Duża grupa kotów szła przez las. Wszyscy byli przerażeni, na pewno będą ofiary i to nie jedna czy dwie,tylko więcej dużo więcej.
Brązowe futro ich przywódcy błyszczączało w świetle księżyca. Obok niego szła mniejsza srebna pręgowana kotka.-To na pewno jedyne wyjście? -miałkneła kiedy mieli wyjść z lasu.
-Tak, Srebrne Niebo to jedyne wyjście-
Odparł brązowy kocur i wyszedł z lasu na polane, która dzisiaj miała stać się polem bitwy. Czekała tam już druga grupa kotów. Na przedzie siedział duży biały kocur.-Witaj Drewniana Gwiazdo- miałknął zdziwnym spokojnie biały kocur wstając. -trochę wam zajęło dojście aż tutaj. -
Srebrne Niebo spojrzała w zielone oczy białego kocura
-Możliwe Kle jednak leśne klany się nie podadzą- odpowiedział Drewniana Gwiazda i dał znak ogonem by przygotowali się do ataku.Srebna kotka przygotowała się. Czuła zapach strachu nie tylko własnego każdego kota na polanie poza przywódcami. Kieł wydał rozkaz. Bitwa rozpoczęła się. Srebrne Niebo walczyła z wrogim kotem. Kocica nie znała go, jej ostre pazury cieły jego grube futro. Ciemno rudy kocur popełnił błąd i przepłacił życiem.
Coś skoczyło na nią przyszpilowują do ziemi i pozbawiając tchu. Poczuła jak ostre pazury drapią jej pysk. Wyrwała się i opłaciła się tym samym.
*
Bitwa trwała już długo. Wtedy Kieł wydał triunfalny okrzyk. Srebrne Niebo spojrzała w tamtą stronę. Większość futra białego kota była pokryta szkarłatną cieczą. Trawa w okolicy miała rdzawy kolor.
Jednak kocur pochylał się nad ciałem brązowego kota. Kocica rzuciła się na niego sycząc wściekle. Jej długie pazury cieły skórę kota. Czuła jakby jej wojowniczy przodkowie byli tu z nią i walczyli. Ugryzła kocura w gardło zabijając go. Rozejrzała się. Wrogowie uciekli. Straty... duże z jej klanu zginęły trzy koty. Z klanu Sokoła pięć a z Jastrzębia dwa.
-Drewniana Gwiazda był dobrym przywódcą,ale napewno mu dorównasz- odparł czarny kocur.
-Dziękuje Pumia Gwiazdo że we mnie wierzysz - miałkneła cicho. - ale ja nie podołam.- spojrzała na czarnego kocura. Nie dostrzegła nawet że zbliża się do nich złoty kocur o dłuszej sierść na szyj tworząc coś na kształt lewiej grzywy.
-Wiesz dlaczego Drewniana Gwiazda nadał ci takie imię? - spytał się patrząc na nią brązowymi oczami. Kotka pokręciła przecząco głową chodzi wiele razy o tym myślała, to nigdy nie wymyśliła czegoś sensownego.-Bo jesteś jak naszi waleczni przodkowie na Srebrnej Skórze, a sama wyglądasz jak gwiazdy -
Echo jego słów rozbrzmiało w głowie kocicy, i była pewna że będzie pamiętać te słowa już zawsze.
-Dziękuję ci Lwia Gwiazdo - miałkneła szara wojowniczka.- za wszystko.-
Lwia Gwiazda skinął głową w odpowiedzi.-Jutro wyruszysz - miałkneła ruda medyczka.- Niechorzu klan Gwiazd ma cie w opiece, wybrał wspaniałego kota na przywódce klanu Sowy-
Koty z klanu Sowy, przytakneły jej. Choć każdy wiedział że nie jest z klanu.
*
-Wiewiórcze Serce, czy klan Gwiazdy przysłał ci jakiś znak?- spytał brązowy kocur siadając obok rudej medyczki.
-Nie Drewniana Gwiazdo- skłamała Wiewiórcze Serce machając nerwowo ogonem. Nie lubiła kłamać, jednak nie umiała powiedzieć Drewnianej Gwieździe że za nie dalej niż kilka sezonów zginie.
Na polanke wbiegł ciemny kocur, w pysku trzymał małe kocie w tym świetle wyglądające jak gwiazda.
Czyżby przepowiednia zaczeła się spełniać?, pomyślała kotka.
-Ukradłeś kociaka jakiemuś klanu, Sokole Oko?- spytał patrząc na kociaka Drewniana Gwiazda.
Sokole Oko odłożył kociaka na miękką trawę i pochylił głowę z szacunkiem.-Nie Drewniana Gwiazdo, to kocie znalazłem nie daleko Srebrnej Skały - odparł ciemny kocur, kociak pisnełą jakby na potwierdzenie jego słów.-nie ma na sobie zapachu-
-Skoro tak to zatrzymamy je- miałknął brązowy kocur. -Nazwę je Srebro, spytaj się jakiejś karmicielki czy się nim nie zajmie.-
-Nią- mruknął Sokole Oko i zabierając kocie odszedł w stronę żłobka.