Rozdział 3

71 10 4
                                    

W pierwszej kolejności pojechaliśmy do kawiarni, bo zostawiłem tam portfel. Kiedy tylko wszedłem do tej knajpki, nie zacząłem rozglądać się za portfelem, tylko za tą niezwykłą dziewczyną. Przemieszczała się pomiędzy stolikami w tym swoich czarnych jak węgiel warkoczach. Poruszała się tak sprawnie po tej kawiarni z zamówieniami, które niosła w jednej ręce na tacce. Wziąłem głęboki wdech, bo na jej widok oniemiałem. Była piękna, bardzo piękna.

- Remek — szturchnął mnie Maciek — Gapisz się na nią już pięć minut.

- Co? - odparłem zdziwiony, oderwałem od niej wzrok i dopiero zauważyłem, że Dawid i Maciek patrzą na mnie ze śmiechem.

- Remku zagadaj do niej — zachęcił mnie mój wpisany w akta ojciec. Zawahałem się, gdzie taka piękna dziewczyna zwróci uwagę na mnie. Na chłopaka z domu dziecka.

- Nie, nie. Idę po ten portfel — odwróciłem głowę i ruszyłem do przodu. Nie zauważyłem tej ślicznej dziewczyny i wpadłem prosto na nią, wylewając napoje na jej strój. Czerwono- biały kombinezon został oblany sokiem pomarańczowym i porzeczkowym. - O kurde!

- Co robisz!- krzyknęła i odsunęła się, upuszczając tackę. - Wiesz, że ktoś za to będzie musiał zapłacić?

- Przepraszam, ja... Nie zauważyłem cię, przepraszam. Ja za to zapłacę, nie martw się — mówiłem, jak nakręcony — I wypiorę ci ten strój.

Na te słowa nastolatka wybuchła śmiechem, który był równie powalający, jak jej wygląd. Jej drobne białe ząbki delikatnie zagryzały przy tym dolną wargę, a w policzkach tworzyły się dołeczki. Na koniec jeszcze był ten malutki nosek, który poruszał się w rytm jej śmiechu. Zahipnotyzowała mnie.

- Nie musisz mi prać stroju, głuptasie — założyła kosmyk swoich czarnych włosów za ucho. Miała, co prawda warkocze, ale po bokach opadały jej samotne kosmyki. Chciałbym je pozawijać na swoje palce i wdychać ich zapach. Na pewno jest cudowny, jak i właścicielka. - Chodźmy do baru, to podam ci cenę za te napoje.

Ruszyłem za nią uśmiechnięty i wtedy zatrzymał mnie Maciek.

- Stary, jak jej zapłacisz skoro, nie masz portfela, a nawet jak go znajdziesz, to on jest pusty- przypomniał mi przyjaciel, a mi się poszerzyły źrenice. Jestem idiotą.

- Ja zapłacę — zaoferował się Dawid, dzięki czemu mogłem odetchnąć z ulgą. Poszedłem za dziewczyną do baru i oparłem się o blat. 

- Mój... - zacząłem i chyba nie umiałem tego powiedzieć. Nigdy na nikogo nie mówiłem ''tato''. Dawid co prawda nie był nim biologicznie, tylko go wpisano w kartę, ale widać było, że się poczuwał do ojcostwa. Nie wiem już sam, co mam myśleć. 

- ...tata zapłaci - powiedział za mnie Dawid i wyjął portfel - Ile się należy?

- Dziesięć złoty - odparła nastolatka i wzięła od Dawida pieniądze - Dziękuje

- A przepraszam, ale zgubiłem tu portfel widziałaś go może? Taki czarny

- Tak, odłożyłam go - powiedziała z uśmiechem - Zaraz przyniosę 

Nie było jej chwilę, bo zniknęła na zapleczu, jednakże nie trwało to długo, bo zaraz ujrzałem jej cudowną sylwetkę. 

- Proszę Remigiuszu - puściła mi oczko, odwróciła się na pięcie i wróciła do pracy. Nie zdążyłem nawet zapytać, jak ma na imię. Ona wyczytała w moim dowodzie, cwaniara. Ciekawska na dodatek, bo zajrzała tam i wyszukała moje dane. 

- To chodź, Remigiuszu - Maciek objął mnie ramieniem po przyjacielsku i wyszliśmy. Oczywiście obaj mieli niezły ubaw.

Ja jednak myślałem nad jej imieniem. Jak ta tajemnicza piękność mogła się nazywać. 

- Chodźcie, mamy kawał drogi przed sobą. Zakopane trochę daleko - odparł Dawid i ruszył w stronę swojej pracy. 

- Gdzie my idziemy? - zapytał Maciek, a ja trzymałem z całych sił portfel w rękach. 

- Zaparkowałem obok stacji - odpowiedział przyjaciel mojej matki. Miał dużą czarną Dacie Duster, kiedy zobaczyłem to auto szczena mi opadła. 

- Siadam z przodu! - krzyknąłem szybko i zacząłem się ścigać z Maćkiem. Wygrałem. 

Maciek musiał usiąść z tyłu, ale i tak mu się podobało. Dawid odpalił silnik i wrzucił bieg spoglądając na mnie.

- To, jak? Jedziemy? - Tak - powiedziałem pewnie. 

Podczas drogi bawiłem się radiem i głośno włączałem muzykę oraz myślałem nad imieniem czarnowłosej. Otworzyłem portfel, żeby sprawdzić czy wszystko tam jest i moim oczom ukazała się karteczka. 

- A co to? - zdziwiłem się i wyjąłem kartkę, to był numer telefonu. Dała mi swój numer telefonu. Nie wierzę. - Ej, patrzcie!

- Coś znalazł? 

- Nie coś Maciek - zganiłem go - Ta dziewczyna dała mi swój numer telefonu

- No nie gadaj - ucieszył się mój przyjaciel - Czyli jednak 

- Napisz do niej - polecił mój ojciec 

Nie zastanawiałem się długo i po prostu do niej napisałem. 

Ja: Hej piękności 

Nieznany numer: Hej, odkryłeś kartkę

Ja: Tak, chciałem cię zapytać o coś

Nieznany: Słucham, pytaj

Ja: Jak masz na imię?

Nieznany: Nie powiem 

Ja: Dlaczego? Ty już znasz moje

Nieznany: Ponieważ musisz je odgadnąć, jeśli chcesz poznać moje imię, musisz poznać mnie

Ja: To mi się podoba. Oczywiście, że chce cię poznać

Nieznany: Odpisze ci, jak będę miała wolną chwilę, bo mamy duży ruch. Pa 

Ja: Okej, będę czekał. Na ciebie mogę czekać wieczność. Pa

- Remek, mamy postój - powiadomił mnie Dawid i wyszliśmy na stację paliw. 


~*~

Jaki taki, jakiś byle jaki ten rozdział. 

Może się spodoba, wątpię, ale może...

Do jutra!

Pozdrawiam i całuję Nataly :) :* 

Ps. Dzięki za kom, komentujcie, komentujcie! 



Dlaczego, mamo?Where stories live. Discover now