Jestem taki szczęśliwy ,że zaczynam dzień pierdoloną Chemią ugh! Poszliśmy do sali chemicznej i z naszym jakże zajebistym szczęściem oczywiście zadzwonił dzwonek. Weszliśmy do klasy i usiedliśmy jak nam się najzwyczajniej podobało ,gdy nagle jakaś pieprznięta kobieta wleciała do klasy.
-Witajcie! Jestem Profesor Hange i będę was uczyła Chemii. Mam nadzieję ,że się polubimy.
Nie wygląda ona na normalną ,ale cóż jak to mówiła mama:
"Nie oceniaj książek po okładce". Usiadłem wyjmując zeszyt i długopis sam nie wiem po co jak i tak nic nie zanotuję. Kiedy ta wariatka zaczęła mówić jakże interesujące rzeczy sama do siebie chociaż nie jedyny Armin jej słuchał i jej widocznie to pasowało. Odwróciłem się do tyłu i dostałem papierową kulką po ryju od tej końskiej mordy.-Mógłbyś łaskawie się opanować albo chociaż nie celować we mnie?- spokojnie zapytałem mądrego od siedmiu boleści konia.
-Spieprzaj- cicho odpowiedział i rzucił we mnie kolejną kulką. Jak chcę zabawy to będzie ją miał , odwróciłem się do swojej ławki i zacząłem wyrywać kartki z zeszytu następnie formując z nich kulki. Akurat okularnica wyszła więc zerwałem się z ławki i zacząłem napieprzać koński ryj kulkami.
-FRAJERZE!- kopnął mnie lekko w nogę i to był jego błąd. Wkurzony zacząłem tłuc go pięściami po krzywej japie.
-PRZESTAŃCIE! EREN!- Mikasa podbiegła do mnie i zaczęła mnie odciągnąć od tego chuja.
-Z-zostaw mnie Mikasa! - próbowałem się wyrwać ,ale nie dałem rady ona jest po prostu za silna! Nie wiem czy ona ćwiczy 24/7 czy co ,ale ma takie mięśnie na rękach i nogach ,że ja żeby takie mieć musiałbym ćwiczyć multum czasu!
Mikasa popchneła mnie na krzesło i poszła uspokoić konia bo próbował grać "fajnego". Uspokoiłem się i zostałem na swoim miejscu żeby nie mieć przypału bo jednak bym nie chciał kary u naszego SYMPATYCZNEGO wychowawcy (dop. Aut. Bardzo <3 chciałabym takiego) z wiecznym uśmiechem na twarzy...Tsaa. Tak czy siak za 5 minut dzwonek więc nie opłacało mi się nawet wstawać do tego pół główka.
-Armin było coś zadane?- spojrzałem na chłopaka z pytającą miną.
-Nie ,nie było nic zadane- blądyn się uśmiechnął i spakował zeszyt z długopisem.
Zadzwonił dzwonek ,więc spakowałem długopis i resztki zeszytu wychodząc z klasy ,ale daleko niestety nie zszedłem.
-EREN! POCZEKAJ!- Mikasa do mnie podbiegła lekko wkurwiona. Ohoho będą zaraz jej inteligentne wypowiedzi abym nie wdawał się w bójki.
-Hm? Coś nie tak?- spojrzałem na nią lekko zirytowany wiedząc ,że zaraz będę słuchał jej gadanek.
-Jeszcze się pytasz?! Czemu to zrobiłeś?! Nie wpakowuj się w bójki! A co jakby coś ci zrobił?! Co jakbyś sobie coś złamał?! C--
-PRZESTAŃ. Nie jestem do cholery jasnej małym dzieckiem!- krzyknąłem w jej stronę wkurzony. Nie będzie mi mówiła co mam robić!
-Ale Er--
-Zostaw mnie. Chcę pobyć sam.- odszedłem z dala od niej. Mam jej dość , jej wiecznego gadania żebym nie robił tego i tego ani tego. Poszedłem do jakiegoś pustego miejsca aby mieć chodź chwilę spokoju ,usiadłem w jakimś kącie wynajmując telefon i patrząc na plan lekcji następna lekcja to J.Angielski nawet nie tak źle ,ale teraz przejrzeć Facebooka.
CZYTASZ
⚠Forbidden love⚠ [Ereri]
RomanceEren wraz z Mikasą i Arminem dołączyli do szkoły wojskowej. Na początku Eren wydaje się być nie zainteresowany atrakcyjnym wychowawcą ,ale czy na pewno?