5. Problemy z ręką

18 4 0
                                    

Per. Liljana

Otworzyłam leniwie oczy gdy słońce weszło promieniami do mojego pokoju. Ziewnęłam i wstałam powoli z łóżka. Po co ja tak wcześnie wstaje w weekendy? Nie ma to przecież sensu... Przeciągnęłam się i poszłam do kuchni. Tata jeszcze spał więc postanowiłam zrobić nam jedzenie. Wybrałam jajecznicę bo najłatwiejsza do zrobienia, oprócz kanapek oczywiście. Rozgrzałam patelnię i wbiłam na nią jajka. Po kilku minutach śniadanie było gotowe. Czekałam chwilę na tatę ale nie pojawił się przez dobre 10 min. więc zaczęłam jeść. Nie zamierzam go budzić o tej porze. Jest dopiero 7:00 rano w niedzielę. Ma dziś wolne, więc niech se pośpi. Po zjedzeniu śniadania odłożyłam talerz do zlewu. Przy talerzu taty zostawiłam karteczkę z notatką.:

"Wychodzę na spacer. Może pójdę z paczką do kawiarni. W razie czego dzwoń. Tu masz śniadanie. Od grzej je sobie.
             Kocham
              Liljana"

Ogarnęłam się, uczesałam włosy, ubrałam, umyłam zęby. Gdy wychodziłam ubrałam polarek bo było dość zimno. Założyłam buty, zabrałam zapasowe klucze i wyszłam z domu. Było dziś słonecznie ale wiał zimny wiatr. Jednak mi wydawał się miły i orzeźwiający. Ruszyłam w stronę chodnika. Ulica wciąż była opustoszała. Ludzie nadal byli na działkach. Postanowiłam się przejść do parku. To miasteczko jest małe. Nie wiem... Może mieszka tu z 1000 osób? 2000? Raczej nie więcej. Była tu tylko jedna szkoła podstawowa i 2 liceum. Raczej mało. Postanowiłam wybrać się do parku. Jest tam małe jeziorko w którym pływają kaczki. Znaczy podobno. Jeszcze nigdy tam nie byłam. Ruszyłam więc w stronę parku. Droga była cicha i spokojna. W okuł nie było prawie żadnej żywej duszy. Gdy dotarłam na miejsce usłyszałam  ciche gdakanie kaczek. Z zaciekawienia rozejrzałam się w około. Zobaczyłam, ze ja i kaczki to nie jedyne istoty nad jeziorem. Niedaleko brzegu pod drzewem siedział Error. Ubrany w tą samą bluzę co wczoraj, tylko z naprawionym rękawem. Czemu nie założył innej? To chyba nie wielka filozofia. Podeszłam do niego się   zapytać. Czytał akurat jakąś książkę wiec nie zauważył mnie od razu.  Gdy się zorientował spojrzał w moją stronę. Usiadłam koło niego, a ten poprawił kaptur i zamknął książkę. 

- Hej. Jak z ręką? Lepiej? - spytałam

Error przez dłuższą chwilę milczał i patrzył na taflę wody. Po  chwili jednak znowu spojrzał na mnie.

- Jest... Ok.... - Odpowiedział. Ale powiedział to z takim akcentem który sugerował mi, że koloryzuje on całą sytuację. 

-Error... powiedz mi prawdę... - powiedziałam pełna współczucia.

Error tylko wstał, zabrał książkę i odszedł mówiąc jeszcze ciche "do zobaczenia w szkole"...

Co ja zrobiłam źle?

-Time Skip-

Szłam właśnie na spotkanie z paczką w kawiarni. Marry zadzwoniła do mnie dziś i spytała czy chcę iść. Moja odpowiedz była oczywista.

Otworzyłam drzwi od kawiarni. Marry już tam była i żywiołowo machała do mnie. Choć nie musiała. Kawiarnia była pusta i była tam tylko ona i jakaś para w kącie kawiarni. Usiadłam. Zaczęliśmy czekać na resztę. Zamówiliśmy sobie obie w tym czasie napoje. I czekaliśmy. W końcu przyszedł Jacub a niedługo po nim Jin. Przysiedli się i również zamówili picie. Czekaliśmy już tylko na Error'a. Lecz nie pojawiał się z dobre 20 minut później.W końcu raczył pojawić się w kawiarni. Usiadł obok Jin i nic nie mówił.

-Coś zamawiasz? - Spytała Marry.

-Nie wiem... - powiedział obojętnie wlepiając wzrok w posadzkę.

-Em,...to może kawę?-Spytałam

-Nie...

