2. Nie oceniaj książki po okładce...

30 6 0
                                    

Per. Liljana

Co on sobie myśli? Próbowałam przerwać tylko tą nie przyjemną atmosferę, a on się na mnie drze? Idiota. I on ma mnie uczyć? Ten... uh! nawet niewiem jak go nazwać!
Przesiadłam się jak najdalej od tego dzikusa i zaczełam lekko popłakiwać by obalić emocje.

- sorry... - rzucił bez grosza wstydu Error czy jak mu tam i odwrócił odemnie wzrok.
Też odwróciłam wzrok i patrzyłam za okno. Ładny był z tąd widok na park. Kilkoro uczniów jeszcze się tam kręciło. Również paru siedziało na ławce i uczyło się. Nie rozumiałam. Jak taki dupek może być najlepsze z nauk ścisłych. Popatrzyłam niepewnie w jego stronę. Leżał na ławce stukając palcami o ławkę. Szkoda, że nie widzę jego twarzy, ale skoro aż tak bardzo dba by nikt jej nie widział, musi serio być szpetna. A tak wracając... Myśli, że jednym słowem wszystko naprawi? Że mu od tak wybaczę?
No chyba nie...Nawet nie zauważyłam jak profesor przyszedł do klasy. Super...
I co teraz?

-Co się działo kiedy mnie nie było? - spytał patrząc na jeden kąt klasy gdzie siedział tan czubek a raz w drugi gdzie siedziałam ja.

-Nie wiele...-mruknął Error pod nosem tak, że nie zdziwiła bym się gdyby profesor tego nie usłyszał

-Przemyślałeś moją prośbę? - zapytał psor. No nie jeżeli się zgodzi to chyba go ukatrupie tu i teraz. Ta ameba nie będzie mnie uczyć! Niech najpier nauczy się kultury!

-Ja się zgadzam...co innego ona... - popatrzył na mnie. Co miałam powiedzieć? Że nie zgadzam się? To moja ostatnia deska ratunku...

-Ale ona wcześniej się zgodziła- psor był ewidentnie zdziwiony jego odpowiedzią

-... j.. ja -nie umiałam nic powiedzieć. Miał rację. Zgodziłam się. Ale ja jestem głupia! Mogłam najpierw poprosić o spotkanie z moim "nauczycielem", a nie od tak zgadzać się na wszystko.

-No skoro o obydwoje się zgadzacie, to umówcie się na jakiś termin. A właśnie Lijana... - położył przedemną kilka kartek-...proszę cię uzupełnij to w wolnej chwili. Tylko proszę cię przynieś mi to pojutrze...

Pokiwałam głową na znak zgody. Nagle na korytarzu rozległ się dźwięk dzwonka. Psor wyparował jak poparzony. Zapewne na autobus się śpieszył. Error wstał z ławki. Wziął swoją teczkę i skierował się do szatni. Postanowiłam też się tam udać. O tej godzinie już niewiele osób jest w szkole. Było słychać tylko atukanie naszych butów o podłogę. Error usiadł na ławce i zaczął przebierać buty.

-To kiedy masz wolne po szkole? - spytałam nie chętnie i niedbale.

-Zawsze... - mruknął pod nosem-...nawet dziś...

- A ja dziś nie... - powiedziałam szybko. Co z tego, że kłamałam. Muszę to wszystko przemyśleć. Już zaufałam kiedyś mężczyźnie i na wieki popsuł mi psychikę. - Może w sobotę?

-Ok... Co chcesz byśmy najpierw przećwiczyli? Muszę wiedzieć jakie ćwiczenia przygotować...

-em... chemia? - powiedziałam pierwsze co mi przyszło na myśl. On chyba ucieszył się tym faktem. Choć nie jestem pewna bo kaptur zasłaniał jego twarz.

-Ok!To zarazie! - to było to. Miałam rację. Ucieszył się bo było słychać w jego niskim głosie.

Kilka minut później również wyszłam ze szkoły. Zaczełam kierować się w stronę domu. Zaczełam myśleć co właśnie się stało. Jeszcze raz przywołałam myśli z przed chwili. Tak. To ewidentnie jego wina. Nagle wpadłam na kogoś. Nie zauważyłam go pewnie przez zamyślenie. Osoba ta upadła na ziemię i wydała ciche "ał".

-Boże ! Przepraszam! - pomogłam jej wstać. Ona otrzepała się i popatrzyła się na mnie. Była to jaszczurka (taka o postawie człeka, taka furry) z bardzo miłym wyrazem twarzy.

Error Story PLWhere stories live. Discover now