- Oppa, co u Tanniego?
- Tannie ma się świetnie, ostatnio nauczyłem go komendy siad. Na razie wykonuje polecenie tylko, kiedy trzymam chrupki na zachętę, ale i tak jestem z niego dumny.
- My też jesteśmy, Oppa!
- Jest taki słodki, jak ty!
- Przestańcie, bo się zaczerwienię.
Dziewczyny we wszystkich rzędach pisnęły na to wyznanie. Pies Taehyunga budził zachwyt i przymus adoracji. Malec stał się ósmym członkiem Bangtanów i co tu dużo mówić, nie ustępował chłopakom w uroku i słodyczy. Wpasował się idealnie.
Oprócz tego, że został natychmiastowo zaakceptowany w grupie i pokochany, to jeszcze stał się ich maskotką, co tylko przyniosło więcej fanów, a grono ARMY powiększało się w niesamowitym tempie.
- Jimin Oppa, co miały znaczyć te ostatnie serduszka i wyznanie, że kochasz Tae?
Jimin roześmiał się przymykając oczy w ciasne szparki, by po chwili schować twarz w dłonie i położyć się na stoliku, przy którym siedziała cała siódemka.
- Jak to co? To, że mnie kocha, prawda hyung?
Jimin śmiał się tak mocno, że jego plecy unosiły się i opadały, łapiąc mocne oddechy. A fanki razem z nim. Zawsze zgrywał słodko niewinnego i zawstydzonego każdą niewygodną insynuacją.
- Nie martwcie się, Jimin stracił kontakt ze światem, ale na pewno chciałby odpowiedzieć na to pytanie. - Powiedział oderwany od podpisywania płyty Namjoon.
- Przyznaj się, Jimin Hyung! - Zakrzyknął Tae i rzucił na drugi koniec stołu miśkiem Kumamonem, za co dostał mordercze spojrzenie od Yoongiego.
Zabawka upadła obok skulonego w spazmach śmiechu Jimina. Dopiero wtedy odsłonił twarz i odrzucił miśka, śmiejąc się jeszcze głośniej.
- Nie rzucajcie moim Kumamonem! - Warknął Yoongi i odebrał dzieciom zabawkę.
Posadził go obok siebie i rzucał wyzwanie każdemu, kto chociażby ważył się pomyśleć o tknięciu jego maskotki.
Tae zerwał się z miejsca i podbiegł do drugiego końca długiego stołu.
- Przyznaj się, Hyung, albo zrobię to, o czym rozmawialiśmy dwa dni temu.
- Zatańczysz kaczuszki?
- Okej, to ta druga sprawa.
- Nie pamiętam.
Wtedy młodszy klęknął centralnie obok krzesła swojego hyunga i wziął ze stolika elastyczny ołówek z gumy. Zakręcił go i próbował związać na końcach. Z wystawionym językiem skupiał na tej czynności całą uwagę.
Wszystkie zebrane osoby po początkowym szoku wpatrywały się w Tae jak w przybysza z obcej planety. Nawet członkowie zespołu przestali wypełniać swoje obowiązki i przyglądali się, jak chłopak zadowolony wystawia ledwo trzymający się w tej przedziwnej konstrukcji okręgu ołówek i przekazuje go w stronę Jimina.
- Wyjdziesz za mnie, hyung?
Hoseok mało co nie wypluł płuc, a Jin schował się pod stołem. Fanki oszalały. A Jimin, jak to Jimin. Zgodził się ku uciesze tłumu. Dla tłumu.
. . .
Jimin musiał pogadać z Taehyungiem. Fanserwis fanserwisem, ale dzisiaj grubo przesadził. Fanki Vkooka, dostały szału, tak samo jak wszystkich innych połączeń, które ze względów bezpieczeństwa miały nigdy nie zostać zanegowane, ani potwierdzone, najlepiej w ogóle nie komentowane.
CZYTASZ
Zaręczam Ci, że to prawda| Vmin
Fanfiction|One shot| Tae nigdy nie jest poważny? Jeśli chodzi o jedną słodką Mochi - jest i to czasami aż za bardzo.