Miłostki Percego

Rozdział 2

Wraz z przyjaciółmi próbowaliśmy otworzyć skrzynię, która poniekąt nie miała nawet dziurki od klucza. Nawet mój ułomny jednooki brat Tajson nie miał dość sił by sprostać wyzwaniu. Pan D. zebrał naradę, na której ogłosił, że jedyną szansą na opening skrzyni jest łom Hefajstosa. Nie czekając na nic wyruszyliśmy w podróż. Szliśmy przez lasy, góry, mosty a czasem po drodze wstępowaliśmy do Mc'Donalda. Raz gdy przechodziliśmy koło KFC ujrzeliśmy przez magiczne pole siłowe (okno) naszego Hefajstosa. Weszliśmy do środka i nie poruszając tematu łomu, z głodu zamówiliśmy frytki w kształcie cietrzewi, shaki w kolorze łososiowo-koperkowy róż i dużo więcej tego typu niezdrowych rzeczy. Po spożyciu ,,zdrowego" posiłku, które smakowało jak gówno pomieszane z jeszcze większym gównem zapytaliśmy Hefajstosa czy mógłby nam pożyczyć łom. Nasz nowy kolega się zgodził, ale postawił jeden warunek. Kazał nam odgadnąć jedną zagadkę i mieliśmy jedne szansę. Była ona bardzo trudna, mianowicie: co jest zielone i ma kółka? Zastanawiałem się bardzo długo, aż w końcu....
- Trawa. - wypalił jak z karabinu maszynowego Tyson.
- Coś ty zrobił Tyson - krzyknąłem.
Wtem...
- Dobrze bardzo - odpowiedział Hefajstos.
Spytał skąd wiedzieliśmy Tyson powiedział, że czuł, że kółka były dla zmyły. Szybko wybiegliśmy, bo nam się tam nudziło. Wracaliśmy podobna drogą tylko przez morze. Zahaczyliśmy o kilka morskich śmieci i podwodnych StarBucks'ów. Gdy wypłynęliśmy wskoczyliśmy do wielkiego domu jak dzikie walenie i powiedzieliśmy Dionizosowi, że mamy łom. Pobiegliśmy do skrzynki, w którym Gnilda wrzeszczała jak mężczyzna podczas obcinania paznokci. Gdy oni ją otwierali ja leżałem na niej i ryczałem jak bóbr gdy tama mu przemokła. Otworzyli skrzynkę, z której wyskoczyła moja ukochana. Była jeszcze piękniejsza tak długo jej nie widziałem. Przez resztę dnia chodziliśmy po łące usianej kwiatami, które wyglądały jak makaron od spageti i tęczą jak z reklamy Skittles