Nie łącz śniegu z ogniem

4 0 0
                                    


W nocy obudziło mnie pukanie do drzwi. Pierw myślałam, że to Toby ale potem zdałam sobie sprawę, że to też jego pokój. Powoli wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi. Coś w środku mnie nie dawało mi spokoju i nie wiedziałam co. Mój niepokój wzmocnił się gdy tylko drzwi zaczęły się otwierać.

-Toby ? Jeśli chcesz mnie przestraszyć to wiej jeśli ci życie miłe.-powiedziałam ale nie dostałam odpowiedzi. Za to drzwi dalej się otwierały. Ja tylko stałam jak wryta i obserwowałam co się wydarzy. Stałam tak długo aż drzwi się otworzyły i było za późno aby coś zrobić. Wszystko stało się szybko. Postać a raczej stworzenie z moich koszmarów na mojej planecie złapało mnie za szyję i podniosło do góry. Czułam jak tracę oddech a do tego nic nie mogłam zrobić. Ani ruszyć rękami, ani nogami. Za to powoli traciłam dech.

-Pośpiesz się, inaczej zginiesz.-powiedział ciężkim głosem ale nie zamierzał mnie puścić. Za to tylko zacisnęłam ręce na jego i zaciskałam oczy. Strach o własne życie, przepełniał moją głowę i nie wiedziałam co zrobić aż w końcu przypomniało mi się czego uczyli mnie rodzice gdy byłam mała.

-Puść mnie !-wrzasnęłam najgłośniej jak tylko potrafiłam, dławiąc się. Potwór puścił mnie i odskoczył parę kroków ode mnie. Miałam chwilę na zrobienie czego kolwiek. Poza tym znów szedł w moją stronę.- A quo factum est ut ex ibi ! Ite in ignem !- wrzasnęłam kierując w jego stronę ręce. Potwór zaczął się rozpadać a potem nastał huk. A kiedy już całkiem zniknął, odetchnęłam z ulgą i w tym momencie zobaczyłam zdziwionego Tobiego oraz kilka innych osób.

-C-co tu się wydarzyło ?-zapytał się z nie dowierzaniem Toby a reszta tylko stała jak kołki i się patrzyła. Nic nie powiedziałam tylko walnęłam się na podłogę i głośno westchnęłam.

-Jak ja nienawidzę Zarzaków.-przeczesałam ręką włosy i dalej leżałam w najlepsze. Chyba nigdy nie czułam takiego zmęczenia.

------Pv.Tobiego------

Jeszcze nigdy nie widziałem czegoś takiego ! Co to tak w ogóle było ? Co się właśnie stało ? Chciałem o to spytać Sophie ale za nim zdążyłem co kolwiek zrobić, ona już wstała i zaczęła mówić.

-Co to za widowisko ? Nie macie lepszych rzeczy do roboty ?-jej głos jak zwykle był oschły.I jak zwykle nikt nie miał odwagi jej odpowiedzieć, więc wszyscy oprócz mnie rozeszli się do swoich pokoi. Zamknąłem więc za sobą drzwi i już miałem się kłaść gdy się odezwała.

-Możesz zamknąć je na klucz ? Wolałabym żeby już nic mnie nie budziło.-spojrzała się na mnie za nim jeszcze się położyła.

-Nie ma sprawy.-uśmiechnąłem się a ona tylko popatrzyła się na mnie z ciekawością i zaraz odwróciła się na bok. Ja tylko wykonałem to o co prosiła mnie Sophie. Następnie poszedłem do łazienki i wykąpałem się. Gdy wróciłem, Sophie leżała na plecach.- Sophie ?-nie wiem czemu ale chciałem sprawdzić czy śpi. Nie odpowiedziała mi. Wtedy spojrzałem się na grubą czarną księgę, która stała na szafce nad jej łóżkiem. Kiedy spytałem jej się co to jest to powiedziała, że ,,To jest jej i żeby mi tylko nie przyszło do głowy otwierać tego.". Chciałem to otworzyć ale powstrzymała mnie myśl o tym jaki ból potrafi sprawiać jednym małym dotykiem. Wolałem jeszcze trochę pożyć więc po prostu poszedłem spać. Lecz do późna nie mogłem zasnąć. Nie dawała mi spokoju ta sytuacja, która się wydarzyła godzinę temu. Co to było ? Mówiła coś o jakichś ,,Zarzakach" lecz czy to było to co zniknęło po tym jak się pojawiłem ?

-----Pv.Sophie-----

Kiedy wstałam, Toby jeszcze spał. Wykorzystałam więc moment iż mam wolną łazienkę i poszłam się przebrać. Wzięłam niebieską bluzkę z odkrytymi ramionami i czarne dżinsy z dziurami. Kiedy mieszkałam na planecie na której spędziłam większość czasu, odzwyczaiłam się ubierać ,,normalnie". Tam raczej ciuchy były inne i bardziej odważne. Tu raczej tak nie było. A jeśli już tak się ubierał to zapewne był brany za nie wiadomo kogo i wywoływał oburzenie. Było to dla mnie komiczne bo coraz więcej młodych ludzi ubierało się odważniej a ci starsi i tak suszyli im głowy o to. Po ubraniu się, wyszłam z łazienki a Toby dalej spał. Nie chciałam go budzić więc wzięłam zebrane materiału i po cichu otworzyłam drzwi oraz wyszłam na korytarz.

Dead inside, Alive outsideWhere stories live. Discover now