Rozdział 2

8.5K 404 73
                                    

MARIA

Nasze mieszkanie znajdowało się w jednym z bloków niedaleko centrum miasta. Mieściło dwa pokoje – jeden większy, drugi mniejszy, ciasny przedpokój, kuchnię oraz łazienkę. Nie było w nim zbyt wiele miejsca, jednak tutaj przeżyłam najlepsze chwile swojego dzieciństwa i nie wyobrażałam sobie mieszkać gdzieś indziej.

Stałam na środku większego pokoju i rozglądałam się dookoła. Białe ściany kontrastowały z ciemną wykładziną w beżowe mazaje. Pod ścianą stała kanapa, którą mama zawsze przykrywała czerwonym kocem w czarną kratę, a przed nią drewniany, jasny stolik. Obok stał fotel, dalej puf, a po przeciwnej stronie niewielka meblościanka, na której stały zdjęcia, kilka książek oraz telewizor. Na ścianie obok okna powieszony był kwietnik z dość sporą paprotką, a nad kanapą wisiał obraz przedstawiający Jezusa. Nie mieliśmy luksusów, jednak w zupełności nam to wystarczało. Wszyscy byliśmy związani z tym miejscem i rzadko je opuszczaliśmy na dłużej niż jeden dzień.

W progu pokoju stały zapakowane torby. Tata zniósł już dwie do samochodu, a następne czekały na swoją kolej. Mama krążyła po domu, sprawdzając, czy wszystko odłączyła oraz zabezpieczyła. Miała na sobie materiałowe, beżowe spodnie, prasowane w kant, białą bluzkę z krótkim rękawkiem, a na to zarzuciła rozpiętą, czarną marynarkę. Była gotowa do wyjazdu, a na jej twarzy malowało się zdenerwowanie.

– Zostaw to, mamo – poprosiłam, gdy ta mocniej domknęła okno. – Wszystko jest dobrze.

– Wolę się upewnić – odpowiedziała.

Westchnęłam cicho, po czym przysiadłam na pufie. Na klatce było słychać kroki ojca, a do pokoju przecisnęła się Lusia. Zmierzyłam młodszą siostrę od stóp do głów. Miała na sobie obcisłą, bardzo skąpą sukienkę w jasnoniebieskim kolorze. Dekolt w kształcie litery V jak na mój gust zbyt wiele odsłaniał. Zresztą podobnie było niżej, bo materiał ledwie zakrywał tyłek nastolatki. Na nogi włożyła wysokie, czarne czółenka. Włosy lekko zakręciła, wykonała dość wyrazisty make-up, a w rękę chwyciła niewielką, czarną torebeczkę. Wychwyciła moje spojrzenie i w odwecie przesunęła wzrokiem po mojej sylwetce.

– Jedziesz tak? – zapytała, unosząc jedną brew.

– A ty tak? – odpowiedziałam pytaniem.

Odrzuciła włosy na plecy i uśmiechnęła się kpiąco.

– Chyba jakoś musimy gościa przekonać, nie?

Nie odpowiedziałam. Spojrzałam na swoje ubranie, ale jakoś nie widziałam w nim nic złego. Włożyłam czarne, jeansowe rurki, balerinki oraz białą koszulę zapinaną na guziki. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam najdelikatniejszy makijaż, jaki tylko potrafiłam. Przy Lusi wyglądałam jak uczennica z podstawówki.

Mama rzuciła okiem na strój szesnastolatki i pokręciła przecząco głową.

– Przebierz się – rzuciła bez entuzjazmu. – Wyjeżdżamy za pięć minut.

– Ani mi się śni – powiedziała dziewczyna, zakładając ręce na piersi. – Jadę tak.

Do domu wszedł tata i od razu chwycił pozostałe dwie torby. Chciał już wychodzić, ale jego spojrzenie padło na moją młodszą siostrę. Na twarz wypłynął mu złowrogi czerwony odcień.

– Jak ty wyglądasz?! – rzucił nerwowo. – Ubierz się!

– Jestem ubrana! – krzyknęła Lusia.

– Jesteś goła! UBIERAJ SIĘ!

W oczach Lucyny błysnęło coś dzikiego i nastolatka podeszła bliżej ojca. Wycelowała w niego palcem, a następnie wycedziła przez zaciśnięte zęby:

Zapach róży - ZOSTAŁA WYDANA!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz