Najkrótsza droga do serca? Chloroform

976 45 12
                                    


Namjoon wstał dzisiaj wcześniej niż zazwyczaj, na długo przed budzikiem, przez co od razu miał zły humor.

Przeczesał zgrabnymi, długimi palcami potargane od snu włosy, przeciągnął się i ziewnął gardłowo. Szybko założył na swoje nagie ciało jedwabny szlafrok u udał się do kuchni, by odprawić codzienny rytuał, a mianowicie wypicie podwójnego espresso oglądając Seul pogrążony w porannej mgle.

Szybko jednak znudziło mu się to zajęcie, więc postanowił szykować się powoli do pracy.

Poszedł do łazienki, żeby wziąć szybki, zimny prysznic na rozbudzenie. Po skończonej czynności owinął biodra ręcznikiem I poszedł się ubrać.
Tego dnia postawił na powagę, wiec ubrał klasyczny, droższy niż dom przeciętnego Koreańczyka, szyty na miarę garnitur i równie drogą koszulę. Chciał dzisiaj pokazać swoim wyglądem, kto tu rządzi.

Założył również zegarek matki Rolex i po wzięciu najważniejszych rzeczy, ruszył do wyjścia z apartamentu.

Wyszedł przed budynek I zaciągnął się zanieczyszczonym powietrzem, którym oddychały również re ohydne niższe warstwy społeczne. Aż mu się żygać zachciało kiedy o tym pomyślał. Była to jedyna rzecz, na którą niestety nie mógł nic poradzić.

Z tą myślą przeszedł przez wąski chodnik, po drodze otwierając swój drogi samochód. Gdy tylko wsiadł, z piskiem opon ruszył do miejsca swojego biura. Przez całą podróż w tle cicho grało radio, na które prezes nawet nie zwrócił uwagi.
Gdy już miał zamiar wysiadać, usłyszał urywek wiadomości z ostatniej chwilio złapanym gangu, zajmującym się handlem niewolnikami. Nie zrobiło to na mężczyźnie zbytniego wrażenia, ale informacja ta ciągle chodziła gdzieś z tyłu jego głowy.

Starał się zająć czymś innym myśli jednak to ciągle wracało, niezwykle go irytując.

Jak miał w zwyczaju swoje humorki przelewał na niczego niewinnych pracowników. Jednak szybko mu się to znudziło, więc powolnym krokiem udał się do swojego gabinetu.

Usiadł na wygodnym, skórzanym fotelu i zamyślił się głęboko, przymykajac powieki, przetwarzał informacje, które od rana nie dawały mu spokoju.

Nagle, z jego gardła wydał się niski pomruk, po czym zaśmiał się psychopatycznie.

Wreszcie wiedział co jest mu potrzebne do pełnego szczęścia. Potrzebował czegoś, na czym mógł pokazać w specjalny sposób jego władzę i potęgę.

Wstał gwałtownie, zarzucił marynarkę na ramię i szybko ruszył ku wyjściu. Przechodził przez biura pracowników, którzy ze strachem, pospiesznie kłaniali się swojemu szefowi. Ten jednak nie zwracał na nich najmniejszej uwagi.

Szybko wyszedł i zaczął się kierować w miejsce w którym był poprzedniego dnia. Powstrzymując się od odruchów wymiotnych z impetem pchnął drzwi do taniego baru. Uśmiechnął się półgębkiem widząc przerażonego kucharzyka. Patrząc mu prosto w oczy usiadł przy stoliku. I siedział... Speszony chłopak uciekł na zaplecze.

Namjoon wygrzebał miniaturową kamerkę z kieszeni i przyczepił w najmniej widoczne miejsce, ale tak, aby miał dobry widok na cały bar. Wyciągnął również swój notes i długopis. Otworzył na czystej stronie. Napisał numer jeden.

-Kim Seokjin, powiadasz? -powiedział pod nosem

W tym czasie młody kucharz zdążył już opanować emocje i po kilku głębokich wdechach podszedł do zdecydowanie najdroższego klienta.

-Proszę pana, nie chcę przeszkadzać - zaczął nieśmiało splatając palce za plecami - ale czy zdecydował się pan, na co ma ochotę?

Namjoon uśmiechnął się przeciągle.

-Tak. Mam ochotę na ciebie - spojrzał zszokowanemu mężczyźnie głęboko w oczy - Tylko ostrzegam, nie lubię długo czekać.

-Przepraszam, pan mnie chyba z kimś pomylił...-odpowiedział coraz bardziej spanikowany Jin

-Ja nigdy się nie mylę- odpowiedział biznesmen ściszonym głosem- a poza tym, nie jest to przypadkiem lokal przyjazny klientom?-zapytał już normalnie- nie czuje się mile potraktowany, liczę na rekompensatę- uśmiechnął się chytrze mężczyzna.

- Co pan ma na myśli poprzez „rekompensatę"? Mogę przynieść panu najwyżej herbatę albo Sprite'a... nasz budżet jest ograniczony - chłopak nagle zaczął płakać - Pochodzę z biednej rodziny, ledwo wystarcza mi pieniędzy na rachunki, nie mówiąc już o dobrej jakości składnikach do dań! Nie wiem co mam robić...

Namjoon uśmiechnął się i złapał mężczyznę za ramię. Szybkim ruchem wstał i popchnął Jina sadzając go na tanim stoliku, zanim ten zdążył zareagować. Biznesmen stanął pomiędzy nogami starszego mężczyzny.

- Co powiesz na to, żebym cię kupił?

- J-jak to k-kupił? Chodzi panu o restaurację? To rodzinna firma, wiec raczej nie...- chłopak spuścił głowę
-hahaha, ależ ty jesteś głupiutki- powiedział przez śmiech biznesmen- Nie chce tej rudery zabitej dechami. Chcę ciebie. Calusieńkiego.

Jin dopiero po chwili zrozumiał sens słów wypowiedzianych przez młodszego mężczyznę. Podskoczył przerażony i chciał uciec, jednak nie wyszło mu to, ponieważ od razu poczuł męskie dłonie przyciskające jego uda do blatu.

-Oiii chłopcze, ode mnie tak szybko nie uciekniesz- Namjoon pochylił się nad Jinem i westchnął mu cicho do ucha - nawet jeśli by ci się to udało to ja i tak cię znajdę, ponieważ od dziś należysz do mnie- powiedział zmysłowo i polizał płatek jego ucha.

Nagle zadzwonił dzwoneczek oznajmiający, że ktoś wszedł do baru. Kim odsunął się od przerażonego chłopaka i poszedł w kierunku wyjścia. Jednak w drzwiach zatrzymał się ostatni raz i odwrócił lekko głowę w bok nie patrząc na młodszego.

-Pamiętaj o tym co ci powiedziałem. Jeszcze się spotkamy.

Przez następny tydzień Namjoon przygotowywał i dopracowywał swój plan. Dzięki wcześniej zamontowanej kamerce obserwował codzienne życie Kima Seokjina.

Piątkowy wieczór to idealna pora na porwanie kogoś...
Wziął torbę z wcześniej przygotowanymi „sprzętami" i skierował się w stronę znajomej już knajpki na kolację.

Kiedy doszedł na miejsce w restauracji nie było żadnych innych klientów.

Nie będzie świadków...

Namjoon ciągle obserwując poczynania chłopaka, jak najciszej wszedł do lokalu i po założeniu rękawiczek, szybko przekręcił tabliczkę informującą o zamknięciu.

Poszedł cicho na zaplecze i zauważył swój cel jedzący spokojnie obiad z plastikowej miseczki.

Zadowolił go jeszcze jeden fakt, a mianowicie to, że chlopak miał w uszach słuchawki. Stanął tuż za nim, pochylił się nad jego uchem ze szmatką nasączoną chloroformem  przygotowaną w dłoni. Drugą zaś zwinnie wyciągnął słuchawkę z ucha chłopaka
- Mówiłem że wrócę, kochanie- wyszeptał cicho i od razu przyłożył materiał do twarzy starszego. Chłopak zaczął się szarpać, ale nie zdążył za wiele zrobić, jego ciało już traciło siły. Chwilę przed zupełną utratą świadomości:
-Śpij dobrze kochanie, bo niewiadomo kiedy będziesz miał szansę dobrze się wyspać~

Namjoon złapał nieprzytomnego Seokjina i wyprowadził z lokalu, gasząc światło i zamykając drzwi na znaleziony na stole klucz. Zapakował mężczyznę do samochodu i odjechał w kierunku swojego domu uśmiechając się zwycięsko.

Take It OffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz