01.

39 5 0
                                    

Szłam ulicami Toronto i czułam podekscytowanie. Przyjechałam tutaj do swojej ciotki z ciepłej Florydy, aby ją poznać. Jakoś nigdy nie dane było mi się spotkać z matką chrzestną mojego brata i jej rodziną, gdyż wyjechali do Kanady tuż po urodzeniu Sebastiana. Teraz wysłali nam zaproszenia abyśmy spędzili z nimi wakacje i tak oto tutaj jestem. Niestety bez brata, który nie mógł wziąć urlopu w nowej pracy.  

Uniosłam głowę i spojrzałam w niebo, aby sprawdzić czy widać gwiazdy. Zawsze tak robiłam, gdyż kochałam patrzeć na te piękne punkciki. Przez moją nieuwagę wpadłam na kogoś, tym samym powodując nasz upadek. Zanim się zorientowałam byłam podniesiona do góry i unieruchomiona. Moje serce zaczęło szybciej bić. Zakładałam najgorsze, ale po prostu miałam bujną wyobraźnię, a w dodatku każdy by tak zareagował na moim miejscu.

Próbowałam się wyrwać, ale napastnik był silniejszy, więc użyłam całej swojej siły i kopnęłam nogą w krocze osoby. Gdy poluzowała uścisk i lekko się cofnęła, wyrwałam rękę i tym samym nieudolnie zadałam cios z łokcia w brzuch. Odskoczyłam na bezpieczną odległość i chociaż powinnam uciekać, to odwróciłam się zobaczyć czy ktoś mnie goni.

Jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyłam cztery zaskoczone twarze i jedną leżącą na chodniku. Jedna osoba szczególnie zwróciła moją uwagę. Był to wysoki chłopak, a raczej mężczyzna z roztrzepanymi, brązowymi włosami oraz z gitarą w ręku. Przez światło latarni padającej na połowę  jego twarzy, mogłam się domyśleć kim był ów osobnik.

Niestety mój szok został wykorzystany i znów zostałam uchwycona.

- Teraz pójdziemy pogadać i nie próbuj uciekać, bo źle się to dla ciebie skończy.- usłyszałam zdenerwowany głos koło mnie.

O w dupcie.

*************************

Siedziałam na niewygodnym krześle i nerwowo stukałam nogą o podłogę.

- Powiesz wreszcie dlaczego nas zaatakowałaś? - zapytał łysy mężczyzna z zarostem.

- Nie zaatakowałam was! - tupnęłam nogą - Ile razy mam wam to powtarzać? - uniosłam oczy ku górze i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Był to prawdopodobnie jakiś mały lokal albo mieszkanie, choć na takie nie wyglądało, gdyż stało tu kilka szafek, stół i krzesła.

- Kopnęłaś mnie w jaja, a potem walnęłaś w brzuch! -wykrzyknął zdenerwowany.

- Nie codziennie ktoś unieruchamia mi ręce.- coraz bardziej czułam się zirytowana, przez co z pewnością byłam cała czerwona.- Poza tym to było lekko, nie mogłabym zrobić tym komuś krzywdy nawet jakby chciała.- wywróciłam oczami i zagryzłam wargę.

- W takim razie dlaczego rzuciłaś się na Shawna?

- Matko, wpadłam tylko na niego. Po prostu go nie zauważyłam.- ta sytuacja była tak absurdalna, że mimowolnie pojawiły mi się łzy w oczach. Uniosłam głowę do góry, a potem zamrugałam. Kątem oka, zobaczyłam jak zaczyna do mnie podchodzić. Jego mina nie wróżyła niczego dobrego, a ja zaczynałam obawiać się bardziej niż wcześniej.

- Jake, daj spokój. Przecież nic się nie stało. - odezwał się chłopak. - Nie zauważyła mnie, a tak się zdarza. Odpuść i dajmy jej odejść.- spojrzałam na niego po raz pierwszy, a nasz wzrok się ze sobą skrzyżował. Stał oparty o framugę drzwi i uśmiechał się do mnie pocieszająco.

- Shawn, powinniśmy zadzwonić po policję. Mogła zrobić ci krzywdę.- powiedział łysy i podszedł do niego. Moje oczy się rozszerzyły. Chciał zadzwonić na policję tylko dlatego, że wpadłam na gwiazdę? Już miałam się odezwać, gdy uprzedził mnie brunet.

- Nie będzie to potrzebne, gdy nic się nie stało złego.- powiedział do niego, a potem zwrócił na mnie swój wzrok. - Możesz już iść, nikt nie będzie cię potem ścigał.- zaśmiał się, a ja miałam ochotę zapytać co jest w tym takiego zabawnego, ale zważając na sytuację, nie był to najlepszy pomysł.

Wstałam i na miękkich nogach skierowałam się do wyjścia. Z pochyloną głową i paznokciami wbijającymi się w dłonie, przystanęłam koło niego, a do moich nozdrzy doszedł zapach jego perfum.

- Przepraszam, że na ciebie wpadłam.- rzekłam zdenerwowanym głosem, a potem już wyszłam.

*************************

Like this → Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz