Rozdział 19

397 13 4
                                    

Wróciłam i na razie tu zostaję, po długiej przerwie (za którą przepraszam) znów publikuję nowy rozdział. Miłego czytania ❤️

                    🖤⚫🖤⚫🖤

Siedziałem przy niej i wpatrywałem się w jej piękne oblicze. Postanowiłem, że jeśli się obudzi znajdę malarza, najlepszego w całej ogromnej stolicy. Niech namaluje obraz mojego anioła.
- Kocham Cię - szepnąłem, minęło dopiero kilka dni, medycy nie wiedzą za ile się wybudzi. Jedno jest pewne jeśli nie w tym miesiącu, można uznać ją za martwą. Za kilka minut zaczynają się ważne obrady divanu, na których muszę być. Pożegnałem się z moją nieprzytomną żoną całując ją w zimne i blade czoło.

Komnata Geverhan sultan

Mała sułtanka niemal całkiem ozdrowiała, jedynie kaszel czasami męczył siostrzenicę sułtana. Mała Akile chciała już bardzo wyjść na świeże powietrze.
- Mamo, mogę już wyjść do ogrodu? Jestem już zdrowa. - zapytała i odkaszlnęła.
- Oj nie wiem. - na twarzy Geverhan sultan malowała się troska.
- Proszę...
-Seyda hatun ! - sułtanka przywołała młodą czarnowłosą służkę z nisko osadzonymi, małymi jak węgielki oczami.
- Tak Sultanim?
- Pójdziesz z sułtanka Akile do ogrodu. Ubierz jej płaszczyk, dziś wieje dosyć mocny wiatr. - poleciła i poszła do hammamu zostawiając córkę z zaufaną opiekunką.
Wiatr rzeczywiście dawał o sobie znać, rozwiewał włosy dziewczynki w różne strony. Mała nie przejmowała się tym i podziwiała kolorowe, kwiaty z dużymi płatkami. Spojrzała przed siebie i zauważyła niewiele starszą od niej dziewczynkę. Była skromnie ubrana, w przeciwieństwie do niej samej. Mama uwielbiała ją stroić szczególnie w różowe sukienki.
- Seyda, kto to jest? - zapytała
- To sześcioletnia Çiçek. Robi bukiety dla sułtanek i utrzymuje tym rodzinę. Sułtanka Mihrimah jej pomogła.
- Myślisz, że zrobi też dla mnie?
- Na pewno sułtanko.- odpowiedziała i zaraz ruszyła za biegnąca dziewczynką
- Zaczekaj!
Akile stanęła naprzeciwko wyprostowanej Çiçek.
- Część, jestem Akile siostrzenica sułtana Mustafy. Ty to Çiçek. - przywitała się z uśmiechem na ustach
- Tak sułtanko.
- Akile, mów mi po imieniu. Zrobisz dla mnie bukiet?
- Dobrze, ale mi pomożesz.- uśmiechnęła się, co odwzajemniła sułtanka.
Gdy śliczny bukiecik był już gotowy, sześciolatka usiadła pod rozłożystym dębem i wzięła do ręki kilka różnokolorowych, drobnych roślin.
- Co robisz? - zaciekawiła się Akile
- Wianek. O gotowy!
Nałożyła wiązankę na główkę małej sułtanki. Wyglądała ślicznie.
- Sułtanko, pora wracać do twojej matki. Na pewno już się martwi. - powiedziała Seyda i wzięła Akile za rączkę. Obie wróciły do pałacu.
- Córko, co ty masz na głowie? - Geverhan sultan, zdjęła wianek i obróciła go w różne strony.
- Çiçek mi go zrobiła. - niepewnie popatrzyła na mamę
- Ta córka pijaka? Przecież to nie godzi się by ty córka sułtanki z krwi i kości, bawiła się z Çiçek i nosiła na głowie jakieś kwiatki. - sułtanka podniosła głos, chciała wytłumaczyć córce z kim może się zadawać.
- Ale Mihrimah... - matka
przerwała jej
- Ona leży teraz nieprzytomna, a taką sprawą sułtanowi nie będę truć głowy. - mała sułtanka wybiegła z komnaty, prosto do lecznicy. Żona sułtana była tam sama.
- Pomóż mi z mamusią, ja lubię Çiçek, a ona mówi że to córka pijaka. - prosiła
Ciało sułtanki nawet nie drgnęło, po policzku Akile spały łzy.
- Obudź się! - zaczęła energicznie ruszać delikatną dłonią.
- Ej skarbie przestań - do komnaty weszła zmartwiona Geverhan.
- Przestań! - krzyknęła i przytuliła córkę.

                    ♣️⚫♣️⚫♣️

Obrady divanu

- Panie - po rozpoczęciu zebrania, zaczął przemowę Ahmud pasza.
- Persowie zbroją wojska. Jest ich coraz więcej, nie wiemy czy nie wyruszą na nas.- dodał i popatrzył wyczekująco na padyszacha.
- Ahmud paszo, dowiedz się tego, a ty
Kemankes zajmij się przygotowaniami do wojny.
To już było pewne, za kilka miesięcy dojdzie do krwawej wojny.
Potęga Imperium Osmańskiego zmierzy się ze sprytem Persji. Jakie będą straty? Ile tysięcy ludzi zginie, pójdzie na pewną śmierć? Czy kogokolwiek poruszy widok zabijanego przez niego wroga?
Odpowiedź jest prosta i krótka - nie.
Sułtan Mustafa nie był bezlitosnym władcą jak jego dziad. Był sprawiedliwy, ale czy za czasów jakiegokolwiek padyszacha, powstrzymano rozlew drogiej sobie krwi?
Osmani i Persowie, dwa stare rody walczące że sobą niemalże od początku istnienia. Ta wojna jest nieprzewidywalna, nie do opanowania. Sieje zniszczenia, w powietrzu czuć wtedy już tylko zapach krwi.
Mustafa zakończył obrady, poszedł do komnaty i rozpoczął obiad.
pukanie do drzwi
- Gel! - wszedł Bayezid Bey. Miał na sobie zielony kaftan i tego samego koloru turban. Ukłonił się i zachęcony gestem sułtana usiadł, na jednej ze zdobionych puf.
- Co cię sprowadza, przyjacielu? - zapytał padyszach.
- Tak hünkarm. Znaleźliśmy ciało głównej medyczki, została zamordowana. - na twarzy Mustafy malowało się zdziwienie
- Uznałem, że to ważny trop. - dodał Bey
- Masz rację. Dalya była tu u mnie wtedy z medyczką, musiała być ona zastępczynią tamtej. - zastanowił się
- Przesłuchaj ją może wszystko ci wyśpiewa.
- Masz rację, panie. - Bayezid skłonił się i wyszedł.
Śledztwo coraz bliżej miało się ku końcowi. Teraz najważniejsze by Mihrimah wybudziła się.
- Pójdę do niej. - zadecydował w myślach i już po kilku minutach siedział przy łóżku swojego anioła.

Słońce i księżyc - wspaniałe stulecie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz