą, już dobrze mi znany niski męski głos.

– To koniec. – Dumnie uniosłam głowę, nie pozwolę sobą manipulować, nie tym razem.

– Jesteś żałosna! – Wycedził przez zaciśnięte zęby wyrywając mi z ręki walizkę, którą rzucił w kąt pokoju.

– Nie, to ty jesteś żałosny. – Wzięłam głęboki oddech i kontynuowałam. – Gardzę tobą, jesteś dla mnie nikim i to właśnie ty mogłeś zginąć w tym wypadku. – Pewna siebie dokładnie akcentowałam każde słowo.

– Jesteś niewychowaną gówniarą! – Stanął przede mną, przez co czułam na swojej twarzy jego oddech. – Właściwie to, nic nie wartą dziwką.

– Byłam gorzej nazywana. – Uśmiechnęłam się i patrzyłam mu prosto w oczy, na co on lekko się zmieszał.

– Doprawdy? – Posłał mi pytające spojrzenie i odsunął się na bezpieczną odległość, nie naruszając już mojej przestrzeni osobistej.

– Tak, twoją narzeczoną. – Cicho się zaśmiałam. – Pomyśleć, że zgodziłam się spędzić resztę życia z egoistycznym, pieprzonym, zakłamanym sukinsynem. – Po tych słowach wciąż się uśmiechałam, jednak szybko tego pożałowałam.

Wymierzył mi siarczysty cios w lewy policzek, przez co znalazłam się na podłodze. Złapałam się za obolałe miejsce, analizując co się właśnie stało. Kolejny raz, ale nie ma to już najmniejszego znaczenia. To koniec, definitywny koniec.

– Wiedz, że jeśli odejdziesz ode mnie, zamienię twoje życie w piekło i będziesz mnie jeszcze błagać o przebaczenie. – Powiedział to z takim spokojem, a zarazem jadem w głosie, że po moim ciele mimowolnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

Pora w końcu wyjść poza słońce, które już dawno dobiegło końca, poza jego imię i rysy twarzy. Wyjść z mgły, nieustannej, złudnej nadziei, ze środka rzeczy których martwa mądrość, a także rozsądek zagłuszały bicie serca. Ostatecznie, nadszedł czas, aby zamknąć wszystko w łusce czasu, każdy wspólny ślad i promień uczucia. Zostawić to tutaj i uciec jak najdalej, nie zważając na konsekwencje.  

Hej

Bez zbędnych komentarzy z mojej strony, zostawiam Wam prolog, wiecie co robić.

Cała historia, startuję 01.02

Mam nadzieję że zostaniecie tutaj na dłużej.

Buziaki!  


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 18, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

If i got youWhere stories live. Discover now