chapter 0: min yoongi and park jimin

103 12 12
                                    

MIN YOONGI

"Jestem studentem prawa.
Jestem studentem prawa, przyszłym adwokatem, najlepszym w Seulu.
Jestem studentem prawa", powtarzał sobie, a wypowiedziane słowa odbijały się głośnym echem o jego uszy.
Z rąk wyślizgnął mu się pędzel, a koncówka zamoczona przed chwilą w czerwonej farbie liznęła jego jasne jeansy.
Min Yoongi przeklnął pod nosem, bowiem nie była to jego pierwsza ubrudzona od farb para spodni. Jednak za każdym razem zapominał o założeniu fartucha czy innej szmatki, by później nie chodzić jak mężczyzna z budowy w podartych i brudnych spodniach.
Pomieszczenie, które teoretycznie służyło jako kuchnia w małej, ciemnej kawalerce mieszczącej się w najbiedniejszej dzielnicy Seulu.
Pochodził z Daegu, a przed dwoma laty wylądował w stolicy Korei Południowej.
Od dzieciństwa marzył aby odciąć się od toksycznej rodziny, niszczącej mu życie. Jako najstarszy syn był najczęściej poniżany przez ojca, a by ochronić młodsze rodzeństwo, to on zawsze nadstawiał policzek.
Miał dosyć życia jako popychadło. Długi czas pragnął miłości i marzył o normalnych relacjach z rówieśnikami. Jednak problemy w domu spowodowały konflikty w szkole i niezliczone wizyty ojca u dyrektora szkolnego. Później było tylko gorzej, po każdym wezwaniu dostawał lanie, a biedna Hyejin i Bogum musieli patrzeć na jego ból.
Uciekł do Seulu aby zrobić na przekór rodzicom. Chciał pokazać, że Min Yoongi - czarna owca w rodzinie, może być kimś. Zaczął studia zaoczne, myślał o byciu najlepszym adwokatem w mieście. Pracował na cały etat, by zarobić na weekendową naukę oraz wynajem mieszkania. Zostawał po godzinach sprzątając magazyny, mając nadzieję, że szef widząc jego ciężką pracę, nagrodzi go awansem lub chociażby podwyżką.

Nienawidził studiów prawniczych. Kierunek całkowicie go nie interesował, profesorowie nie prowadzili zajęć w sposób interesujący. Min Yoongi często przesypiał lub opuszczał wykłady, pojawiające się od czasu do czasu. Wszystkie egzaminy ledwo zaliczał bądź udawało się dopiero za drugim razem uzyskać oczekiwany wynik. Gdyby mógł podjąć inną decyzję, poszedłby do Akademii Sztuk Pięknych. Nawet jeśli nie znalazłby dobrze płatnej pracy po tym kierunku studiów, przynajmniej czułby się spełniony i szczęśliwy. Lubił malować, interesował się sztuką.

Mając szesnaście lat uciekł ze starszym znajomym, Jung Hoseokiem, z którym już nie miał kontaktu, do Paryża. Zwiedzili wiele interesujących muzeów. To właśnie Hoseok, często nazywany po prostu "Hobi", zapoznał go ze sztuką. Okazało się, że "sztuka" to nie tylko nudna teoria na lekcjach plastyki za czasów podstawówki. Sztuka to emocje, życie.
Min Yoongi nigdy nie rysował czy nie malował postaci realistycznych. Uważał, że świat jest już wystarczająco okrutny i niesprawiedliwy, by dodatkowo oddwać go na płótnie. Stawiał na impresjonizm, czasami abstrakcję, która w większości ukazywała jego skryte emocje chowane w jego sercu od lat.
Wiedział, że nie ma szans w świecie sztuki. Prędzej zostałaby ona doceniona po jego śmierci, gdy ktoś przypadkowo odkryłby jego obrazy. Stałby się anonimowym malarzem na skalę światową, a jego obrazy znajdowałyby się w Luwrze czy w d'Orsay.

Chciałby zamieszkać w Paryżu. Wieczorne spacery przy świetle księżyca, między ceglanymi kamienicami, blask Wieży Eiffla w oddali... To właśnie pokochał w tym mieście miłości. Możliwość zwiedzenia tylu muzeów, wspaniała kawa, bagietka na śniadanie, cudny akcent. Uwielbiał marzyć o powrocie do Francji, jednakże nie znał nawet angielskiego, by móc tam zamieszkać. Dodatkowo, w grę wchodziła kwestia finansowa, brak dodatkowych dochodów. Min Yoongi ledwie ciągnął koniec z końcem.
Nie miał doświadczenia, cudem skończył liceum, które i tak musiał powtarzać jeden rok. Chciał skończyć studia, zostać adwokatem, choć wiedział, że nigdy nie poczułby się spełniony i szczęśliwy w tym zawodzie. Przynajmniej mógłby zarobić na małe wakacje w Paryżu lub zamieszkać tam na dłużej, o ile zaczerpnąłby trochę języka francuskiego, bądź przynajmniej angielskiego. W jednej chwili pożałował, że nie udał się na filologię francuską. Być może miałby okazję na wymianę do Francji. Mógłby pracować jako nauczyciel lub tłumacz.
Chciał już złapać za telefon i rzucić studia prawnicze. Jednakże, przypomniał sobie o zapłaconym semestrze, który dopiero co się zaczął. Na stypendium nie miał co liczyć, by rzucić pracę w magazynie hurtowni i rozpocząć drugi kierunek studiów.

dionysus | yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz