MAJ

15 1 0
                                    

  Poniedziałek

Dobra, obiecałem, to mówię wam teraz o tym całym Yetim. Jego prawdziwe imię to Michael Tarnacki, a nazywamy go tak z powodu jego nadzwyczaj przerażającego wzrostu. Temu dzieciakowi brakuje BARDZO niewiele do dwóch metrów. Ale mimo wzrostu, jest dość łagodny i żartobliwy. To między innymi dzięki tej osobie zdołałem przeżyć podstawówkę. Podczas obiadu, potrafi powiedzieć coś, co zastanowi innych lub zainspiruje. Jest to skarbnica wiedzy o wielkim świecie. Był wszędzie i widział wszystko. A jego poczucie humoru jest piękne. Gość powinien zostać komikiem, ale postanowił raczej iść w komputery i informatykę. Nie mamy ze sobą stałego kontaktu, mimo że mama ciągle mi wypomina, żebym wziął sobie od niego numer telefonu. Nigdy również u niego nie byłem, bo nigdy mnie nie zaprosił. Tylko Lucek kiedyś przyszedł do niego z własnej woli, gdy dowiedział się, że Yeti ma u siebie prawie wszystkie konsole Nintendo z prawie wszystkimi grami. 

Yeti uczy się dobrze, jest trzecim najlepszym uczniem w klasie. Nie jest typowym kujonem i nie czyta zbyt dużo. Jemu na sprawdziany wystarczą tylko informacje z lekcji. W dodatku umie się dogadywać z kumplami. Kiedyś dał mi mojego Skype'a, ale nie korzystałem z niego, bo Yeti oczywiście niczego nie brał na poważnie. Kiedyś zadzwonił do mnie, powiedział "ziemniaki" i się rozłączył. I tak rozmawia się z nim lepiej niż z tymi innymi dzieciakami, którzy mają cię w kontaktach tylko po to, żeby ich lista ładnie wyglądała. Poza tym nie wiedzą nawet jak się posługiwać mikrofonem, lub kamerką internetową.
Yeti polecał gry i aplikacje, które stawały się w szkole modne tylko dlatego, bo Yeti w nie grał. Tak, ten koleś wprowadził jeszcze modę na dyskotekę w szatni przed wuefem. Przysięgam, jak Boga kocham, że takich jak on to ze świecą szukać. Rozśmieszał wszystkich, niezależnie od klasy, wieku, czy płci.


Wtorek

Dzień żałoby. Proszę o minutę ciszy dla naszego szkolnego sklepiku z niezdrową żywnością, który zastąpiono jego przeciwieństwem. Nazywa się Jabłuszko. Handlują tam jakimś musli z jogurtem naturalnym, a na miejscu oranżady stały teraz butelki z wodą mineralną. Niektórzy zwariowali z rozpaczy. Nauczyciele uznali, że dzieci nieodpowiednio się odżywiają, co rzekomo utrudnia im koncentrację, obniża sprawność fizyczną i inne takie duperele. Zmianę źle przyjął również Adam Stone, któremu już prawie udało się poderwać babkę z poprzedniego sklepiku. Wszystkie dzieciaki, które przepadały za śmieciowym żarciem, szerokim łukiem omijały Jabłuszko. Dyrektor nie był tym zachwycony i ogłosił przez radiowęzeł, że mamy natychmiast zasilać szkolną kasę. Oczywiście nikt nie zamierzał. Na szczęście mnie to nie obchodzi, bo jem na stołówce. W sumie źle wyszło, ale można przecież od czasu do czasu coś przemycić.
Także reforma była paskudna, ale za to łatwo będzie się do niej przyzwyczaić. Zresztą za dwa miechy i tak odchodzę z tej budy na zawsze. Mam taki plan na ostatni dzień podstawówki: napiję się wody z wodopoju. Nigdy tego nie próbowałem, ale nie dziwcie się, bo słusznie się boję. Wodopój przeszedł do legendy z powodu plotek rozpuszczonych dziesięć miesięcy temu przez Yetiego. Powiedział, że ta "nieskazitelnie czysta" woda, to tak naprawdę ta sama woda, która jest w kiblu. I wierzę mu na słowo, bo wodopój właśnie jest umocowany koło toalety, w dodatku męskiej. Do dziś mam traumę przed tą wodą. Założę się, że pełno w niej ameb, czy innych śmieci. Także ta woda to moja nemezis.

Pamiętam jak graliśmy w karty, a przegrany musiał napić się wody z wodopoju. Przegrał Herkules. Kiedy następnego dnia się spóźnił, mocno się przeraziliśmy. Myśleliśmy, że umarł. Widzicie? Nie dziwcie się, że w naszej szkole prawie wszystko objęte jest mrocznymi legendami. Unikaliśmy go jak Jabłuszka przez cztery dni. Dopiero wtedy wzięliśmy pod uwagę fakt, że Herkules na pewno dawno wydalił tę wodę z organizmu. 

A więc tak, napiję się wody z wodopoju, żeby opuścić szkołę w epickim i ryzykownym stylu. Jeśli tego nie zrobię, to nie będę facetem.
Ale wracając do tematu Jabłuszka, postanowiliśmy jakoś temu przeciwdziałać. Nie możemy pozwolić na to, żeby dyrektor nas truł. Postanowione. Stowarzyszenie walki z Jabłuszkiem, czyli Antyjabłuszko rusza w najbliższy czwartek pod koniec lekcji.

Dziennik Stefka (tom 3.) - Obłęd FabrycegoWhere stories live. Discover now