Początkowo na placu słychać było szepty, jednak teraz wszystko powoli cichnie. Na środek sceny wchodzi burmistrz Dystryktu Ósmego i jest już cisza. Mikrofon, do którego będzie mówił wcale nie jest mu potrzebny bo i tak będzie słychać go doskonale; strach przed wysłaniem na śmierć któregoś z bliskich lub ich samych pozbawia mieszkańców Ósemki ich słynnego temperamentu.
Siwiejący mężczyzna mówi o Mrocznych Dniach, gdzie trzynaście dystryktów zbuntowało się przeciwko władzy Kapitolu. Po pewnym czasie dwanaście z nich uległo, zaś Trzynasty Dystrykt z racji nieposłuszeństwa został usunięty z powierzchni ziemi. Od tamtego czasu Dwanaście Dystryktów i Kapitol żyją w teoretycznej zgodzie, wręcz się uwielbiają, ale na upamiętnienie Mrocznych Dni i dla przestrogi przed możliwym ponownym buntem, każdy dystrykt wysyła dwójkę wylosowanych na Dożynkach nastolatków w wieku od dwunastu do osiemnastu lat na tak zwane Głodowe Igrzyska. Tam mają stanąć do walki na śmierć i życie, a zwycięzca do końca życia będzie pławił się w luksusach.
Burmistrz zwraca się w stronę trzech krzeseł stojących na tyle estrady. Siada obok kobiety bardzo urodziwej, blondwłosej, z niebieskimi oczami, które błyszczą radośnie. Aż trudno uwierzyć, że wygrała Głodowe Igrzyska. Po ich prawej stronie, tuż obok pięknej blondynki siedzi jej matka, również zwyciężczyni. Ona jednak ma w odróżnieniu do córki, której długie za łopatki włosy opadają falami na ramiona, ma je krótko ścięte, a oczy ciemne i patrzące na wszystko chłodno. Nie widać po niej jej wieku, tego, że ma prawie siedemdziesiąt lat. No tak, operacje plastyczne robią swoje.
Do mikrofonu podchodzi zaś opiekunka tego dystryktu, ubrana w bardzo bardzo zwiewną pastelową sukienkę — która po prostu wygląda jak kilka szali owiniętych wokół jej ciała — z niebieskimi włosami ulizanymi po bokach i spadającymi kaskadą loków na jej plecy. Jej skóra ma odcień lekko różowawy. Nazywa się Strea Moore, zajmuje się tym dystryktem dopiero od roku i nie zdążyła przywyknąć do chłodu jego mieszkańców.
— Witam was na Dożynkach moi drodzy, witam! — mówi słodko do mikrofonu, lecz zaraz się niemalże krzywi, widząc jak wiele osób patrzy na nią wilkiem. Znów przywołuje na usta uśmiech i ciągnie dalej —Za chwilę, w ten szczególny dzień dwie osoby dostąpią zaszczytu reprezentacji Dystryktu Ósmego na Pięćdziesiątych Czwartych Igrzyskach Głodowych! — praktycznie piszczy. Niemal wszyscy nastolatkowie są zniesmaczeni, większość z nich niemal nie może wytrzymać tego jej kapitolińskiego akcentu. — Najpierw wylosuję dziewczynę!
Na naprawdę wysokich szpilkach podchodzi do jednej z dwóch szklanych kul, ustawionych po dwóch stronach mikrofonu i pełnych papierowych karteczek z imionami dziewcząt i chłopców z dystryktu. Mało która z dziewcząt ma tutaj tyle wpisów, ile powinna mieć, zaczynając z jednym i co roku zdobywając jeden więcej. W dystrykcie panuje bieda, więc większość osób musi się zgłaszać po astragale, czyli dodatkowe zaopatrzenie rodziny w olej i pszenicę. Każdy jeden astragal oznacza dodatkowy wpis w kuli.
Kobieta zanurza swoją dłoń w stosie karteczek, spogląda na przerażone nastolatki i postanawia nie zwlekać. Wyciąga pewnym ruchem tą właściwą, z nazwiskiem tej, która za trzy tygodnie albo będzie martwa, albo zdobędzie chwałę i podchodzi do mikrofonu. Czyta po cichu nazwisko, spogląda na przedział starszych dziewcząt.
— Tegoroczną trybutką reprezentującą Dystrykt Ósmy zostaje Cirrhosis Yorker!
Cirrhosis stoi w trzecim rzędzie od sceny. Przez chwilę się nie rusza, marszcząc brwi, jednak po chwili unosi wysoko głowę i wychodzi poza szereg. Pewnym krokiem rusza w stronę sceny, prezentując się w całej okazałości. Jest wysoka, szczupła, jednak widać, że jest lepiej karmiona niż większość mieszkańców dystryktu. Długie, złotorude włosy są lekko pofalowane i opadają jej na ramiona. A jej czerwona sukienka, lekko rozkloszowana z głębokim dekoltem i rozszerzanymi długimi rękawami z koronki prezentuje się przepięknie. Wygląda na kreację z samego Kapitolu. Jest kreacją z samego Kapitolu i wszyscy doskonale o tym wiedzą. Wszyscy wiedzą, że Cirrhosis Yorker jest córką Feanii Yorker-Brainteen, zwyciężczyni dwudziestych dziewiątych Igrzysk Głodowych, a także wnuczką Tessy Yorker, zwyciężczyni ósmych Igrzysk.
— Och,kochanie, czyż nie jesteś córką tej samej słynnej Feanii Yorker,która zwyciężyła Igrzyska w ciągu zaledwie pięciu dni, co nadal stanowi rekord najszybciej zakończonych Igrzysk?
Cirrhosis jedynie się uśmiecha, wchodząc po schodach na scenę. Spogląda na matkę, której iskierki w oczach wygasły, a szczęka jest zaciśnięta. Nastolatka staje pewnie przy opiekunce dystryktu,spogląda na nią i kiwa delikatnie głową, wciąż się delikatnie uśmiechając.
Oni mnie za to znienawidzą, myśli, zerkając na pozostałych obywateli.
— Cóż za niesamowity przypadek! — szczebiocze radośnie Moore i wyglądana szczerze zachwyconą. — Ale nie zapominajmy o chłopcach! —mówi i podchodzi do kuli z męskimi nazwiskami, która jest bardziej zapełniona od kuli żeńskiej. Bierze pewnie jedną z karteczek i czyta w myślach nazwisko.
— Tegorocznym trybutem reprezentującym Dystrykt Ósmy jest Evan Ferrell!
Cirrhosis oddycha z prawie niezauważalną ulgą, obserwując jak niski ale barczysty chłopak wychodzi z rzędu siedemnastolatków. Ma czarne włosy i jasne oczy, jak pamięta. Zna go ze szkoły.
Moore podsumowuje jeszcze raz tegoroczne Dożynki, zupełnie tak jak rok temu, mówiąc nie więcej aniżeli potrzeba, zachęca ich do podania sobie dłoni, burmistrz czyta Traktat o Zdradzie, a potem znikają ze sceny. Evan idzie spięty, nie dając się dotknąć Strażnikom Pokoju. Zaś Cirrhosis idzie pewnie, rozluźniona, a zanim całkowicie zniknie w wnętrzu Pałacu Sprawiedliwości daje się dostrzec cień uśmiechu na jej twarzy.