3. Korki

23 7 0
                                    

- Gdzie byłaś? - spytał szorstko tata.

Mój ojciec jest miłym człowiekiem ale jeżeli się go zaniepokoi umie być surowy i konsekwentny.

- Poznałam kolegów z klasy i załatwiłam sobie korepetytora - uśmiechnęłam się. Rysy taty od razu złagodniały i pojawił się szeroki uśmiech.

-To dobrze - odparł. Poszedł w stronę kuchni by zapewne zaparzyć herbatę. Poszłam za nim bo nie dokończyłam wypowiedzi.

-Przyjdzie jutro. Bedzie mnie uczył chemii. - Widziałam, że o wiele bardziej poprawiło mu to humor.

- A gdzie z nimi byłaś? - spytał tata. Widziałam to zaciekawienie w jego oczach.

-Byliśmy w kawiarni. - tata położył przed mną kubek gorącej herbaty.

-Dobrze, tylko jeżeli chcesz chodzić na takie wypady, wyślij mi sms, żebym nie martwił się jak głupi, tak jak dzisiaj. - popayrzył na mnie. Pokiwałam głową. Wiedziałam, że się o mnie troszczy i martwi. Wolała bym go więcej nie martwić.

-O której on przyjdzie? - spytał podając mi kubek ciepłego napoju. Spojrzałam niepewnie na telefon. Error jeszcze nie dzwonił ani nie napisał. Kurde...

-Jeszcze nie uzgodniliśmy... miał zadzwonić... - powiedziałam niepewnie.

-Mam nadzieję, że zadzwoni jeszcze dzisiaj bo muszę sobie dzień poukładać...

- 10 minut później -

Error nadal niedzwonił ani nie napisywał do mnie. Poszłam do pokoju i zaczełam go sprzątać. Nie chcę się potem wstydzić. Nie znam go jeszcze na tyle. On i ja musimy wzajemnie wyrobić o sobie nawzajem zdanie. Zaczełam układać ciuchy na półkach i już miałam zabierać się na dwór by wyrzuć śmierci, gdy nagle mój telefon drgął. Sprawdziałam powiadomienie.

^Nieznany numer^

>Hej :>

Chwilę się wachałam. Tata mnie uczulał bym nie odpisywała i nie odbierała nieznanych numerów. Poczekałam kilka sekund. Już miałam odwalić coś pisząc głupotę typu: "z kim mam przyjemność?" lub coś w tym stylu gdy nadle doszła druga wiadomość.

^Nieznany numer^

>Tu ten idiota i kawomaniak z kapturem ;>

Teraz byłam pewna, że to mój "Pan od korków". Postanowiłam szybko zapisać numer i mu odpisać. Zapisałam numer i napisałam:

[ tu będzie ich rozmowa SmSowa UwU
E-Error
L-Liljana]

^L- o hej! tu ta obrażalska ^^ ^

^E- XD

^L- wow! masz poczucie chumoru! D:^

^E- Specyficzne ale mam UwU. To o której się chcesz spotkać? ^

Cała rozmowa była raczej miła. Uzgodniliśmy datę pojawienia się jutro Error'a w moim domu. Podałam mu adres domu i pożegnałm się. Zdziwiło mnie, że umie posługiwać się emotkami i wgl, że rozmowa była jakaś taka... luźna? Nie wiem. Wróciłam do sprzątania pokoju. Jednak cały czas myślałam o tej rozmowie...

-Time skip na następny dzię bo nie chce mi się tego wszystkiego pisać :P-

Czekałam niecierpliwie. Error miał przyjść za 10 min, a ja stresuje się bardziej niż jak poszłam na swoją pierwszą wycieczkę szkolną. Nadle rozległ się dzwięk dzwonka do drzwi.
Otworzyłam je. Za nimi stał oczywiście, nikt inny jak Error. Pomachał do mnie niepewnie.

-h... hej. Wiem, że jestem wcześniej ale bałem się, że się spóźnię...

Zaśmiałam się cicho. Nie było niczym złym jak by się trochę spóźnił. To nie grzech ciężki...

-Czemu się śmiejesz? - zapytał chyba lekko zakłopotany.

-No bo nie zrobiłeś nic złego. Więc czemu się tłumaczysz? - zaśmiałam się cicho ponownie. Widać, że nie czuł się raczej w tej sytułacji komfortowo. Spojrzał na swoje buty, i tak stał. Zrobiło mi się trochę głupio.

-Wejdziesz? -spytałam się głupio.

Pokiwał tylko głową na znak, że tak i weszliśmy. Taty akurat nie było, więc przynajmniej Error mógł ominąć wzrok taty który był... dla chłopaków poprostu zabójcą. Wkroczyliśmy do mojego pokoju. Byłam dumna, że wyrobiłam się na czas z jego posprzątaniem. Przynajmniej jest dobre pierwsze wrażenie.

-Ładny pokój... - powiedział Error. Miło, że mu się podoba. Usiedliśmy przy biórku. Error wygrzebał ze swojej teczki podręczniki i ćwiczenia od chemii. Trochę się wtedy przestraszyłam. A co jeżeli zrobię z siebie idiotkę? Rozpowie to wszystkim w szkole? Jeśli tak mam przesrane....

Per. Error'a

Wyjąłem ostatnią rzecz z teczki którą był czarny piórnik z białymi paskami. Popatrzyłem na Liljanę. Była chyba lekko spięta. Patrzyła coały czas na biórko i nic nie mówiła.

-H.. hej. Wszystko ok? - spytałem niepewnie. Popatrzyła na mnie z lekkim strachem ale powiedziała:

-co?! nie! skądrze! - powiedziała tak nagle jakby się fopiro obudziła i powiedziano, że się pali. Popatrzyła na mnie z przerażeniem. Coś hej leżało na wątrobie.

-Coś cię gnębi? - poptrzyłem na nią. Ona ponownie spojrzała na mnie. Było widać w jej oczach mieszankę strachu i niepewności.

-Jeśli.... palne coś głupiego... Rozpowiesz to w szkole? Powiesz o tym kolegą z klasy? - Zaczeła zadawać masę pytań. Odwróciła odemnie wzrok.
Chyba serio się przestraszyła. Postanowiłem ją chociaż trochę rozśmieszyć. Postanowiłem obrucić jakoś wszystko w żart.

-Gdybym takich ów miał. - Zaśmiałem się cicho. Liljana popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem.

-co? - spytała

-No mógł bym powiedzieć kolegą gdybym ich miał... ale nie mam... A nawet jeżeli bym ich miał to i tak bym im nie powiedział jeżeli tego nie chcesz... mogę nawet nie mówić, że chodzisz na korki... - uśmiechneła się lekko.

-n.. naprawdę ? zrobił byś to? - Zapytała. Pokiwałem lekko głową. Odrazu poorawił się jej humor.

Otworzyłem książkę na obecnym temacie który omawialiśmy w szkole. Spytałem się czy go rozumie. Odpowiedziała, że nie. Nie rozumiała prawie żadnego tematu omawianego w poprzednim półroczu. Byłem lekko zrezygnowany. Dużo rzeczy które do niej mówiłem nie docierało do niej. Również wiele tematów się jej mieszało. Czułem się trochę jak z uczniem który jest na pierwszym roku chemii. Liljana była cała zrezygnowana i paliła się ze wstydu. Kiedy "nauczanie" dobiegło końca obydwoje nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Spakowałem niepewnie rzeczy do plecaka. Liljana patrzyła tylko na swoje buty. Nie odzywała się.

-Słuchaj... no... ten.. - zacząłem. Liljana popatrzyła na mnie.

-Wiem... nie musisz nic mówić. - Była już całkowicie zrezygnowana. Zrobiło mi się jej żal. Ale co ja mam zrobić?Jak ja mam nauczyć kogoś kto nic nie rozumie. Postanowiłem to przemyśleć. Poprawiłem kaptur i założyem swoje buty oraz płaszcz. Pożegnałem się z nią i wyszłem. Było jeszcze wcześnie. Może ok. 12 Postanowiłem się przejść do mojej ulubionej kawiarni i przemyśleć to wszystko. Ruszyłem w stronę oznaczonego celu. Powietrze było ciepłe i lekkie, przezco było przyjemnie iść. Postanowiłem zdjąć płaszcz bo było zbyt ciepło by go nosić. Wziąłem go pod pachę i ponowiłem "wędrówkę". Wszedłem do kawiarni i zająłem wolny stolik. Kelner przyjął zamówienie i poszedł w
stornę kuchni. Zacząłem myśleć o tym wszystkim. Co z nią zrobić? Nie umiem nic jej nauczyć. Popatrzyłem w stronę okna. Ulica była praktycznie pusta, pomijając kilku ludzi którzy przez nią przechodzili. Kelner przyniósł zamówiony napój i odszedł z zapłatą i napiwkiem. Zacząłem pić kawę. Jej lekko goszki smak odrazu mnie rozluźnił i sprawił, że zapomniałem przez chwilę o tych dość krępujących korkach.

- - - -

こにちわ

wkońcu coś wstawiłam więc jest dobrze XD... Wiem że piszę to dla powietrza ale teudno zapytam się tego powietrza... Muszę wam jakoś zrewanżować za nieobecność więc....
Chceta może książke z country humans? bo moge napisać ale nie wiem o którym shipie kufa XD

welp ...

Error Story PLWhere stories live. Discover now