Ała. Jak mnie łeb napierdala to nie mam słów żeby to opisać. Kac morderca nie ma serca, heh. A, ale zanim zacznę opowiadać historię mojego życia może się przedstawię.
Siemka, jestem Marlena. Mam 25 lat. Więcej grzechów nie pamiętam. Nie no, ogólnie to moje życie jest... Hmm... Nooo, myślę, że bardzo ciekawe. Zajebiście je lubię. Nie każdemu odpowiada mój sposób bycia, ale szczerze, chuj w to.
Jestem osobą, która ma mega dystans. Śmieję się głośno ze wszystkiego, a najbardziej z siebie. Nie dla mnie siedzenie w kącie i płakanie, bo cytując słynną piosenkę Budki Suflera, „znowu w życiu mi nie wyszło".
Problemy były, są i będą zawsze. Co poradzić. Na tym ta cała gra zwana życiem polega. Ale dobra koniec pierdolenia o egzystencji, czy tych innych. Nie znam do końca znaczenia tego słowa, ale nawet mądrze brzmi.
Jak wspominałam wcześniej, moje życie jest wykurwiste. Co tydzień melanże, dupy, alko, tańce wygibańce. Czasem jakiegoś joincika sobie zapalę, no żyć nie umierać. Kręcę się głównie z osobami, może nie aż tak sławnymi, ale na ogół znanymi. Czasami gdzieś tam się wyskoczy z nimi na jakieś melo, wiecie o co chodzi.
Aha, chyba najważniejsza rzecz. Kiedyś byłam znaną na światową skalę raperką. No właśnie. Byłam.
Działałam pod pseudonimem Marilyn. Ludzie mnie kochali, cała Polska mnie kochała, mało tego, cały ŚWIAT mnie kochał.
Współpracowałam z takimi osobami jak Bedoes, Żabson, Quebonafide czy też White. To co wymieniłam to i tak tylko kropla wody w całym morzu. Ba, nawet oceanie polskiego rapu.
Em, pewnie się zastanawiacie dlaczego „byłam", a nie „jestem"? No ogólnie to wszystko się troszkę pojebało... Kubi Producent. Kojarzycie gościa pewnie. Moi ludzie dali mu w łapę, na moją prośbę, żeby wysłał mi po cichu trochę tracków Bedoesa do „Kwiatu polskiej młodzieży". No co, gościu jest Chopinem rapu, a wtedy jeszcze nie było mnie stać na niego.
Ale kontynuując. Oczywiście wszystko wyszło na światło dziennie, bla, bla, bla, ludzie mnie znienawidzili, łącznie z ludźmi z SB Maffija, no ogólnie niezła drama była.
Jedyne osoby, które stanęły po mojej stronie to ludzie z QueQuality. Oczywiście na czele z Wesołą Ekipą. Fajni goście, z tego co wiem, ich też każdy znienawidził. Nie mamy kontaktu, w sumie nie wiem czemu.
A fani, którzy mieli być na zawsze - odeszli.
Wszystko się skończyło. Skończyło się dawanie radości ludziom, granie koncertów, przebywanie ze sławnymi osobami, liczba followersów na moim instagramie spadła można powiedzieć do zera.
Nic nie może wiecznie trwać. No cóż. Bywa i tak. Czy tęsknię za tamtym życiem? Czasami tak, czasami nie. Wyjebane.
Zarabiałam majątek. To była moja praca. Aktualnie żyję z tego co mi pozostało z przed trzech lat. Nie ukrywam, że powoli moje finanse się kończą. Ale póki starczy mi na wódę, to starczy mi na wszystko.
No i jak mi się zachce to w tygodniu porozdaje jakieś ulotki. Majątku z tego nie ma, ale przynajmniej zabijam czas. Zarabiam jakieś 5 stówek na tydzień. Pewnie się dziwicie co tak dużo??
Mam znajomego w tej „firmie", że tak to nazwę. Ziom lituje się nade mną i sypnie czasami stówkę albo dwie więcej. Spoko mordka.
Co do mojej rodziny to nie mam jej za dużo. Każdy się odwrócił jak moi fani. Zabawne. Czasami mój brat się do mnie odezwie, ale mam wrażenie, że robi to dlatego, że musi. Ale jebać, od czasu do czasu muszę z kimś pogadać.
CZYTASZ
ODRZUCENI||KrzyKrzysztof
FanfictionWszystko kiedyś się kończy. Wszystko z czasem przemija. Czy istnieje coś co trwa wiecznie ? A może raczej, czy jakiekolwiek uczucie trwa wiecznie ?