Rozdział 4

13 1 0
                                    

KAI

Obudziłem się  nie mogąc otworzyć oczu. Czułem coś miękkiego pod sobą. Chwila. Chwila. Byłem, przecież w szkole. Tam nie ma nic miękkiego.
Byłem bardzo słaby. Zebrałem wszystkie siły i otworzyłem oczy.

Przede mną siedziała Angela. Wyglądała uroczo lecz nadal źle się z nią dogaduje.

-Panie doktorze, przebudził się, więc ja już idę.- powiedziała do lekarza, który szedł w naszą stronę.

-Zostań. - szepnąłem i położyłem rękę na jej udzie.

-Nie mogę, a poza tym Pan Charles musi zrobić Ci badania. Idę już. Do zobaczenia! - Powiedziała. Podniosła torebkę i ostatnie słowa skierowała do lekarza. Wyszła...

Skąd ona zna jego imię i czemu pożegnanie skierowała do lekarza?
Nie wiem

Z zamyślenia wyrwał mnie głos doktora.

-Witam, pamięta Pan coś z tamtej sytuacji?

-Pamiętam wszystko do momentu gdy  uderzyłem głową o schody.

-Całe szczęście... Pana koleżanka... uratowała panu życie. Powinien jej Pan serdecznie podziękować.- Że co??? Ona mi uratowała życie, a ja ją wypuściłem?? Wiem, jestem idiotą w chuj. Kiedy wyjdę to zapiszę ją do kina, aby ją przeprosić i podziękować.

Mam ogromną nadzieję, że mnie nie będzie unikać. Wtedy będę wkurwiony na maksa. NA SIEBIĘ.

-Kiedy dostanę wypis?- Zapytałem poddenerowowany. I spojrzałem na wyjście od sali.
Stał w nim mój kumpel z przed kilku dobrych lat. Przetarłem oczy i je otwarłem, obraz się nie zmienił.
Od razu uśmiech zagościł na mej twarzy.

- Stary nie przecieraj tak oczu bo jak wyjdziesz będziemy musieli iść do okulisty.- Powiedział podchodząc do mnie. Gwałtownie wstałem, żeby się przywitać i zakręciło mi się w głowie... usiadłem spowrotem.

- Jak Pan nie będzie uważał to nie wyjdzie Pan prędko. Na razie o podpisanie wypisu prosili mnie na dzisiaj wieczór więc jutro rano może pan opuścić szpital. - powiedział i uśmiechnął się szczerze i odszedł.

- Stary czemu wtedy wyjechałeś? Zostawiłeś mnie z tym kretynem.

-Wyjechałem bo dostałem się do dobrego liceum, a ten "kretyn" to mój brat i wyjechał za granicę tydzień po tym jak przeprowadziłeś się tutaj do Sydney.

- Jak to twój brat?- Zapytałem zszokowany.

- No tak to. Pamiętasz jak opowiadałem Ci o moim jebniętym ojcu?- zapytał na co pokiwałem twierdząco głową. - No właśnie matka Michaela to też moja matka. Zrobiłem badania DNA i wyszło na to, że jest moim bratem. Dobra nieważne. Spakuj się i jutro rano bądź już gotowy. A i nie zapomnij tego telefonu bo Angela Ci go przyniosła. Nara.

-Nara!

Spakowałem się i usiadłem na łóżku szpitalnym. Odblokowałem telefon wpisując rok moich urodzin i ujrzałem; Nie odebrane połączenie od nieznany (7)
Nie odczytana wiadomość od nieznany (45)
Nie odczytana wiadomość od Angelika (2)

Nieznany: Witam
Nieznany: chyba
Nieznany: domyślasz
Nieznany: się
Nieznany: kto
Nieznany: piszę
Nieznany: kochaniutki
Nieznany: ...
Nieznany: masz
Nieznany: Przejebane
Nieznany: odpisz
Nieznany: gówniarzu
Nieznany: jeszcze
Nieznany: raz
Nieznany: będziesz
Nieznany: chciał
Nieznany: coś
Nieznany: zrobić
Nieznany: Angelice
Nieznany: to
Nieznany: ci
Nieznany: wypierdole
Nieznany: masz
Nieznany: się
Nieznany: do
Nieznany: niej
Nieznany: nie
Nieznany: zbliżać
Nieznany: zrozumiano?
Nieznany: jeszcze
Nieznany: się
Nieznany: kiedyś
Nieznany: spotkamy
Nieznany: chłopcze
Nieznany: PS
Nieznany: Wiem
Nieznany: że
Nieznany: to
Nieznany: ty
Nieznany: chciałeś
Nieznany: żeby
Nieznany: zamknęli
Nieznany: was
Nieznany: w
Nieznany: szkole

Nie mam zielonego pojęcia kto to może być i skąd wiedział, że chciałem, aby nas zamknęli w szkole.

Co prawda to prawda. Zapłaciłem woźnemu, żeby nas w niej zamknął i nikomu nie mówił, więc nie wiem o co chodzi. Jeżeli powiedział to komuś to sprawa będzie u dyrka na sto. Jest jeszcze druga opcja, a mianowicie taka, że może to on pisać do mnie, ale skąd ma mój numer?

Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz