Od tego nieprzyjemnego zdarzenia minęły dopiero trzy godziny, które dla mnie, dłużyły się w nieskończoność. Chciałam znaleźć się już w moim pokoju, a najlepiej zaszyć się w nim i nigdy nie wychodzić. Cały czas miałam wrażenie, że wszyscy patrzą na mnie. Chyba byłam tematem numer jeden na językach uczniów. No cóż, w sumie też im się nie dzieje. Konfrontacja dziewczyny, która jest nowa w szkole z chłopakiem, którego każdy tam zna na pewno dla innych była niebywałym widowiskiem. Z pewnością nie dla mnie.
Spojrzałam na zegar, który wisiał na ścianie. Do końca lekcji zostało pięć minut. Jak dobrze. Mieliśmy teraz angielski, a pani Brown wydawała się być w porządku. Siedziałam oczywiście z Mią, która od czasu tej nieprzyjemnej rozmowy, o ile można to tak nazwać, próbuje mnie jakoś pocieszyć i podnieść na duchu. Bezskutecznie. Jednak bardzo to doceniam, to miłe z jej strony.
Kiedy tutaj przyjechałam, pomyślałam sobie, że muszę zacząć znowu wszystko od nowa, może poznam kogoś nowego, zakoleguje się, ale na pewno nie chciałam i nie chce już na samym początku wdawać się w konflikt. Będą z tego same problemy.Nagle zadzwonił dzwonek, na który czekałam już od czterdziestu pięciu minut. Zebrałam szybko swoje rzeczy i powiedziałam Mii, że poczekam na korytarzu. Chciałam się stamtąd jak najszybciej ulotnić.
Wyszłam z sali i przeszłam parę kroków. Oparłam się plecami o ścianę czekając na dziewczynę. Po chwili Mia wyszła z sali, odnalazła mnie wzrokiem i zaczęła iść w moją stronę.- Nie chowaj się, będą jeszcze bardziej gadać. Wiem, że to pewnie dla ciebie trudne, ale spróbuj się tym nie przejmować. Jutro i tak już wszyscy o tym zapomną, łącznie z Willem - próbowała mnie pocieszyć.
No nie jestem tego taka pewna.
- Obyś miała rację. Nie chcę mieć problemów już na samym początku. Przecież nie weszłam na niego specjalnie. O grozo, dlaczego musiałam wpaść akurat na niego? - wyrzuciłam ręce w górę, na co Mia się zaśmiała.
- Może to jakieś przeznaczenie? - powiedziała z szerokim uśmiechem - ale teraz całkowicie poważnie. Będzie dobrze - odparła, po czym zaczęła szukać czegoś w swojej czarnej torebce - oddam tylko książkę do szafki i możemy iść na lunch.
No tak, przez tę sytuację kompletnie zapomniałam. Mia wyciągnęła książkę i poszłyśmy obie do jej szafki, która była niedaleko sali od angielskiego. Tak samo jak moja.
Po kilku minutach weszłyśmy już do stołówki. Od razu wszystkie spojrzenia skupiły się na nas. Niepewnie szłam za Mią i zajęłyśmy miejsce w kolejce.Ja wzięłam sobie makaron z serem, a Mia spaghetti. Podziękowałyśmy i odwróciłyśmy się w celu znalezienia jakiegoś wolnego stolnika.
Stołówka była bardzo duża, a tłum jaki tutaj był wcale nie ułatwiał znalezienia miejsca. Wzrokiem zauważyłam mojego brata, który siedział przy stoliku z chłopakiem, którego nie znalazłam. Były jeszcze przy stoliku wolne miejsca, więc postanowiłam, że się do nich przysiądziemy.
- Znalazłam, chodź - powiedziałam do Mii, która już po chwili szła za mną, nie wiedząc tak naprawdę dokąd.
- Cześć, możemy się przysiąść? - pokazałam na mnie i Mię, kiedy już byłyśmy przy stoliku chłopaków, którzy akurat przestali ze sobą zawzięcie rozmawiać i spojrzeli na nas.
- O, cześć! Tak, pewnie - zaczął mój brat, a ja usiadłam obok jego kolegi, stawiając przed sobą talerz, Mia natomiast obok Luke'a.
- To jest Josh, chodzimy razem do jednej klasy - mój brat przedstawił chłopaka, który się do nas uśmiechnął.
- Cześć, miło mi was poznać - odezwał się w końcu Josh - ty jesteś siostrą Luke'a? - zwrócił się do mnie.
- Tak - uśmiechnęłam się - a to jest Mia, też chodzimy do jednej klasy - przedstawiłam Mię, która chyba trochę się zawstydziła.
- Cześć - powiedziała niepewnie. Luke i Josh uśmiechnęli się i również się przywitali.
- O czym tak rozmawialiście? - zapytałam i zaczęłam konsumować makaron, podobnie jak Mia.
- Josh gra w szkolnej drużynie koszykarskiej i przekonuje mnie, żebym ja również dołączył. W sumie, czemu nie? Akurat jest jedno wolne miejsce. Bardziej bym się zapoznał z innymi chłopakami z drużyny. Umiem grać i lubię, także. - mówił podekscytowany Luke, bawiąc się butelką wody.
- Myślę, że to spoko pomysł. Ja już gram drugi rok. Dobrze się dogadujemy, no może poza jednym wyjątkiem.
- Jakim? - zapytała Mia.
- Kapitanem drużyny jest Will. No a my, że tak powiem, nie przepadamy za sobą i to już od dawna. - odpowiedział jej Josh.
- Ja za nim też, od dzisiaj. Dupek z niego - od razu przypomniałam sobie ten poranny incydent ze mną w roli głównej.
- Tak, słyszeliśmy. Chyba nie ma takiej osoby, która by o tym nie wiedziała, Lily - zaczął się śmiać, a za nim Mia z Joshem. To nie jest śmieszne. - Mam z nim pogadać? - dodał.
- Nie! Wszystko, tylko nie to - przestałam jeść i zwróciłam się do niego - chce to sama załatwić.
- Na pewno?
- Tak - skończyłam jeść swój lunch - a tak wracając do tego o czym rozmawialiśmy, też myślę, że to dobry pomysł. - zapewniłam - kiedy macie najbliższy trening? - spytałam kolegę Luke'a.
- Jutro po południu... Luke, mógłbyś przyjść wtedy i zobaczymy co z tego wyjdzie, co ty na to? - próbował go zachęcić.
- Okej, będę.
- Lily, w sumie możemy pójść z chłopakami i pooglądać, idziemy? - zapytała się mnie Mia, która do tej pory tylko się przysłuchiwała, jedząc spaghetti.
- Czemu nie - odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
Nie wiem czy to do końca dobry pomysł, jeśli tam ma być również William. Będą z tego kłopoty.
***
Cześć! Na wstępie chciałabym Was bardzo przeprosić, że przez parę dni nie było rozdziałów, ale miałam wyjazd i musiałam załatwić parę spraw, bo teraz mam ferie. A właściwie już koniec ferii, bo od poniedziałku już szkoła :(
Jutro (no już praktycznie dzisiaj xd) pojawią się zaległe dwa rozdziały, a od środy już wszystko normalnie ;)
Chętnie poczytam czy podobał Wam się rozdział :DDo następnego!
YOU ARE READING
The truth (ZAWIESZONE)
Teen FictionOna - Lily Johnson, 17-letnia dziewczyna z pięknym uśmiechem, która jeszcze nie do końca wie, jak życie potrafi być okrutne. On - William "Will" Anderson - 18-letni brunet o niebieskich oczach. Kapitan szkolnej drużyny koszykarskiej, członek elity...