905 70 6
                                    

Czasem wydaje mi się, że uzależniłem się od miłości.

Byłem tylko w trzech związkach, z czego jeden trwał 15 dni, o nim szkoda gadać.

Drugi trwał trochę dłużej, ale miałem wtedy zaledwie 12 lat, a sam ten „związek" nie był do końca rozpoczęty z powodu uczucia. Był raczej tylko osłoną przed drwinami i pomagał mi uzyskać jakąś popularność wśród rówieśników

Trzeci trwał w czasach przedszkolnych, ale był on dłuższy niż reszta i wiecie co zauważyłem? Zauważyłem to, że dzieci mają w sobie więcej miłości. Nie zastanawiają się nad tym, dlaczego czują coś innego wobec na przykład kolegi z podwórka, a coś innego wobec rodziców, lub właśnie dziewczyny. Zazwyczaj nie myślą też wiele o sensu tego wszystkiego, po prostu trwają w niewiedzy, że życie jest skomplikowane bardziej, niż te puzzle z przedszkola, które mają miliony elementów. W sumie wygląda to jakby nie bały się przyszłości, chociaż kto wie, każdy jest inny i na pewno znajdą się jakieś osoby, które miały całkiem inne dzieciństwo, pełne zmartwień i płaczu, choć mogę się założyć, że większość zgodzi się z tym, że dzieci patrzą na świat w całkiem inny sposób, niż dorośli. Jestem pewien, że każdy będąc takim maluchem nie przejmował się swoim wyglądem, przyszłością i innymi takimi sprawami tak bardzo, jak robi to teraz. Niby chodzi tu o to, że dzieci mniej myślą, ale wydaje mi się, że prawdą jest to, że w dzieciństwie mamy w sobie coś, co z roku na rok tracimy coraz bardziej.
Jednak jeżeli chodzi tu tylko o myślenie, to chyba oznaczałoby, że problemem jest to, że za dużo myślimy.

A właśnie!!! Co do mojego "uzależnienia od miłości"
Nie chodzi mi o potrzebę ciągłego posiadania drugiej połówki, jeżeli tak by było, to ciężko byłoby mi żyć.
Bardziej chodziło mi o to, że nie mogę wytrzymać w chociażby sekundzie niepewności.
Niepewności, że gdzieś jest osoba, do której mogę przyjść z nawet najgłupszym problemem i wiedzieć, że ona będzie starać się najmocniej jak może, by mnie zrozumieć i jakoś zaradzić
Niepewności, że gdzieś jest osoba, która chce mojego dobra
Niepewności, że mam do kogo przyjść i po prostu porozmawiać, poprzytulać się i spędzić miło czas, wiedząc, że oboje ufamy sobie nawzajem
Teraz tak dochodzę do wniosku, że każdy człowiek jest choć trochę uzależniony od miłości, mam rację?

Z tego powodu jestem wdzięczny swojej rodzinie, jak nikomu innemu. Wszyscy na szczęście staramy się utrzymać dobre relacje i pomagać sobie w każdej sytuacji, szczególnie moja mama.
Ona jest cudowną kobietą, naprawdę nie wiem co bym bez niej zrobił. Nigdy nie spotkałem osoby, która byłaby równie uczciwa, dobra i kochana, co ona.
Niestety zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy ma taką rodzinę, a ten fakt boli mnie mocniej, niż cokolwiek innego.

Chociaż, wiecie co?? Może nie wszyscy się z tym zgodzą, ale ja uważam, że w każdej rodzinie jest chociażby gram miłości. U każdego przejawia się to inaczej, więc ciężko to wytłumaczyć, ale nie sądzę, że możliwym jest to, by czuć całkowitą nienawiść do każdej osoby, z którą się wychowaliśmy, lub którą wychowaliśmy.
Mimo wszystko ważne jest to, żeby osoba, która ma większe problemy rodzinne nie poddawała się i dążyła do tego, by móc pokazać nawet troszkę miłości i wdzięczności, to naprawdę dużo daje.
Są też ludzie, którzy znęcają się nad innym członkiem swojej rodziny, na przykład dzieckiem, ale tu już naprawdę brak mi słów. Na samą myśl o tym łzy mi napływają do oczu.

Jednak wciąż jestem zdania, że każdy człowiek na świecie potrafi czuć i okazywać miłość, a to coś, co mamy w sobie będąc dzieckiem nigdy nie przestanie mnie ciekawić i chyba nigdy nie przestanę zastanawiać się, czy istnieje sposób, by to w sobie zatrzymać.

od: Choi San
do: sam nie wiem, ale zwracałem się, jak do jakiejś grupy ludzi, może później coś wymyślę.

~
130219
04:44 a.m.

-ᶠˡⁱʳᵗⁱⁿᵍ ᴳᵃᵐᵉ • WooSan Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz