Rozdział X. Im bliżej celu, tym dalej od siebie

147 13 1
                                    

Eric Reyes jako pierwszy następnego dnia udał się do kuchni na śniadanie. Pozostali najwyraźniej woleli dłużej pospać, dlatego od przeszło pół godziny mógł delektować się spokojem i zapachem świeżo parzonej kawy.

Zastanawiał się nad czekającymi ich zmianami - były one w końcu nieuniknione, skoro pojawiła się Irina Ambrose. Do tej pory działali całkowicie anonimowo i nikt, poza najbliższymi, nie wiedział, czym właściwie się zajmują (Syriusz nazywał całokształt ich pracy bardziej skutecznym zawodem aurorów, co niewiele mijało się z prawdą). Reyes nie lubił uprzedmiotawiać nikogo, ale nie mógł powstrzymać się od stwierdzenia, że przyjaciółka Blacka jest ważnym elementem, a może nawet i kluczem do kolejnej wyprawy. Nie widział powodu, żeby jej nie ufać, ale problem stanowił choćby fakt, że pracuje dla Ministerstwa. Poza tym, ich trójka od lat nie zajmowała się niczym innym, jak walką z niebezpiecznymi ludźmi. Mało kto potrafił wygrać z nimi w pojedynku, a umiejętności szpiegowskie przychodziły równie łatwo, co posługiwanie się różdżką. Czy więc Irina sobie poradzi, nawet jeśli nie ma już odwrotu?

Rad był jednak, iż w końcu czeka ich prawdziwe zadanie. Już od dłuższego czasu zajmowali się jedynie drobnostkami, a teraz? Wyglądało na to, że tajemnica Srebrnej Damy nie tylko sięga daleko w przeszłość, ale jest na tyle ważna, że pociągnęła za sobą całą organizację. Ludzie w czarnych maskach, którzy zaatakowali Ministerstwo Magii, z pewnością działają nielegalnie, a na dodatek w swoich szeregach posiadają już osoby, które miały na bakier z prawem.

To wystarczająca argumentacja, by nie odpuszczać i wsadzić ich za kratki.

Skrzypiące schody właśnie dały znać, że ktoś przyjdzie. Dokładnie kilka sekund później stanął w progu Black. Sprawiał wrażenie człowieka w pełni gotowego do wyjścia, a świadczyła o tym między innymi idealnie wyprasowana i ułożona biała koszula - dawny nawyk jeszcze z czasów Hogwartu.

— Idealna prezencja zawsze najważnejsza, co? — zapytał drwiąco Eric, powtarzając słowa przyjaciela.

— Naturalnie! — odparł z powagą, tak jakby od tego zależało jego życie.

Korzystając z tego, że są sami, Eric postanowił poruszyć jeszcze jedną kwestię.

— Skoro tak, to jak się dogadujesz ze swoją przyjaciółką? Słyszałem, jak wczoraj popisałeś się umiejętnościami prowadzenia rozmowy. A poszło ci tak świetnie, że nawet drzwi na tym ucierpiały.

Wspaniale, pomyślał Black.

— Daj spokój, nic się nie stało.

— Nie zapominaj, że nadal mieszkam na tym samym piętrze. Ale myślałem, że jesteście przyjaciółmi.

— Bo jesteśmy. Irina nic się nie zmieniła.

— W takim razie ma niezły charakterek — zaśmiał się Eric — ale ufasz jej, tak?

— No pewnie.

— Świetnie, więc zacznij rozmawiać z nią jak człowiek, bo nie da się ciebie słuchać.

— A od kiedy to mówisz mi, jak mam rozmawiać z kobietami? — oburzył się Syriusz.

Nadal uważał, że jest niezastąpiony w tej profesji.

— Odkąd widzę jak beznadziejnie ci to idzie.

Stare Przeznaczenie || Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz