2

4.8K 220 22
                                    

Jason

Dzisiejszy trening odbywam ze swoim przyjacielem, a za razem sparing partnerem Samem. Różnimy się jak ogień i woda. Mało kto jest w stanie zrozumieć jak to możliwe, że ktoś taki jak Sam, który jest miły, pomocny, uroczy i wesoły może przyjaźnić się z kimś takim jak ja.
Nigdy nie dbam o dobre relacje z otoczeniem. Jedyne co może zdefiniować moją osobowość, to to, że sam jestem sobie panem i boks jest dla mnie najważniejszy Czy jestem zarozumiały? Chamski? Gburowaty?
Po trzykroć tak, ale nie zmienię tego, bo nie chce. Mimo to z Samem tworzymy idealny przyjacielski duet, dogadujemy się zawsze, no prawie zawsze. Podczas, gdy Sam roztacza swój urok, by poderwać kobietę, ja tylko mrugam okiem. Jeszcze nie tak dawno, mój przyjaciel był znacznie bardziej nieśmiały i zakompleksiony. Gdy pierwszy raz przekroczył prób hali wyglądał jakby miał zemdleć. Okazało się, że postanowił trenować boks, żeby zaimportować dziewczynie. Dziewczyny nie udało mu się zdobyć, ale za to pokochał boks i nabrał pewności siebie. Jest prawdziwym przyjacielem, takim za którym mógłbym wskoczyć w ogień. Mimo, że czasem mam ochotę mu przywalić, tak jak teraz.

- Sam skup się! - mój charakter, po raz kolejny się objawia. Od samego rana nie mam humoru i nawet trening nie potrafi go poprawić. Sam podnosi wyżej tarczę bokserską i zapiera się mocniej nogami. Prawa, lewa, prawa zadaję ciosy z precyzją i siłą. Zatracam się w tym tak bardzo, że nie zauważam jak ciosami przypieram do narożnika mojego przyjaciela. Opuszczam wzdłuż ciała, odziane w czerwone rękawice pięści. Mój oddech jest ciężki i szybki. Znowu mnie poniosło. Szlag!

- Stary co z tobą?
To pytanie zawisa pomiędzy nami.
Prawda jest taka, że sam nie wiem co mnie tak wkurzyło. Odkąd wyszedłem rano ze swojego mieszkania wszystko było nie tak, jak powinno. Najpierw zapomniałem kluczy od auta i musiałem się cofnąć. Później jak wyjeżdżałem z za zakrętu, przez ulicę przebiegła mi jakaś blondynka, nie ważne, że było tam przejście dla pieszych. Było pomarańczowe do cholery! Do tego ta bezczelna dziewucha miała czelność zwymyślać mnie od ślepych palantów, a jak wyszedłem z auta, żeby ją ustawić do pionu. Roześmiała się. Zwyczajnie roześmiała i kazała mi spadać, bo nie ma czasu na dyskusje z dupkami. Po czym jak gdyby nigdy nic, sobie poszła. Żadna małolata nie będzie mi pyskować. Jak tylko ją dorwę to...

- Jedna pokręcona dziewucha ośmieliła się popsuć mi dzień - streszczam.
Sam już otwiera usta, zapewne by dopytać o szczegóły, gdy podchodzi do nas mój dziadek.

- Co tam chłopaki? - pojawienie się dziadka, momentalnie kieruje moje myśli na inny tor. Dziadek jest dla mnie kimś w rodzaju autorytetu. Zawsze mnie wspierał i to dzięki niemu pokochałem boks. Ten niepozorny siedemdziesięciopięcio letni człowiek posiada bardzo dużą wiedzę, którą chętnie przekazuje mnie, no czasem i Sam ma okazję się czegoś dowiedzieć, ale czy z tego korzysta?

- Gotowy do dzisiejszej walki? - pyta staruszek z czułością spoglądając na matę.

- Dziadku ja zawsze jestem gotowy - Odpowiadam z pełnym przekonaniem.

- To dobrze chłopaku, to dobrze - Tylko on może mówić do mnie per "chłopaku " w jego ustach to komplement. Staruszek zamyśla się na chwilę. W najbliższym czasie jego wnuka czeka kilka walk, myślę że się o mnie martwi.

*

Dwudziesta wybiła szybciej, niż się spodziewałem. Nie boję się tej walki. Znam już styl swojego przeciwnika. Odkąd dowiedziałem się z kim dziś walczę zdobyłem wszystkie potrzebne mi informacje. Bylem nawet na jego walce. Zawsze tak robię, trzeba poznać swojego wroga, a najbardziej jego słabe strony.
Sam zawija mi ręce bandażem. Milczy. Dobrze wie, że nie lubię rozmawiać przed walką, to nie potrzebnie rozprasza.
Staje na ringu. Ekscytacja zbliżającą się walką i krzyki publiczności podnoszą mi poziom adrenaliny. Tak, to jest to. Kocham moment, kiedy na przeciwko staje mój przeciwnik. Patrzę mu w oczy. Oceniam, decyduje jak rozpocząć. Prawie dorównuje mi wzrostem. Ma łysą głowę i czarne jak węgiel oczy, którymi łupie na mnie groźnie. Ja jednak nic sobie z tego nie robię, uśmiecham się ironicznie unosząc zaledwie kącik ust. Wiem, że za chwilę po raz kolejny będę robił to co kocham. Będę walczył.
Jeszcze tylko długonoga blondynka w skąpym stroju przejdzie parę razy po ringu, usłyszę gong i się zacznie.

Zawodnik (Premiera 29.06.2021)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz