vicious circle.

53 4 3
                                    

Rozejrzałem się dookoła, następnie spuszczając wzrok na maleńki bilet, który trzymałem między wskazującym, a środkowym palcem.

Londyn, Anglia

Otworzyłem szerzej oczy, widząc równo wydrukowaną nazwę miejsca, do którego miałem się dostać.
Instynktownie położyłem walizki obok siebie i jednym ruchem przedarłem niewielką karteczkę - bilet prosto do piekła.

Wszystko dookoła mnie zniknęło w jednej sekundzie. Stałem sam na po środku niczego.
Dosłownie.
Zniknęły pociągi, numery peronów, ławki.
W tamtej chwili zaczęło mi brakować nawet tego irytującego, dobiegającego zewsząd dźwięku grania na gitarze, który można było usłyszeć za każdym możliwym rogiem.

Jednak tak samo szybko jak świat zniknął, tak samo szybko powrócił w nienaruszonym stanie.
A w mojej dłoni po raz kolejny znalazł się świstek papieru.

I wtedy do mnie dotarło, że w tej grze jestem tylko pionkiem.

Przełykając z trudem ślinę, wzrokiem odnalazłem właściwy numer pociągu. Niedługo później, nim tak naprawdę zdążyłem się obejrzeć, byłem już w drodze do miejsca prosto z moich koszmarów.
Podświadomie wiedziałem, dlaczego tajemnicza siła prowadzi mnie właśnie tam.
Mimo że z całych sił starałem się to wyprzeć, nowe informacje uderzały we mnie z coraz większą siłą.

Obserwowałem widok za szybą. Skupiałem swoją uwagę na każdym drobnym i na pozór nieznaczącym punkcie.
Miałem nadzieję, że ta podróż będzie trwała w nieskończoność. Nie chciałem, aby kiedykolwiek dobiegła końca. Nie chciałem dotrzeć do celu mojej podróży.

Wiedziałem, że wszystko rozpocznie się na nowo wraz z moim ponownym przybyciem do stolicy Anglii.
Od dłuższego czasu przeczuwałem, że będę musiał tam wrócić.

W końcu od przeznaczenia nie da sie uciec, a przeszłość nigdy tak naprawdę nie jest tylko zamkniętą historią.

Podróż trwała krócej niż powinna. Zdecydowanie zbyt krótko.
Nie zdążyłem się przygotować do tego, co miało się wydarzyć
Jeśli do czegoś takiego w ogóle dało się przygotować..

Chciałem zostać na swoim miejscu, nie wychodzić z pociągu, pozostać w nim choćby na zawsze.
Jednak coś kazało mi wstać i postawić pierwszy krok na ziemi.

Przeklętej ziemi.

Od tamtej pory wszystko było już tylko kwestią czasu. Każde wydarzenie, które miało miejsce było z góry zaplanowane.
Byliśmy marionetkami.

Byliśmy.
Bo od samego początku nie byłem w tym sam...

lipiec, 2006

-Zaczekaj! - krzyknąłem, potykając się o własne nogi. - To oszustwo! - brakowało mi oddechu, ale nawet ten fakt nie powstrzymał mnie przed kontynuowaniem pościgu.

-Nie dogonisz mnie! - Liam śmiał się tak, że ciężko było mu złapać do płuc powietrza. I prawdopodobnie biegłby dalej, gdyby jego oczom nie ukazał się ogromny, robiący olbrzymie wrażenie, las.

Brunet na chwilę sie zatrzymał, jakby chciał przeanalizować całą sytuację. Kiedy jednak dostrzegł, że znajduję się już bardzo blisko niego, podjął decyzję niemal natychmiast.
Pobiegł przed siebie, jednocześnie wchodząc do lasu, który wyglądał jak jeden z tych, które można zobaczyć w połowie pospolitych horrorów puszczanych po 23:00.

Liam nie zważał na fakt, że go wolałem. Starałem się zrobić wszystko, żeby go zatrzymać. Mimo że nie bałem się horrorów, to czułem pewnego rodzaju respekt przed dziwnie wyglądającymi miejscami.
Tak po prostu.

-Na co czekasz Loueh? - jego głos był w połowie kpiący. Jakby śmiał się już nie tylko z ogólnej sytuacji, ale i ze mnie. - Spękałeś? - patrzył na mnie odrobinę prowokująco.
Przygryzłem wnętrze policzka, nie chciałem wyjść na ciotę. Nie bałem się.

-Już idę - odpowiedziałem bez chwili zastanowienia. - Po prostu zaraz będę musiał wracać - wskazałem kciukiem na miejsce za sobą, ciągle jednak idąc przed siebie w kierunku przyjaciela.

-Jasne - prychnął. - Wystarczyło powiedzieć, że się boisz - na jego twarzy widziałem malującą się kpinę. Sprawiało to, że czułem się jeszcze gorzej.
Brązowooki złapał za gałąź jednego z drzew i ruszył w moim kierunku. - Ja tam się niczego nie boję - wzruszył ramionami.

Westchnąłem, czując się odrobinę zawstydzony. Liam był ode mnie starszy i w moich oczach zawsze uchodził za tego odważniejszego, silniejszego i mądrzejszego. Mimo że nigdy nie przyznałem tego na głos.

Znałem swoją godność.

Zupełnie nie jestem w stanie określić, co dokładnie wydarzyło się zaraz później.
Spuściłem wzrok z Liama być może na sekundę, jednak kiedy z powrotem próbowałem go odszukać swoim spojrzeniem, musiałem spojrzeć niżej.

-Co ci się stało? - skrzywiłem się, widząc chłopaka siedzącego na ziemi.

-Zahaczyłem się - jeszcze bardziej się wykrzywił, udzielając mi odpowiedzi. - Na co się tak gapisz, może byś mi pomógł? - burknął.
Dopiero wtedy dostrzegłem, że chłopak zaczepił się koszulką o gałąź, którą niedługo wcześniej trzymał.

Podszedłem do niego w tej samej chwili, nie do końca świadomie przekraczając granicę między lasem, a łąką.
Od razu złapałem za jego już nie do końca biały T-shirt. Udało mi się uwolnić Liama z sideł drzewa po niecałej minucie. Właściwie nie było w tym nic trudnego.

-Moze powinniśmy już wracać? - zapytałem, kiedy moja wyobraźnia sama zaczęła tworzyć dźwięki, które rzekomo docierały do mnie z wnętrza lasu.
Gdy przez dłuższą chwilę nie otrzymałem odpowiedzi na zadane pytanie, zwróciłem wzrok na brązowookiego.

Liam, udając lekceważący stosunek do zadanego przeze mnie pytania, wzruszył ramionami. - Możemy wracać - mruknął dodatkowo pod nosem.

Stanąwszy po tej bezpieczniejszej części od razu poczułem pewnego rodzaju ulgę, której prawdopodobnie nie było po mnie widać.
Jednak ja zdecydowanie odetchnąłem.

Spojrzałem zmarszczonym wzrokiem na Liama, kiedy ten po chwili nie znalazł się tuż obok mnie.

-Na co czekasz? - zapytałem odrobinę poddenerwowany. - Mam ci wysłać zaproszenie?

To był moment, w którym Liam rzucił mi ostatnie spojrzenie.
Ostatnie świadome spojrzenie.

Bo później tych spojrzeń było wiele.
Jednak już żadne tak naprawdę nie należało do niego...

• • •
od autorki:
mój powrót tutaj na stałe zbliża się coraz większymi krokami
nie wiem czy bardziej mnie to ekscytuje, czy cieszy
Właściwie wiem tylko tyle, że oficjalnie planuję do was wrócić 13.04 z samego rana.

Po powrocie chcę zmienić ikonkę i myślę także nad zmianą nazwy.
Chcę, żeby to był mój nowy start.
Chciałabym znowu być tak aktywna jak byłam kiedyś i chciałbym, żeby wszystko po prostu było mniej więcej po staremu.

Ten rozdział to coś w rodzaju dodatkowego wkładu, żebyście nie zapomnieli o tym, że ciągle istnieję 😂
Dziękuję za cierpliwość i obecność każdego z was♡

Natalie x

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 28, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

silence • larry • soonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz