𝐓𝐫𝐨𝐢𝐬

2.5K 229 132
                                    

Nie wiedział ile dokładnie czasu patrzył się na byłego, kochanka.

Te same oczy, które błyszczą jak noc. Te same usta, które całował z tak wielką pasją, kilka lat temu.
Jedynie włosy były wręcz białe, niczym śnieg.

W tamtym momencie wyglądali jeszcze bardziej jak mały aniołek i podstępny Lucyfer, przez którego ta boska istota płacze. A przecież tak do cholery nie było, to on - diabeł płakał co noc przez tego małego urwisa.

Miał tylu innych kochanków w tym czasie, Namjoona, Baekhyuna, Jacksona z którym był do dzisiaj. Lecz za każdym razem gdy się z kimś pieprzył, wyobrażał sobie jego.

Nigdy się z nikim nie kochał, bo kochał tylko jednego chłopca.

A ten chłopiec właśnie płakał przed nim. I czy to była jego wina, że go po prostu przytulił?

Tulił te kruche ciałko, które śniło mu się po nocach i w koszmarach i w tych pięknych snach.

- Y-yoongi? - wyszeptał cicho Jimin w klatkę piersiową starszego.

Odsunął się od niego i spojrzał mu prosto w oczy z tym swoim typowym chłodem.

I po prostu się odsunął się od niego i wybiegł z sali, bo czuł jak napływają do jego oczu, gorzkie łzy.

Tak bardzo go nienawidził i kochał jednocześnie.

A Jimin nadal płakał, bo już nic mu nie pozostało w tamtej sytuacji.

Bo spierdolił wszystko po całości.

***********************

Po wypłakaniu się w poduszkę, wyszedł z gabinetu pielęgniarki i skierował się na wyznaczone zajęcia. Były one jego ostatnimi w tym dniu, a chciał być chociaż na tych jednych.

Jego zdziwienie było kosmiczne gdy wchodząc do sali wykładowej zobaczył, że na miejscu profesora zobaczył swojego ukochanego.

- JIMIN, PATRZ TO NASZ BYŁY PAN OD CHEMII, CO SIĘ W NIM PODKOCHIWAŁEŚ I PŁAKAŁEŚ GDY ODSZEDŁ - głośny krzyk Hoseoka było słychać chyba w całym uniwerku, a jego rumieniec chyba zobaczył każdy, bo nagle jego przyszli koledzy i koleżanki zaczęli się głośno chichotać.

Czy Jung naprawdę nie znał pojęcia jak "tajemnica"?

- NO CO TY SHERLOCKU NIE ZAUWAŻYŁEM - odkrzyknął ironicznie.

- NO WIDZISZ, I CO TY BYŚ BEZE MNIE ZROBIŁ, JIMINNIE - krzyknął Jung nie wyczuwając, ani odrobiny kpiny w jego wypowiedzi.

- Proszę usiąść Panie Park i tak się już spóźniłeś na zajęcia - powiedział Min z tą swoją obojętnością, ale zauważył, że jego kąciki ust lekko drgnęły.

- Pamięta mnie Pan? - zapytał Jimin, a cała klasa wstrzymała oddech.

Ten spojrzał się na niego i ze łzami w oczach odpowiedział.

- Nie mógłbym zapomnieć - odpowiedział, a jego usta drgnęły - a teraz siadaj, Park.

Gdy zajęcia się skończyły specjalnie został po lekcji, opierając się o biurko ukochanego.

Min wyrzucił ręce w górę i spojrzał na niego ze złością.

- Dlaczego tu jesteś, Park? Czemu nie możesz mnie zostawić w spokoju? Myślisz, że możesz się mną bawić, jak wtedy? - czarno włosemu zabłysły łzy w oczach - nie mam zamiaru znów płakać przez Ciebie, Jimin.

- Dlatego tu jestem. Byś nie musiał płakać sam, a wtulony we mnie, słysząc jak bardzo Cię przepraszam, za bycie tak cholernym idiotą.

Nie czekając długo, przyciągnął starszego do siebie i mocno pocałował te usta, które pragnął skosztować od kiedy zrozumiał swój największy błąd w życiu.

A Min był po prostu zbyt słaby, by mu nie ulec.

a/n cmok cmok

ᴍʏ ғᴀᴠᴏᴜʀɪᴛᴇ ʟᴏᴠᴇ ʟᴇssᴏɴs |ʏᴏᴏɴᴍɪɴ|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz