Kiedy czarodziejka doprowadziła mnie poza mury Loxi, zostawiła mnie w jednej z czterech wież. Czekając przy ceglanej ścianie natknęłam się na starszą kobietę. Pomogła mi znaleźć pokój i się rozpakować. Musiałam zrobić to szybko aby zdążyć na pierwsze zajęcia.Sala w większości składała się z drewna, pomijając ceglane ściany. Drewniana tablica, ławy oraz regały na których umieszczone były nieznane mi magiczne przedmioty.
- Yennefer. Dobrze że jesteś. Siadaj obok... - Tissaia zastanawiała się chwilę po czym wskazała na dziewczynę o jasnej karnacji i długich, falowanych blond włosach. Pochodziła z zamożnej rodziny na co wskazywała jej krótka, czerwona suknia o długich, rozkloszowanych rękawach. - Margarity.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie, robiąc mi miejsce na ławie. Przed nami siedziały dwie dziewczyny. Jedna z nich odwróciła się w moją stronę. Nosiła wisiorek z symbolem złotej róży. Jej oczy wżały zielonym ogniem, a włosy były przycięte krótko do ramion.
- Ja po takim czasie, dostała bym spóźnienie proszę Pani. - uśmiechnęła się do mnie szyderczo po czym odwróciła się do czarodziejki. Już wiedziałam że mnie niepolubiła. No i dobrze. Pierwszy wróg z którym łatwo sobie poradzę. Zadrwiłam w myślach. Głos mistrzyni obudził mnie z przemyśleń.
- Dorvas, Yennefer jest nowa. Mogłabyś okazać trochę wyrozumiałości dla nowej adeptki. Wracając do tematu. Wyciągnijcie pergaminy i narysujcie tę rune. - Blondwłosa, widząc moje zakłopotanie podała mi pergamin. Czułam wstyd z powodu braku podstawowych przedmiotów dlatego odsunęłam od siebie papier.
- Niepotrzebuje- Odparłam ze złością w stronę dziewczyny.
- To w jaki sposób nauczysz się tej runy hmmm? - Różane policzki dziewczyny uniosły się w uroczym uśmiechu. Zdenerwowało mnie to jeszcze bardziej.
- Szybko uczę się nowych rzeczy i założę się że wykonam ją lepiej niż ty, jasnowłosy pustaku. - Zauważyłam że naruszyłam jej pewność siebie. Spóściła wzrok na pergamin, a zielonooka koleżanka z ławki przed nami zaśmiała się szepcząc do dziewczyny z bzem wpiętym we włosy.
- Widzisz Ella? Mamy nowego diabełka - Mówiąc to nie obruciła się do mnie. Bała się mistrzyni, kreślącej kredą na tablicy instrukcje użycia runy.
Zajęcia się skończyły. Ruszyłam do pokoju aby zapisać na ścianie, to czego się dziś nauczyłam. Jednak tam zastałam Margarite. Koszmar. Będę spać z tą blondynką przez najbliższe lata mojego życia. Dziewczyna też nie była zadowolona, patrząc jak siadam na twardym łóżku, które znajduje się niedaleko niej. Nie przejmując się tym, wyjęłam z włosów kredę. Przemyciłam ją z jednej szaf w sali magicznej. Zaczęłam rysować runę.
- Źle to robisz. - Usłyszałam zza swoich pleców. Starałam się to zignorować. Widząc to dziewczyna podeszła do mnie. Wyrwała mi kręde z dłoni, po czym poprawnie nakreśliła runę.
- Widzisz? Pomyliłaś układ punktów mocy. Nie wyszło by ci to nawet jakbyś się bardzo starała. - Uśmiechnęła się. Byłam wściekła, ale zrozumiałam że chciała mi tylko pomóc.
- Dzięki. -
- Nie ma za co. To co? Pokojowy przytulas? - Nie zdążyłam nawet zaprotestować kiedy dziewczyna rzuciła się na mnie. Mocno mnie przytuliła. Nagle złapała za mój... Garb. Byłam przerażona. Chwyciła go co chwilę przejeżdżając po nim dłonią.
- Yennefer co to jest...?
- ZOSTAW!
To.. Były sekundy. Odepchnęłam ją od siebie z ogromną siłą. Byłam wściekła, przerażona. Zanim zrozumiałam co zrobiłam, dziewczyna leżała na podłodze z rozciętym czołem. Kiedy wstała... Krzyczała tak przeraźliwie. Zobaczyła swoją krew, ręce we krwi, mała kałuża na drewnie. Wybiegła z pokoju. Czułam się okropnie.
CZYTASZ
Ciernie Agrestu../ Yennefer Trylogy/ Wiedźmin
FantasiPierwsza część trylogi ,, Bez i Agrest" opowiadającej o moim poglądzie na historię Yennefer. Pierwsza część czyli ,, Ciernie Agrestu" opowiada o jej młodości, pierwszych magicznych osiągnięciach oraz o przygodach w Aretuzie. Zapraszam do czytania<...