I w tym momencie cały mój świat stanął mi na głowie.

13 3 0
                                    

Nadszedł w końcu weekend. Mogłam nareszcie wypocząć. Wstałam i niemal od razu dopadło mnie zimno. Wskoczyłam pod prysznic oblewając całe swoje ciało gorącą wodą. Było tak cudownie, sprawy z Carlosem ustabilizowały się. Stan jego brata poprawia się co mnie bardzo cieszy. W następnym tygodniu jedziemy z klasą na 4 dniową wycieczkę i wypadałoby coś kupić lub ogarnąć. Gdy tylko się umyłem podeszłam do szafy aby ubrać na siebie coś wygodnego. Dresik ? Jasna sprawa. Biorę telefon do ręki i w tym samym monecie dzwoni do mnie Taylor.
- Hej kochana przychodzisz do mnie na babski wieczór mam fajny film. Nie chce oglądać go sama. Wpadasz ? - zapytała szczerze nie miałam żadnych planów na dzisiaj. Co mi szkodzi.
- o której mam być ?
- 17:30 ?
- do zobaczenia.
Odłożyłam telefon i padłam na łóżko o mało co nie zemdlałam gdy zobaczyłam mojego brata w drzwiach. Patrzył prosto na mnie przenikliwym spojrzeniem. Poczułam się dziwnie gdy tak stał.
Nie pytałam po prostu na niego patrzyłam na jego posturę.
- Dostałaś się ! - zaczął krzyczeć a ja sama nie wiedziałam co mam zrobić. Wstałam i zaczęłam krzyczeć. Mój brat podszedł mnie uścisnąć, starałam się dostać do szkoły wokalnej od bardzo wielu miesięcy, aż w końcu nadszedł ten dzień. To jest jak sen na jawie. W pewnym monecie poczułam zawroty głowy a później tylko ciemność.

                                         ****
Obudziłam się i poczułam ból na plecach. Rozpoznałam łóżko szpitalne oraz moich bliskich stojących nade mną. Co do cholery. Czemu ja tu jestem ?
- co się stało - spytałam.
- zemdlałaś - odpowiedział zachrypniętym głosem mój brat. Z początku nie przejęłam się tym z bardzo. Czasami al bywa osłabienie czy coś. Do białego pokoju wszedł lekarz.
- mam wyniki państwa córki. - powiedział formalnym głosem. Moi rodzice odwrócili się w jego stronę a ja leżałam nadal nie za bardzo czając o o chodzi.
- czy to coś poważnego ? - spytała z przejęciem moja matka.
- pańska córka cierpi na cukrzyce. - i w tym monecie cały świat stanął mi na głowie. Zaczęłam płakać, dobrze wiedziałam co oznacza ta choroba. Nieustanne zastrzyki, liczenie kalorii, uważanie i pilnowanie się na każdym kroku. To był horror, dlaczego nie mogę być taka jak inni, dlaczego to zawsze ja muszę cierpieć ? Załamałam się, dosłownie.
- musicie państwo kupić zestaw do kontrolowania cukru dla pani córki, resztę wyjaśnię państwu później. W razie jakichkolwiek pytań i wątpliwości jestem do państwa dyspozycji. - zakończył swój monolog i wyszedł odbierając mi całą resztę pozytywnych emocji. Czułam się okropnie.
- skarbie to nie koniec świata - powiedział tata ale w jego głosie wyczuwałam strach. Wiedziałam że sam w to nie wierzy.
- tato sam wiesz co ta choroba oznacza. Z tego nie da się wyleczyć ! Nie rozumiesz ! - nowe wodospady łez puściły mi się z oczu. Każdy by pomyślał że dramatyzuje i że z tym da się żyć, ale ja bardzo dużo słuchałam o tej chorobie i dla mnie to był istny koniec. Może i dramatyzowałam ale kurna w końcu całe moje życie ulegnie zmianie. Gdy już tylko odrobine się uspokoiłam poprosiłam grzecznie swoją rodzine aby zostawiła mnie samą. Mój stan nie był dobry i nie chciałam żeby to widzieli. Za dużo im atrakcji na jeden dzień. Wykręciłam numer do Taylor.
- Hej nie będzie mnie dzisiaj. - mówię przez łzy.
- co czemu już wszystko przygotowałam.
- nie wiem kiedy wrócę ze szpitala, bardzo możliwe że jeszcze dzisiaj ale nie przyjdę nie dam rady. Przepraszam.
- COO gdzie leżysz ? Co się stało ? Mów ! Dzwonię do Lii przyjedzie po mnie i jedziemy tam.
- Yellow street.
- będę za pięć minut.
- nieee....czek..- nie zdarzyłam dopowiedzieć rozłączyła się.
- świetnie - mówię sama do siebie. Przechyliłam się na drugą stronę rozmyślając jak bardzo zmieni się teraz mój świat. Wszyscy mówią że da się z tym żyć, ale dla mnie w pewnym monecie dostaje się jakiegoś bzika na swoim punkcie. Szczerze mogło być o wiele gorzej. Mogłam mieć... dobra nie chce wiedzieć mogło być gorzej. Będę sobie wmawiać że mam szczęście że to tylko cukrzyca. Mam dwie ręce, dwie nogi, głowę, żyje to najważniejsze i trzymajmy się tej opcji. Nim się obejrzałam w drzwiach stały już dwie przyjaciółki obydwie zamachane i przestraszone.
- co się dzieje ! Gadaj ! Już! - wykrzyczała ledwo przez szybki oddech. Widząc je przypominało mi to kabaret ale zachowałam poważna minę.
- nic takiego, dostałam hiperglikemii. Przecukrzenie. Za dużo cukru miałam we krwi i zemdlałam. - ich miny były nie do podrobienia. Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
- masz cukrzyce ? Czemu nic nie mówiłaś.
- teraz się dowiedziałam. - patrzyły na mnie aż w końcu wydusiła z siebie słowo Lia.
- o cholera jasna.- powiedziała zduszonym głosem.
- dzięki za pocieszenie.
- ale zawsze mogło być gorzej co nie ?- powiedziała gestykulując rękoma. Kiwnęłam głową na znak że rozumiem. To śmieszne że myślimy podobnie bo ja sama sobie to tak przed chwilą tłumaczyłam.

PromiseWhere stories live. Discover now