,, Jestem ...''

28 3 0
                                    

              Leżałam sobie z Alanem na moim łóżku oglądając nasze stare zdjęcia ze szkoły. Znaliśmy się odkąd pamiętam, chodziliśmy do tej samej podstawówki, gimnazjum, a teraz także do liceum. Mówiliśmy sobie wszystko, zwierzaliśmy się z każdego problemu, wspieraliśmy się nawzajem, nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Wszyscy posądzali nas o to, że jesteśmy parą, a w rzeczywistości żadne z nas tego nigdy nie chciało, byliśmy żywym dowodem na to, że przyjaźń damsko- męska istnieje.

- Ale był z ciebie pulpet w podstawówce - powiedział Alan, po chwili spojrzał na mnie i dodał :       -W zasadzie nic się nie zmieniło.

Nie odpowiedziałam, uniosłam brwi i udając śmiertelnie obrażoną szturchnęłam go w ramię. Oglądanie starych zdjęć zawsze kończyło się tak samo, obrażaniem się ,wytykaniem sobie swoich dawnych wad, co zresztą bardzo mnie bawiło. Przerzucając kolejne fotki znalazłam zdjęcie Alana z gimnazjum, który spoglądał gdzieś w bok, tak jakby z żalem, ale i zafascynowaniem. Przyjrzałam się dokładniej i zobaczyłam,że w tle widać naszego dawnego kolegę Kamila, kapitana szkolnej drużyny piłkarskiej.

-Boże wyszedłeś jakbyś był w nim zakochany, dosłownie pożerasz Kamila wzrokiem... ale w zasadzie to się nie dziwię, każda dziewczyna się wtedy w nim kochała.

- Nie tylko dziewczyny -odpowiedział Alan i mrugnął porozumiewawczo.

- Czyżbyś coś sugerował? - spytałam z uśmieszkiem.                                                                                            - Chcesz mi zakomunikować, że ty też marzyłeś o pocałunku z Kamilem? - dodałam.

Chłopak wziął oddech, usiadł na łóżku, spojrzał na mnie i powiedział :                                                     -Trafiłaś w sedno, podobał mi się już wtedy.

Na sekundę mnie zamurowało, ale zaraz potem zaczęłam się śmiać,  Alan często sobie żartował robiąc poważną minę i przybierając oficjalny ton, nie pomyślałam, że mógł ten tekst walnąć tak na serio. Minęło kilka kolejnych sekund,a chłopak się nie śmiał , poczułam,że coś jest nie tak i spoważniałam, usiadłam obok i kładąc mu rękę na ramieniu zapytałam:

- Ty mówisz poważnie prawda ? - starałam się,żeby mój głos brzmiał łagodnie i spokojnie. 

- Tak Zuz, jestem gejem.- odparł stanowczo.

Nie wiedziałam co mam zrobić i nie, nie chodzi tu o to,że byłam nietolerancyjna, po prostu byłam w szoku.  Najbardziej uderzył mnie fakt,że nic mi nie powiedział, nie wiedziałam jak mogłam być tak głupia, żeby niczego nie zauważyć, przecież znaliśmy się tyle lat. Zapytałam, czemu mnie o tym nie raczył poinformować, nie odpowiedział, ale nie dałam za wygraną. Pytałam o wszystko: jak to się zaczęło, kiedy to zrozumiał, jak sobie radził będąc z tym wszystkim sam, w kim się kochał i czy był już kiedyś w związku z innym chłopakiem. Milczał, cierpliwie znosił wszystkie moje  wkurwiające zapytania. W końcu nie wytrzymał, wziął kurtkę i  zaczął iść w stronę drzwi, pobiegłam za nim i krzyknęłam:

- I co zamierzasz teraz z tym dalej zrobić ?

Znowu nic nie odpowiedział, trzasnął tylko drzwiami, chciałam za nim pobiec, ale zdałam sobie sprawę,że już wystarczająco go dzisiaj zdenerwowałam. Cholera, miałam być dla niego wsparciem, a nie zachowywać się ,jakbym nie wiedziała o istnieniu takiego zjawiska.  Wtedy przyszedł mi do głowy pewien ,,świetny'' pomysł. Przysięgam,że gdybym wiedziała, jakie skutki za sobą pociągnie odrąbałabym sobie rękę.Czemu właśnie rękę ? Postanowiłam wtedy napisać artykuł o TOLERANCJI do szkolnej gazetki, którą prowadziłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wchodząc do szkoły dzień po tym ,jak wydrukowano to pisemko, miałam wrażenie,że wszyscy się na mnie patrzą. Sporo moich znajomych podchodziło ,zaczęło mnie chwalić i popierać moje zdanie, nawet nauczyciele byli pod wrażeniem. Uznali,że jestem ,, bardzo dojrzała'' i, że umiem przedstawić swoją opinię nie urażając nikogo, co się podobno chwali. Dyrektor wezwał mnie do siebie i zaproponował, żebym przeprowadziła zajęcia na temat wzajemnego szacunku, respektowania cudzych poglądów, akceptacji drugiego człowieka itd. Nie zgodziłam się, nie byłam gotowa na coś takiego, to nie moja bajka. Wiem,że wypadałoby wam przytoczyć ten artykuł, ale tak go znienawidziłam przez to, co wydarzyło się po publikacji,że nie jestem w stanie otworzyć pliku z nim. Za każdym razem, kiedy próbuję to zrobić, mam ochotę popełnić samobójstwo i muszę wziąć jakąś tabletkę  na uspokojenie.

Wracając... Kolejne lekcje mijały, ja zbierałam kolejne pochwały, ale nie czułam satysfakcji ani radości , byłam zaniepokojona faktem,że w szkole nie ma Alana, rzadko się zdarzało,że wagarował. Wychodząc ze szkoły, poczułam gwałtowne szarpnięcie i ktoś przygwoździł mnie do ściany w jakimś kącie. Uderzyłam plecami o mur, na moich nadgarstkach zacisnęły się silne dłonie chłopak był w kapturze, bałam  się, ale spojrzałam mu w oczy. Myślałam,że to jakiś zjeb,który nie umie uszanować drugiego człowieka i nie spodobał mu się zwyczajnie mój artykuł.  Pewnie już się domyślacie, kto to był, ale ja gdy wtedy spojrzałam w te rozwścieczone oczy prawie, zemdlałam z szoku. Nigdy w życiu nie widziałam Alana w takim stanie, pomyślałam,że coś brał, chciałam się przyjrzeć dokładniej jego źrenicom.

Nie dał mi szansy, przesunął rękę z mojego nadgarstka na szyję i syknął :

- Co ci odjebało z tym artykulikiem ? Myślisz,że jesteś w stanie zmienić świat?  Jesteś nikim, nikt się z tobą nie liczy, to,że wszyscy tutaj się teraz tobą zachwycają nic nie znaczy. Nie wiedziałem,że jesteś taką suką,żeby wykorzystać to co ci powiedziałem, do twojej durnej gazetki. Może myślałaś,że nagle staniesz się sławna, co ?

Zastanawiałam się , czy mnie w końcu uderzy, może będę leżała gdzieś niedaleko nieprzytomna, bałam się cholernie, powinnam coś powiedzieć, ale nie mogłam. Ledwo łapałam powietrze, sytuacja, w której się znalazłam była bez wyjścia. Jednak najgorszy był fakt,że Alan miał rację, powinnam go zapytać, czy po jego wyznaniu mogę napisać o tak ważnym dla niego temacie, nie zrobiłam tego, byłam winna.

-  Może Panienka raczy mi w końcu odpowiedzieć ? - powiedział, zaciskając palce i utrudniając mi jeszcze bardziej łapanie oddechu.

Zaczęło mi się robić słabo, czułam jak sinieje, miałam w głowie tylko jedną myśl: ,, spokojnie Zuz, przeżyjesz, nic ci nie zrobi''. Z każdą sekundą coraz bardziej w to wątpiłam...



You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 24, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Każdy inny, nikt nierównyWhere stories live. Discover now