Odpowiedział z obojętnością w głosie. Nadal był wlepiony w podłogę i nie za bardzo chciało mu się chyba na nas patrzeć. Resztę zdziwiło jego zachowanie. Nigdy podobno nie odmawiał kawy. A teraz tak po prostu siedzi i nic. Mimo to zamówiliśmy mu kawę na kasę Marry. Może ona mu poprawi humor? Przecież złamał on tylko rękę. Niech się cieszy, że nie złamał prawej. Wtedy to miał by trudno... Czekaliśmy ciut dłużej na kawę niż wcześniej. W kawiarni było tak cicho, że było słychać komara który pukał w okno szyby. W końcu ciszę przerwała Jin.

- Hej... nudzi mi się... - zaczęła marudzić.

-Uwierz m, ja też...- potwierdziła Marry

Wyglądało to jak by to było pierwsze ich spotkanie na którym się nudzą. Cisza w końcu ponownie zapanowała w kawiarni. Było słychać tylko dźwięk gotującej się wody. Po jakimś czasie przyszedł kelner z naszymi na napojami.  Wszyscy wzięli swoje kawy oprócz mnie bo ja oczywiście zamówiłam herbatę. Jedynie Error'a nie obchodziło to, że jego ulubione picie jest już gotowe do degustacji. Przez dłuższy okres czasu patrzył się smętnie w okno chyba rozmyślając na czymś bardzo ważnym, bo zapach kawy nawet mnie ( osoby która prawie wcale nie pije kawy) zachęcała do wypicia jej. Po jakimś czasie Error spojrzał łaskawie na stolik. Zobaczył kawę ale nie przejął się tym zbytnio bo znowu zaczął gapić w okno. Cisza była straszliwa. Jedynie było słychać jak kelner wyciera kubki i kładzie je na ladę. Wszyscy  oprócz Error'a skończyli już swoje napoje. Postanowiłam, że przerwę tą gęstą atmosferę...

-Jak z twoją ręką, co Error? - spojrzałam  w jego stronę. Nadal patrzył w okno lecz po chwili jakby nigdy nic wziął kubek i zaczął pić już zimną kawę.

- Naprawde nie możesz choć raz odpowiedzieć mi na pytanie? - Error zignorował mnie, wstał i whszedł z kawiarni  bez słowa. Popatrzyliśmy na siebie. Wszyscy byliśmy zaskoczeni jego zachowaniem.

-Pierwszy raz w życiu nie porzegnał się... - powiedziała Marry, wstając również od stołu. - Cóż... Ja chyba też już idę...

-Ja też... - Powiedziałam i również wstałam od stołu. Jin i Jacub również od niego wstali. Wyszliśmy z kawiarni, pożegnaliśmy się i rozeszliśmy się do swoich domów... Beznadziejny był ten weekend...

Per. Error

"Dzień 234"

" Znów nic nowego. Spotkanie w kawiarni. Naprawde orginalnie... Nie miałem jakoś dziś na to ochoty... Pierwszy raz o dawien dawna... Ledwo trzymałem ten cholerny kubek. Eh... Miałem poprostu dość i wyszłem... Niestety nie mam dziś co opisywać... Sorry"

Zamknąłem dziennik i zacząłem czytać książkę. Byłem zmęczony lecz nie mogłem zasnąć. Była chyba 22 lecz moje oczy jak zwykle nie pozwalają zasnąć... Eh... Trudno... Przynajmniej robie coś porzytecznego... Zacząłem czytać książkę lecz nic nie docierało do mnie co czytam, więc zamknąłem zrezwany książkę i spróbowałem jeszcze raz... Chyba nkedługo zasnę...

-Nastęny dzień-

Per. Error

Wstałem. Jednak udało mi się wczoraj zasnąć... Lecz nie pospałem za długo. Tym bardziej mój sen był bardzo płytki i czyłem jak mogę każdej chwili mogłem się obudzić. Chwiejnym krokiem poszłem się przebrać. Miałem z tym nie mały kłopot ale się udało Ubrałem się, wziąłem teczkę, poprawiłem kaptur i wyszłem. Nie miałem zamiaru dziś kupować jedzenia, więc poszłem odrazu do szkoły. Gdy do niej doszłem, ruszyłem w stronę klasy. Przyszedłem później niż zwykle, więc był już kilka osób w klasie. Wszedłem do pomieszczenia i wszyscy odrazu spojrzeli na mnie. Wtedy mi się przypomniało czemu. Ręka. Bez słowa usiadłem i czekałem na lekcje... Oto niedługo nadciąga piekło...

Maszta

1091 słów... Wiem mało.. Wybaczcie ale nie mam weny...

❤️❤️❤️

Error Story PLWhere stories live. Discover now