#4 Kiedy przychodzi kac (i nie tylko on)

102 7 0
                                    

Usłyszałam pukanie do drzwi. Podniosłam się bardzo powoli i już zaczynałam żałować wczorajszego wieczoru. Głowa bolała mnie potwornie. Zmarszczyłam czoło i przymknęłam oczy. Dłońmi zaczęłam masować skronie, chociaż wiedziałam, że nie przyniesie to efektu.
- Wejdź. - burknęłam.
Do pokoju wszedł Oliver bez koszulki, w samych jeansach. Jego włosy były mokre, wywnioskowałam więc, że niedawno wyszedł spod prysznica. W rękach trzymał drewnianą tacę. Z tej perspektywy byłam w stanie zobaczyć tylko, że stoi na niej szklanka soku.
Chłopak podszedł bliżej wręczając mi tacę. Moim oczom okazało się śniadanie lepsze niż w luksusowych hotelach. Wzięłam głęboki oddech i poczułam zapach naleśników, owoców, świeżo wyciśniętego soku i innych pyszności.
Jednak jedyne czego pragnęłam, to wiadra wody.
- A gdzie woda? - zapytałam wręcz zdruzgotana, nie myśląc o tym, jak nie miło zabrzmią wypowiedziane przeze mnie słowa.
Jeśli uraziłam nimi Olivera, to nie dał tego po sobie poznać.
- No tak, zapomniałem o najważniejszym. - zniknął z pokoju i po dłuższej chwili wrócił z wielką szklanką pełną gazowanej wody.
Odłożyłam tacę, którą trzymałam w dłoniach na bok i rzuciłam się na szklankę jak wygłodniały lew na antylopę.
- Nigdy nie doceniałam magicznych właściwości tego napoju. - wysapałam po wypiciu całej wody.
Po chwili jednak chciałam więcej i więcej. Miałam ochotę wypić tyle wody ile mieściło się w Oceanie Spokojnym.
Chłopak widząc moją minę odebrał ode mnie szklankę i poszedł do kuchni po następną, ale ja nie wytrzymałam, pobiegłam za nim i sięgnęłam po butelkę. Zaczęłam łapczywie pić póki nie poczułam, że zaraz rozsadzi mi żołądek.
- Nigdy więcej nie wezmę alkoholu do ust. - burknęłam pod nosem, a brunet się roześmiał. - A teraz idę zjeść moje pyszne śniadanie. - ogłosiłam i pobiegłam na piętro zabierając po drodze butelkę wody.
Zajadałam się wszystkim, jak gdybym od conajmniej tygodnia nic nie jadła. Nie chciałam tego przyznać na głos, ale Oliver był znakomitym kucharzem. Kiedy zjadłam już wystarczająco dużo, zgarnęłam tacę i zaniosłam ją do kuchni, w której nadal stał Oliver. Był wpatrzony w drzewa za oknem uginające się od silnego wiatru. Wyrwałam go z zamyślenia, ale najwyraźniej nie miał mi tego za złe, bo na mój widok delikatnie się uśmiechnął pokazując dołeczki w policzkach.

Próbowałam myślami wrócić do poprzedniej nocy. Nagle dotarło do mnie, co się wczoraj wydarzyło i dlaczego sięgnęłam po alkohol. Moją klatkę piersiową przeszył ból nie do wytrzymania. Zgięłam się wpół, a zmartwiony Oliver natychmiast znalazł się przy mnie.
- Co jest? - zapytał podtrzymując mnie, abym nie upadła.
- On naprawdę to zrobił? - wydusiłam z siebie i poczułam napływające mi do oczu łzy.
Olivier westchnął i pogłaskał mnie po plecach.
Mogłabym przysiąc, że w tym momencie moje serce pokruszyło się na miliard małych kawałków i każdy popłynął w inną stronę.
Jak mam je teraz pozbierać?
- Chcesz zostać sama? - spytał delikatnie chłopak.
O nie. W tej chwili to była chyba ostatnia rzecz, której bym sobie życzyła. Nie chciałam zostać sam na sam z myślami.
- Nie, proszę, nie odchodź nigdzie. Nie chcę być sama. - spojrzałam na niego spod baldachimu łez.
- Spokojnie, nigdy cię nie zostawię. - zapewnił mnie, a potem pod nosem dodał. - Chyba, że sama mnie o to poprosisz.
Zdawało mi się przez moment, że miałam tego nie słyszeć.
Usiedliśmy razem na kanapie, a Oliver włączył telewizor.
- Może obejrzymy „Przyjaciół"? - zaproponował.
- Też lubisz ten serial? - zmusiłam się do małego uśmiechu.
- No raczej! - zaśmiał się i przełączył na odpowiedni kanał.
Oparłam głowę na jego ramieniu. Każdą falę bólu zapijałam dużymi łykami wody. Była ukojeniem, tak jak obecność Olivera.
Często spoglądałam na niego ukradkiem i przyglądałam się jego dołeczkom, kiedy się uśmiechał, jego długim rzęsom, oczom, w których powoli można było dostrzec powracający blask i idealnie skrojonym ustom. Gapiłam się na niego już przez dłuższą chwilę, kiedy nagle przypomniałam sobie coś...
No właśnie, co?
Jestem pewna, że Oliver wczoraj coś mi powiedział. Umysł podpowiadał mi, że było to coś ważnego, ale za nic na świecie nie mogłam sobie przypomnieć co to dokładnie było.
Toczyłam ze sobą walkę, czy go o to zapytać czy nie. Jednak moja ciekawość zwyciężyła, więc kiedy zaczęły się reklamy, zaczęłam:
- Oliver. - wzięłam głęboki oddech i spojrzałam w jego szmaragdowe oczy. - Wczoraj powiedziałaś mi coś ważnego, mylę się?
Obserwowałam dokładnie jego ruchy, żeby stwierdzić, czy poczuł się niezręcznie i czy będzie próbował skłamać.
Pierwsze co zrobił, to przygryzł wargę. Zaraz potem odpowiedział tylko:
- Ashley, dużo rozmawialiśmy wczoraj i szczerze mówiąc nie pamiętam wszystkiego, ale  jestem pewny, że nic istotnego ci nie powiedziałem. - odwzajemnił moje spojrzenie.
Unikam delikatnie brew zastanawiając się czy próbuje coś przede mną ukryć, czy mój umysł płata mi figle.
Może zapytam go ponownie za jakiś czas?
Postanowiłam nic mu nie odpowiadać i zwróciłam się w stronę telewizora.

02:34Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz