iv. coq au vin

28 2 5
                                    

W ciągu następnego tygodnia Kibum spędzał z Minho więcej czasu, niżby sobie tego życzył. Jako bezdzietny omega nie miał za dużo do roboty, Jinki w końcu nie pozwoliłby mu na jakąkolwiek "przemęczającą" pracę. Zmuszony był więc wlec się za przyszłymi małżonkami jak cień. Było coś ironicznego w tym, gdy przykładał się do wszystkich przygotowań - wyboru kwiatów, rozmów z sommelierem, jakie wina byłyby najlepsze do proponowanego menu, czy nawet szaty druhen - o wiele bardziej niż omega, który powinien być najbardziej zainteresowany. Taemin jednak cały czas myślami błądził gdzie indziej, przytakiwał tylko wszystkim propozycjom Kibuma czy pani Lee. Widoczne było jednak, że nic tak naprawdę do niego nie dochodziło.

- To stres. - zapewniał Kibum panią Lee, która coraz bardziej zdawała się być poirytowana nastawieniem młodszego syna. - W końcu to najważniejszy dzień w życiu omegi.

-  Mimo stresu, ty podczas przygotowań do ślubu z Jinkim promieniałeś. - westchnęła tylko matrona i omega pomyślał, że chyba po raz pierwszy widzi, by zachowywała się tak ludzko. - Taemin zdaje się znikać na naszych oczach.

I miała rację. 

Na początku Kibum myślał, że to kwestia stresu. Zamartwiania się o wszystko, co go czekało. O to, czy uda mu się ukryć swój bardzo kluczowy defekt przed mężem. Z jednej strony starszy omega był przekonany, że Minho nie był z tych alf, które postrzegały brak dziewictwa u swojego omegi jako problem niwelujący cały związek. Z drugiej jednak mógł się mylić. Różne światopoglądy były zakorzenione u ludzi, których najmniej by o nie posądzał. Do teraz pamiętał szok, gdy Jongdae pewnego wieczora oznajmił, że uważa, że prawo zakazujące jakichkolwiek relacji seksualnych innych niż heteroseksualne* powinno zostać zniesione. Jongdae nigdy nie rozmawiał na tematy polityczne, dlatego zdziwienie Kibuma było bezgraniczne. Sam Minesok był zszokowany tym wybrykiem przyjaciela, ale Kibum nie potrafił oprzeć się wrażeniu, że zaskoczenie najstarszego omegi miało zupełnie inne podstawy niż to jego. 

W każdym razie, Minho mógł okazać się zupełnie kimś innym, niż omega to sobie wyobrażał.

- Gdzie Taemin? - spytał zaniepokojony, gdy z wypolerowanego na błysk Coopera wysiadł jedynie alfa.

- Źle się czuł. -powiedział Minho, otwierając Kibumowi drzwi od strony pasażerskiej, który jednak nie zrobił w jego stronę ani jednego kroku. - Nie możemy jednak przełożyć tej wizyty. Wszyscy się o niego zabijają, nie wiem, kiedy mógłbym zarezerwować drugi termin - wyjaśnił.

Omega w końcu skinął głową, doskonale wiedząc, o czym młodszy mówi. Zarezerwowali wizytę już dobry  miesiąc temu, zanim nawet państwo Lee ogłosili "radosną nowinę" na pamiętnym obiedzie. Minho nie mógł zaprzepaścić możliwości założenia garnituru zaprojektowanego i uszytego przez najlepszego krawca w Azji - status jego rodziny nie pozwalał zejść niżej. 

- Taemin dał ci jakieś wskazówki? Mówił, co mu się podoba? - spytał Kibum, sadowiąc się na fotelu.

Próbował zignorować, że samochód, mimo powieszonego odświeżacza o jakimś typowym zapachu w stylu zielony las, był przesiąknięty zapachem alfy. Jeszcze nie udało mu się do końca określić, czym według niego pachniał Minho. Wyczuwał parę razy zapach zbliżającej się letniej burzy - ciężką woń czegoś nieuniknionego i potencjalnie niebezpiecznego, lecz zarazem również wyczekiwanego. 

- Nie. Powiedział tylko, że znasz się na tym wszystkim lepiej od niego. - na ustach Minho zabłąkał się mały uśmieszek, a w oczach pojawiło się coś, czego Kibum wolał nawet nie interpretować.

- Ale nadal jest to trochę... niewłaściwe.

- To, że jesteśmy sami? - alfa zaśmiał się. - Aż tak sobie nie ufasz... Aż tak pan sobie nie ufa?

cocktail (eat you up, spit you out) [minkey/onkey]Where stories live. Discover now