||one||

405 38 91
                                    

Zakochanie zaślepia nas i odbiera zdolność do racjonalnego myślenia. Doprowadza do obłędu, bo na niczym nie da się skupić. Wszędzie jest tylko obiekt naszych westchnień, choćbyśmy nie wiem jak bardzo chcieli, aby było inaczej. Aby chociaż na moment uwolnić myśli od tej osoby i skoncentrować się na obowiązkach. Nic z tego. Ona tam siedzi dwadzieścia cztery na dobę przez siedem dni w tygodniu i nigdzie się nie wybiera. Zadomowiła się już na dobre i w sercu, i w głowie, i nijak nie idzie jej wypędzić. Odbiera zdrowy rozsądek. Już nie kierujemy się tym, co słuszne, a emocjami. Emocje. Uczucia. One... One są przeklęte. Zgubne. To właśnie one niszczą moją psychikę.

Autodestrukcja.

Wiem, że ta miłość jest dla mnie zła, toksyczna, ale nie potrafię się z niej wyleczyć. Przez nią robiłem rzeczy wbrew sobie i własnym regułom. Bo to mi kazało serce, które podążało za pragnieniem zaimponowania i zdobycia Klary.

Poznaliśmy się w klubie. Byłem z kumplami na piwie. W pewnym momencie jeden facet zaczął się do nas sadzić. Doszło do bójki. Oberwałem dość mocno. Dźwięk mojej głowy, uderzającej o podłogę długo odbijał mi się echem w uszach. Nie wiedziałem, co się dookoła mnie dzieje. Wtedy nade mną pojawiła się ona. Piękna jak anioł. Długie brązowe włosy spływały swobodnie po jej smukłych ramionach, a czekoladowe oczy patrzyły na mnie z przerażeniem i zmartwieniem. Uśmiechnąłem się i już chciałem rzucić jakimś komplementem, jednak całkowicie odebrało mi mowę. Nie wiem, czy to od uderzenia czy przez jej urodę. Nie potrafiłem wydusić ani jednego słowa. Chłopakom powiedziała, że się mną zajmie i żeby wracali lepiej do domu. Miała w sobie coś, przez co nie dało się jej odmówić, toteż ci posłusznie zwinęli się i poszli. W międzyczasie piękność zadzwoniła po taksówkę. Pomogła mi wstać, a ja wsparłem się lekko o jej ciało. Pachniała jak łąka pełna kwiatów, a przez jej dotyk po moim ciele przeleciał przyjemny dreszcz.

Doprowadziła mnie dzielnie do taksówki, która zaraz ruszyła. Głowa mi pękała, masowałem sobie skronie. Dłoń dziewczyny spoczęła na moim ramieniu, gładząc mnie po nim delikatnie.

- Jeszcze chwilkę - szeptała kojąco. Zajechaliśmy na jakieś osiedle. Bloki ustawione w jednym rzędzie, pokryte bladożółtym tynkiem, który oświetlał blask latarni, zdawały się być szeregiem klocków Lego wielokrotnie powiększonych. Piękność wprowadziła mnie do klatki jednego z tych budynków. Weszliśmy po schodach na trzecie piętro, co w moim stanie było nie lada wyczynem, ale udało się.

Posadziła mnie na brzegu wanny i zaczęła przemywać moją twarz środkiem odkażającym. Dopiero widząc na zużytej gazie szkarłatną ciecz, zorientowałem się, że z łuku brwiowego ciekła mi krew. Syknąłem nieco z bólu i skrzywiłem się.

- Przepraszam - powiedziała słabym głosem, a ja wciąż nie potrafiłem wydusić z siebie ani słowa, więc jedynie skinąłem głową. Wzięła mnie za rękę, powodując tym ciepły prąd, który przepłynął przez moje ciało.

- Połóż się - poinstruowała, wskazując na łóżko. Zdjąłem koszulkę. Widziałem, jak zmierzyła mnie wzrokiem i przygryzła wargę. Wyglądała tak kusząco, słodko, niewinnie. Posłusznie wykonałem jej polecenie, a ona szczelnie mnie przykryła, życząc słodkich snów. Zasnąłem niemalże od razu.

Na następny dzień obudziły mnie ciepłe promienie słoneczne, muskające moją skórę i piękny zapach tostów z serem i ziołami. Podniosłem się z łóżka, uprzednio się przeciągając.

- Cześć - wychrypiałem, podchodząc do niej, gdy krzątała się po kuchni. Lekko się wzdrygnęła, ale uśmiechnęła się na mój widok. - Przepraszam za kłopot i dziękuję za pomoc.

- Jednak umiesz mówić - zażartowała. - Nic nie szkodzi. Jak się czujesz?

- Już dobrze - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - Jak masz na imię? - spytałem po chwili wpatrywania się sobie w oczy.

Dziewczyna Szamana || Kartky · one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz