Rozdział 1

184 12 0
                                    

W mediach ubiór Louise. I przepraszam za rozdział, bo wydaje mi się, że jest... nieciekawy.
____

Drzwi od szafy wydają z siebie niezidentyfikowany dźwięk, kiedy je zamykam. Wkładam do plecaka kolejne rzeczy, które będą mi potrzebne. Wczoraj podjęłam trudną decyzję, ale czuję, że... nie będę jej bardzo żałować. Owszem, odczuję pustkę, nie mając przy sobie rodziców, ale w klasztorze będę miała wujka i... Tak naprawdę nie wiem kogo jeszcze. Ale się dowiem, będąc tam, bo nie wierzę, abym była jedyną mistrzynią jakiegoś żywiołu. O ile w ogóle nią jestem. Siadam na łóżku obok pakunku i przyglądam się podłodze. Po chwili słyszę drapanie w drzwi, po czym w szparze zauważam pyszczek mojej suczki. Wchodzi do mojego pokoju i od razu wskakuje mi na kolana. Uśmiecham się.

— Co tu robisz, hm? Przyszłaś się pożegnać? — pytam ze łzami w oczach.

Nike wydaje z siebie cichy pisk, jakby odpowiadając na moje pytanie. Głaszczę jej białą, niczym chmurka, sierść i patrzę jak zwija się w małą kulkę. Ogrzewa moje uda, leżąc w ten sposób, a przyjemne uczucie od razu rozchodzi się po całym moim ciele. Widzę, jak jej klatka piersiowa unosi się i opada wraz z kolejnymi oddechami. Uspokaja mnie ten widok, dlatego już po chwili wszystkie moje nerwy odchodzą w niepamięć. Powietrze opuszcza moje usta ze świstem.

Zerkam za okno. Rzucają mi się w oczy ludzie, którzy idą, śmiejąc się razem. Zastanawia mnie, jaka zabawna sytuacja miała wcześniej miejsce.

Sięgam po telefon, odblokowuję go wzorem, włączam aplikację z SMS-ami, wybieram odpowiedni numer i wystukuję odpowiednie słowa.

Hej, Caroline. Wyjeżdżam gdzieś i nie wiem kiedy wrócę. Chciałabym się z tobą pożegnać

Louise! Nie mówiłaś mi nic!

To była spontaniczna decyzja

Gdzie jedziesz?

To nieważne. Kiedy do mnie wpadniesz?

Zaraz będę.

Już nie odpisuję więcej. Odkładam telefon obok i czekam na przybycie przyjaciółki. Wzdycham, spoglądając na Nike, która spokojnie leży, przymykając powieki. Jeszcze dziś opuszczam dom, co wydaje mi się przykre i przygnębiające. Mam wrażenie, że podejmuję właściwą decyzję.

Po paru minutach słyszę kroki, a potem drzwi ktoś uchyla. Do pokoju wchodzi Caroline, jak zwykle nie pukając. Tak naprawdę jesteśmy dla siebie jak siostry, dlatego bez większego skrępowania wchodzimy wzajemnie do swoich domów, jak do swoich własnych. Uśmiecham się do niej. Ona pochyla się nade mną i obejmuje mnie ramionami, witając się. Odwzajemniam uścisk, po chwili ją puszczając.

— Czemu wcześniej mi nie powiedziałaś? — zaczyna.

— Napisałam ci, że to była spontaniczna decyzja — oznajmiam, obserwując ją kiedy siada obok mnie.

— Tak, ale to nie mógł być aż taki spontan.

— Wczoraj dostałam propozycję. Miałam wybrać jedną z opcji i w taki właśnie sposób wyjeżdżam...

— Dlaczego wybrałaś akurat tak? — pyta.

Wzdycham, wiedząc, że ona tego nie pojmie. Nie, żeby była głupia, ona po prostu nie ma takich potrzeb jak ja. Jednak nie mogę ominąć prawdy milczeniem – muszę się odezwać i spróbować jej wytłumaczyć.

Ninjago || Mistrzyni „rzadkiego żywiołu" [Remake] [nie kontynuuję]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz