I

731 51 12
                                    

Dookoła słychać było donośny, zawodzący lament kobiety. Jednak życie wokół zdawało się toczyć dalej. Wychudzeni nędzarze koczowali przy pobliskich straganach, czekając aż nadarzy się okazja, by zwinąć choć kromkę chleba, osierocone dzieciaki bezcelowo pałętały się w tę i we w tę, a bezpańskie psy rozszarpywały gnijące ludzkie trupy. Tak właśnie wyglądało życie w slumsach. Ludzie tu dbali jedynie o to, by zapewnić sobie przetrwanie. Brak marzeń, ambicji, a przede wszystkim - wolności. W tej właśnie szarej rzeczywistości przyszło żyć Levi'owi Ackerman. Można by powiedzieć, że los nie sprzyjał mu od samego początku. Jego nieżyjąca już matka była prostytutką, a ojciec najpewniej jakimś odrażającym oprychem. Natura obdarzyła go niezbyt wysokim wzrostem, przez co często padał ofiarą wszelakich obelg. Utrzymywał się - jeżeli można tak to nazwać - z tego, co udało mu się ukraść, ewentualnie wygrzebać w śmieciach. W głębi duszy odczuwał wielki wstyd. Wiedział, że zniża się do najniższego poziomu, lecz nie miał innego wyboru.
Wchodząc do domu, brunet energicznie zatrzasnął drzwi. W rzeczywistości to, co nazywał "domem", było tak naprawdę byłym budynkiem gospodarczym przeznaczonym do przetrzymywania trzody chlewnej. Pomimo tego, wnętrze było naprawdę schludne, co wynikało z wielkiego umiłowania mężczyzny do czystości. Choć wyposażenie pomieszczenia ograniczało się do stołu, krzesła, paleniska, szafki oraz łóżka, warunki, jak na slumsy, były bardzo dobre. Ściany oraz podłoga pozostały szare, kamienne.
Levi wyjął jakiś pożółkły skrawek papieru z wewnętrznej kieszeni czarnego płaszcza i rozprostował go. Był to plan pałacu.
Fakt, że dumny i majestatyczny władca Nagalyi sypia z mężczyznami, nie był dla nikogo tajemnicą. Jednak z nie do końca jasnych przyczyn, ludzie zdawali się unikać podejmowania tego tematu. Może kierował nimi lęk, a może sami byli zbyt pochłonięci codziennymi zmartwieniami - nie wiadomo.
Levi miał pewien plan. Wbrew temu co możecie myśleć, wcale nie zależało mu na zostaniu nową zabawką króla i prowadzeniu sielskiego życia u jego boku. W rzeczywistości chciał, jeśli to możliwe, wynieść z zamku tyle kosztowności, ile będzie w stanie za jednym razem ze sobą zabrać, a następnie uciec i już nigdy nie wrócić. Był jednak świadomy, że pomysł już od samego początku był niemalże całkowicie skazany na porażkę. Mimo to chciał spróbować. Nie miał nic do stracenia.
Plan był prosty: musiał przedostać się na przedmieścia, gdzie stacjonują królewscy żołnierze. Gdy się im narazi, ci zaprowadzą go do władcy, by ten go osądził albo...rozprawią się z nim sami. Założywszy jednak, że wszystko pójdzie po jego myśli, Levi stanie przed obliczem króla, a reszta to już czysta improwizacja. Jest pewien tylko jednego: musi go uwieść.

Królewski Kochanek | eruriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz